@straszny
Czytałeś może Pana Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza? Cztery tomy, fajnie się to czyta i jest przemyconych parę ciekawych spostrzeżeń odnośnie władzy, polityki itd. Nie chcę zdradzać szczegółów tym którzy nie mieli okazji czytać dlatego wspomnę o jednej rzeczy. Autor, w rzeczywistości w której toczy się akcja, wprowadza warunki brzegowe. Wykreowany świat zamieszkany jest przez różne ludy ze swoją charakterystyką ale nie mogą one zrobić czegoś co łamałoby zasady mechaniki ich świata, co w sumie nie neguje ich wolnej woli itd.
Mamy wolną wolę, mamy postęp technologiczny, jak to ładnie ująłeś żyjemy w czasach w których ludzkość wykonała kroki milowe, a korzystając z nich się rozpędza. Co jeśli też mamy ustawione warunki brzegowe? Nie wiem, jest poziom technologii, który wypracujemy, po czym przerażeni odkryciami doprowadzimy do zagłady(nawet przypadkiem) i resetu? Albo nie potrafimy zadać właśnie właściwego pytania o twórcę symulacji, byt nadrzędny bo zostało to wykluczone przez programistę czy najzwyczajniej w świecie pytać możemy ale odpowiedzi nie uda się nam odnaleźć bo oddzielono nas od takiej możliwości? Może dostęp do prawdy mają tylko osoby chore psychicznie/odurzone bo mają błąd w blokadzie czy czasowo go przeskakują, a że w danym stanie uważamy ich za niepoczytalnych nie słuchamy?
Wiemy o kwantach, kwarkach, cząstkach subatomowych, przeprowadzamy w kontrolowany sposób podział atomu, nie znamy dobrze powierzchni ziemi ale zaglądamy daleko w przestrzeń kosmiczną. Jak daleko posunięta musiała by być cywilizacja tworząca symulację naszego świata, skoro im dalej posunięte są nasze badania tym więcej pytań zadajemy? Jak do tej pory ustaliliśmy trochę stałych fizycznych, oznaczyliśmy pierwiastki i szukamy dalej, nie do końca znamy stopień złożoności rzeczywistości jaka nas otacza. Ciekawsze założenie - twórca symulacji nie zna atomu (stworzył go na potrzeby symulacji) bo w jego świecie materia, a co za tym idzie fizyka funkcjonują zgoła inaczej?
Inne odniesienie do popkultury - w Facetach w czerni, pierwszym filmie, bodajże przedmiotem o który toczy się walka jest galaktyka będąca wielkości wisiorka, który nosi piesek.Na samym końcu kulkami, całymi wszechświatami, grają właśnie obcy. W drugiej części też jest wskazanie że "nasz świat" jest częścią większego - tu z kolei motywem wskazującym są drzwi szafki w przebieralni. Taka matrioszka.
Zakładając że jesteśmy symulacją pytanie o to skąd się wzięliśmy staje się podrzędne (bo bezpośrednio wynika z tego założenia że nasz świat jest aktem woli twórcy symulacji albo jakimś wypadkiem przy pracy), wobec pytania o pochodzenie programisty. Naukowo przyjmujemy na chwilę obecną za teorię którą bada się najintensywniej wielki wybuch, religie monoteistyczne wskazują na odwieczność boga. Czy programista(twórca symulacji) wie o źródle swojego pochodzenia? Może sam szuka odpowiedzi i obserwuje świat wykreowany szukając inspiracji? Obawia się jedynie że jest kolejnym stopniem matrioszki czy żyje w tym najbardziej zewnętrznym świecie?