2018-08-25 22:14
Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
1

AlcoSense Excel - Elektroniczny strażnik Twojego Prawa Jazdy

Strona 1 - Wygląd

Alkohol jest dla ludzi i towarzyszy nam od zarania dziejów. Czasami dodaje odwagi, czasami pomaga przełamać lody na towarzyskim spotkaniu, ale w nadmiarze czasami stawał się powodem wojen między narodami, a w lżejszym wydaniu jest dobrze, kiedy skończy się na "mega-kacu". Naszej komputerowej braci, też jakieś płyny z procentami nie są obce, bo kto mając wolne dwa dni z rzędu, nie lubi zrobić sobie małego, nocnego maratonu w ulubioną grę? Sam często zachęcony darmowym Premium, siadam wieczorem przed sterami moich czołgów i nie wiadomo kiedy mamy czwartą rano... Ale czołgi potrzebują paliwa i amunicji, więc o wiele przyjemniej gra się spożywając złocisty płyn, zamknięty na przykład w ośmiu pod kalibrowych pociskach kaliber 0.5 litra...
A rano życie przecież toczy się dalej i powrót z wirtualnej rzeczywistości może okazać się dość bolesny. Nie dość, że prawdopodobnie od huku dział głowa lekko pęka, to jeszcze trzeba wysłuchać litanii o starych baranach, uzależnieniu od komputera i nie tylko, wyśpiewanych jednym, głośnym ciągiem przez szanowną małżonkę. To jeszcze można przeżyć, ale gorzej, jeśli naprawdę o czymś ważnym zapomnieliśmy i trzeba to załatwić raczej szybko, a wymaga to jazdy pojazdem zmechanizowanym i nie jest to akurat czołg. Szybki rzut oka na lustro, a tam lekko zblazowana twarz z z podkrążonymi, trochę mętnymi oczami, chuch też jakiś taki jeszcze lekko chmielowy. Ale ogólnie czujemy się dość dobrze i podejmujemy decyzję o ruszeniu samochodem... Tylko czy słuszną?
Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień... Przyznajmy się przed sobą, czy kiedyś nie byliśmy w podobnej sytuacji? "Pół biedy", jeśli zatrzyma nas policja podczas rutynowej kontroli lub akcji Trzeźwy Poranek. Najwyżej przez trzy miesiące będziemy musieli wspomagać finansowo miejską komunikację, znacznie gorzej będzie, gdy na przykład ktoś wjedzie nam w bagażnik... Wina ewidentnie Jego, ale wredny alkomat wykaże nam wynik 0.22 promila. Znikome przekroczenie dopuszczalnej wartości alkoholu w naszej krwi może naprawdę zamienić nasze życie w piekło.
Wyobraźmy sobie, że wjechała w nas długonoga blondynka na wysokim obcasie, której życiowym powołaniem jest leżeć i pachnieć, samochodem swojego bogatego męża, marki powiedzmy Porsche Cayene. Wina ewidentnie jej, bo obcas o długości piętnastu centymetrów wlazł jej pod pedał hamulca i bummmm! U nas straty spore, ale i u niej kontrolowana strefa zgniotu skończyła się gdzieś w połowie błotników i maski. I co?
Ano to, że podany wyżej dodatni wynik badania alkomatem (obligatoryjna kontrola podczas zdarzeń drogowych), kończy się najczęściej uznaniem przez stróży prawa, naszą winą, a co z tym się wiąże, pełną odpowiedzialnością prawną. Od decyzji oczywiście możemy się odwoływać, sądzić, ale prawnicy bogatego męża blondynki, zjedzą nas na śniadanie. Oczywiście dobije nas ubezpieczyciel, bo zapewne zwróci się sądownie o zwrot kosztów wypłacenia szkody z naszej polisy, gdyż nie prowadzenie pojazdu w stanie "upojenia" alkoholowego, niemal z automatu, zrzuca na nas konsekwencje niedopełnienia umowy z ubezpieczycielem.


Strata kilkudziesięciu tysięcy złotych za naprawę Porsche, czasowa utrata prawa jazdy (o ile sąd nie zdecyduje inaczej), mandat, punkty karne, moralniak i dożywotnie gadanie żony, można jakoś przeżyć, choć zapewne sytuacja zmieni nasze dotąd spokojne, beztroskie życie. Gorzej będzie, jeśli naszej przykładowej blondynce coś się poważnego stanie. Straci na przykład oko, bo w czasie uderzenia malowała akurat szczoteczką rzęsy, albo nie daj Boże, zejdzie nam z tego świata... Wtedy możemy mieć w oknach "firanki w kratkę", na okres kilku najbliższych lat.


Oczywiście ten długi wstęp, jest czysto hipotetyczny, bo każdy taki przypadek drogowy, rozpatrywany jest indywidualnie. Niestety, to się jednak dzieje, o czym boleśnie przekonuje się corocznie kilka tysięcy polaków, wyłapanych przez patrole policji. Strach pomyśleć, jaka więc jest skala "wczorajszych" kierowców, bo ci złapani, to zaledwie czubek góry lodowej tego problemu.

Wróćmy jednak do mojego przypadku, czyli walecznego czołgisty i miłośnika jasnego piwa. Już od jakiegoś czasu planowałem zakup alkomatu na domowe potrzeby, ale też na moją drugą pasję, czyli motocykle. Wiadomo, że wszelkie zloty miłośników dwóch kółek (potoczne określenie 2oo), są zazwyczaj suto zakrapiane (piątek), a najczęściej drugiego dnia (sobota), jest organizowana parada motocyklowa, prowadzona najczęściej przez eskortę policji. Funkcjonariusze są na tyle wyrozumiali, że ufają biorącym w niej udział i zazwyczaj nie kontrolują uczestników. Tolerancja oczywiście się kończy, do puki jakiś niedzisiejszy "bajker", nie spowoduje w kolumnie karambolu. Wtedy już idą wszelkie konsekwencje, a i to może okazać się dla winnego zbawienne, bo jeśli wcześniej dorwą go w ręce poszkodowani, to zamiast aresztu, rodzina będzie go szukała w szpitalu... Warto więc zabierać alkomat na takie i podobne imprezy.
Wbrew pozorom, to elektroniczne urządzenie jest niezwykle skomplikowane. Te wyższej klasy przypominają już mały komputer, który prócz pokazania wyniku testu, potrafi nam pokazać jeszcze kilka przydatnych rzeczy. Najtańsze modele można już kupić w cenie około 100 PLN, ale ich tolerancja pomiaru może okazać się dość szeroka. A to kluczowa sprawa. Tradycyjne alkomaty dostępne na rynku podają wyniki testu z dokładnością plus lub minus w stosunku do faktycznego pomiaru, na przykład +/- 0,10‰ BAC. Oznacza to, że końcowy wynik testu może być zawyżony lub zaniżony o wartość 0,10‰ BAC. W ten sposób użytkownik może otrzymać wyniki wskazujące, że jest poniżej limitu, podczas gdy w rzeczywistości stężenie alkoholu w jego organizmie będzie przekraczać dopuszczalny próg.
Jakoś wcześniej nie bardzo interesowałem się zagadnieniem działania tego typu urządzeń. Jednak na początku wakacji dostałem propozycję przetestowania jednego z modeli brytyjskiej firmy AlcoSence. Nie byłem zachwycony tą propozycją, bo w zasadzie co ja wiem o tym ustrojstwie. Trzeba się wszystkiego uczyć od podstaw. No ale po przemyśleniu, dałem się namówić, bo w końcu obie moje pasje w jakiś dziwny sposób, łączą się z piwem (cholera wie, dlaczego). Okazało się, że AlcoSence na naszym rynku proponuje trzy swoje modele, podzielane na klasy wielkości sensorów badających zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Co za tym idzie, mamy więc również trzy klasy cen tych urządzeń. Ja zawsze podchodzę do swoich testów z punktu widzenia przeciętnego, polskiego "Kowalskiego", który raczej nie ma w swoim portfelu nadmiaru pieniędzy. Dlatego poprosiłem o model najniższy, najbardziej przyjazny dla naszych kieszeni.


W ofercie AlcoSence dostępne są modele Excel, Pro oraz Ultra, które na pierwszy rzut oka wyglądają niemal identycznie. Jednak zawartość ich zgrabnego kadłubka i zawarte oprogramowanie, dość znacznie się różnią. Zatem zainteresowanych tematem, zapraszam do przejścia na kolejną stronę tego artykułu...

Strona 1 z 3 123>>>