2019-05-24 22:19
Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
0

Green Cell - Gadżety dla wszystkich

Strona 1 - Green Cell - Powerbank PRIME

Marka Green Cell do tej pory raczej kojarzyła mi się raczej z wszelkiego rodzaju bateriami, akumulatorkami i ładowarkami sieciowymi dla nich. Jednak jak się okazuje, portfolio tego producenta, ma znacznie większy zakres oferowanych produktów. Zaczynając od najprostszych ładowarek telefonicznych, poprzez przetwornice, stacje UPS, wszelkiego rodzaju HUB-by, klawiatury i baterie dla laptopów.


Jako, że jestem zapalonym moto-turystą, mnie zainteresowała oferta Powerbanków, które w podróżach z namiotem, bardzo się przydają. Nie na wszystkich polach campingowych, dojście do prądu jest takie oczywiste dla zwolenników tańszych noclegów pod tekstylnym dachem. Są oczywiście stanowiska z zamykanymi szafeczkami, gdzie możemy podłączyć swój telefon czy kamerkę GoPro i je naładować, ale wtedy musimy je tam zostawić. Ja w czasie jazdy motocyklem, ładuję powerbanki, a wieczorem ładuję wszystkie swoje podróżne gadżety. W ofercie Green Cell znajdziemy takie monstra, jak modele o pojemnościach 30000 czy 20000 mAh, ale do mnie dotarł egzemplarz bardziej przystępny cenowo, czyli wersja 10000 mAh z serii PRIME. Do niego dołożono też fajny Adapter, Przejściówka i HUB w jednym (6w1), czyli Green Cell GC-HUB2. Niestety, jest to urządzenie dedykowane dla komputerów i telefonów wyposażonych w złącze USB-C, a ja aktualnie nie posiadam nic z tym interfejsem, więc będę mógł Wam jedynie ten z pewnością przydatny gadżet, pokazać.


Wróćmy jednak do powerbanku Green Cell GC PRIME 10000mAh, którego opakowanie ukazuje już jego "czarny charakter". Ale nie dostaniemy się do niego zbyt szybko, bo właściwe opakowanie skrywa nasuwane etui, a później musimy przeciąć trzy foliowe plomby. W środku wszystko zostało elegancko ułożone w piankowej osłonie, zaś sama bateria otrzymała jeszcze dodatkowy, foliowy woreczek.







Podobno kupujemy oczami, więc producenci nie szczędzą środków na zaprojektowanie atrakcyjnego wyglądu swoich urządzeń. Green Cell postawiło na czarny plastik o dobrej jakości, tradycyjny, prostokątny kształt kadłubka, ale o lekko skośnych boczkach, co nadaje całości lekko "drapieżnego" wyglądu. Jakiś czas temu testowałem dla was powerbank Extreme Media AL-70, w którym zachwycałem się atrakcyjną, srebrno-aluminiową obudową... Gdybym dziś pisał tą samą recenzję, z pewnością uznałbym taką obudowę za minus. W zeszłym roku zabrałem ten powerbank na wyprawę w austriackie i włoskie alpy, gdzie przez prawie dwa tygodnie był intensywnie eksploatowany, wrzucany do kuferka, pod kanapę, do namiotu i stale gdzieś się przemieszczał. To piękne "sreberko" o matowej fakturze, dość szybko pokryło się otarciami, ryskami i brudnymi nalotami. No cóż, teraz już nie wygląda ono zbyt reprezentacyjnie. Pewnie podobnie wyglądałoby po częstym podróżowaniu w damskiej torebce, gdzie klucze, szczotka do włosów, szminka i telefon, żyją swoim życiem i mają z sobą częsty kontakt.




W przypadku Green Cell PRIME raczej nie będzie nam groziło pobrudzenie czy podrapanie kadłubka, bo jak wspominałem, jakość tworzywa jest dobrej klasy, a czarny kolor wszystko maskuje.


W urządzeniu mamy dwa wyjścia USB (jedno mikro) oraz diodowy wskaźnik ładowania (zielone diody zapalają się kolejno i gasną), ale też te cztery punkty świetlne informują nas o stopniu naładowania baterii.







Testy powerbanku przeprowadzałem podczas weekendowych wyjazdów, gdzie muszę przyznać obie baterie nie miały lekko. Jako że była ładna pogoda, używałem nawigacji z aplikacji Google Maps w moim smartfonie Huawei P9 Lite, więc stale świecąc ekranem, dość szybko się on rozładowywał. Zapas energii zgromadzonej w baterii Green Cell GC PRIME, wystarczył mi niemal na trzy ładowania telefonu. Pierwsze ładowanie przy stanie baterii w Huawei’u wynosiło 7%, drugie podłączenie nastąpiło przy stanie 18% i trzecie przy 23%. Pierwsze dwa doładowania osiągnęły 100%, natomiast trzecie doszło do 96%. Niemniej można uznać, że z tej pojemności można sprawnie zasilić komórkę przez dłuższy czas.




PRIME dość szybko ładuje telefon, a to dzięki autorskiej technologii GC Ultra Charge, która ma przyśpieszać ten proces nawet do 70% względem standardowych rozwiązań. Oczywiście szybkość ładowania będzie zależała choćby od rodzaju baterii w ładowanym urządzeniu i stopnia jej wyładowania, ale ja zauważyłem, że GC zasiliła mój smartfon zauważalnie szybciej, niż fabryczna ładowarka sieciowa.

Coś więcej będę mógł jeszcze powiedzieć po mojej moto-wyprawie (ruszam 30 maja), przez austriackie Alpy, Słowenię, kawałek Włoch i Chorwację po Dubrownik. Powrót przez Bośnię i Hercegowinę i Węgry będzie już bardziej tranzytowy, ale na pewno powerbank PRIME będzie cały czas w użyciu. Dam znać, jak się spisał. Na razie jestem z niego zadowolony i przy cenie sieciowej, zaczynającej się od 129 PLN, mogę go szczerze polecić.



Strona 1 z 2 12>>>