@slawko
nie nie - giełda nie chodzi jak gospodarka - giełda zawsze wyprzedza wydarzenia - o 6 do 18 miesięcy, inaczej byłoby to bez sensu (wystarczy spojrzeć na dane makro i kazdy średnio rozgarnięty zarabiałby, a to niemożliwe bo siłą rzeczy zarabia mniejszość).Giełda zakłada że gdzieś od 2013 zacznie się wyraźne odbicie w gospodarce. Na pewno w niemieckiej, a ona pociągnie naszą.

Jeśli nawet WIG20 w tej chwili odstaje od DAXa to wcześniej czy później wyrówna... a w hossach giełdy gospodarek wschodzących (jak nasza) lepiej reagują niż te duże.

@straszny
To popatrz na ten wykres i powiedz czy faktycznie myślisz, że DAX po cięciach wydatków publicznych w USA utrzyma się lub wzrośnie?
Zgoda, że wyrównają. Dax pojdzie do dołu i pociagnie nas

Nie ma siły, na "chińczyków" nie ma mocnych

@slawko
tak, serio, wierze że wzrośnie i w ciągu 12 miesięcy przebije szczyty z 2007, zaczynając ok roku-półtora hossy

@straszny
Tymczasem dziś wig na delikatnym pllusie, a PZU ponad 3% do dołu

@slawko
na pewno, tylko co z tego? Jestem na giełdzie aktywnie ponad 12 lat i to czego nauczyłem się najwięcej to że mam dobrać dobre firmy a nie trząść pupą na każde drgnięcie kursu Niech spada nawet i 2 miesiące, mnie takie rzeczy nie wzruszają jeśli wiem że firma fundamentalnie dobra i tak odrobi spadek. Ważne gdzie będzie za 2-3 lata a nie że dzisiaj czy tydzień spada.


Dużo siedziałem przy ekonomii, makroekonomii i księgowości jak uczyłem się inwestować, przebrnałem przez x podręczników psychologii inwestorów.... inwestuje zdecydowanie fundamentalnie, tylko korzystając z podstawowych oscylatorów do wybrania momentu wejście (jak RSI, przez który kiedyś uczyłem się spekulować). Zdecydowanie wyznaję zasady inwestycji long-term/mid-term.

to jest dobry przykład podejścia long-term, w 2008 roku Warren Buffet wszedł w Goldman Sachs w okolicach 90dolarów, w trakcie spadków ostrych. Mimo że w pewnym momencie miał ponad 50% straty to rok później był na +60%, obecnie jest nieźle na plusie (+ dywidendy co roku)

@straszny
Nie kwestionuję Twojego, znacznie większego doświadczenia. Mówię tylko, że wszystkie sygnały jakie do mnie docierają mówią "stagnacja". Jak pisałem wcześniej Chiny, Indie znacząco zmieniły przepływ gotówki na świecie.

Nie widze czynników mogących przyczynić się do RAPTOWNEGO wzrostu rentowności gospodarek rozwiniętych, a wręcz przeciwnie powoli, stopniowo ...

Oczywiście są setki tysięcy osób chcących coś ugrać na wzrostach, ale według mnie jakiekolwiek by one nie były to zaraz i tak systuacja wróci do zera.

Sam zaczołem swoją "małą" zabawę z giełdą właśnie po spadkach gdy wszystko ledwo drgneło, myślałem ok WIG wróci do swojego poziomu niebawem podobnie jak inne giełdy. I po pięciu latach dalej daleko mu do poziomu z 2008r podczas gdy NDQ, już po 3 latach znacznie ten poziom przekroczył i właściwie jest już podpompowany do spadków.

[LINK]...

Napisz z czego wynika Twój optymizm ...

@slawko
NDQ nie jest rynkiem do porównywania - to indeks spółek technologiczny, a Ty go porównujesz do indeksu polskiego w którym dominuje przemysł i produkcyja ? Do WIG możesz porównywać niemiecki DAX albo amerykański szeroki rynek SP500. Porównywac NDQ do WIG to jak porównywać cenę pomidorów do węgla i dziwić się że nie zawsze jest korelacja.

do tego wybrałeś przedział, w którym skala liniowa wariuje ze względu na bańkę spekulacyjną w 2007. Ustaw np 5 lat i wygląda on duzo normalniej. Polska giełda reaguje bez porównania mocniej niż amerykańska bo przez wielki kapitał jesteśmy wciąż traktowani poza granicą rynków dojrzałych (mature capital markets - USA, Niemcy, Francja, Wielka Brytania itd), jako jeden z rynków wschodzących (emerging markets - Chiny, Turcja, Brazylia, Izreal, Polska, Rosja, Węgry itd)

popatrz że się śmiałes z PZU - akurat w momencie korekty napisałes post że hahaha spada 3%, było poniżej 397. Panikarz może by sprzedał, ale dzisiaj jest już 407 zł.

tutaj wykres uwzględniający niemiecki i amerykański szeroki rynek - żaden z nich równiez nie przebił szczytów z 2007, choć jest im bliżej niż naszemu. [LINK]

@straszny
Faktycznie niezbyt precyzyjne porównanie! Co do SP500 i DAX, to nie przebiły, ale są na krawędzi przebicia aktualnie. Albo to nastąpi, albo nie (możliwa korekta). Wigowi do takiego wyniku brakuje.

Nie śmiałem się, tylko zauważyłem raptowne i znaczne osłabienie kursu PZU. I nie twierdzę że zaraz poleci co 300, tylko że nie widzę zbytnich szans na znaczny wzrost poza 420-440PLN w obrębie co najmniej roku.

Jak pisałem już kilka razy czuję w kościach kruchość sytuacji ekonomicznej, co zdały się potwierdzić ostatnie dane GUS.

Zatem, proszę nie szukaj TYLKO dziury w mojej wypowiedzi (po raz kolejny), tylko napisz z czego wynika Twój optymizm i przekonanie o nadchodzącej hossie...

@slawko
nie szukam dziury tylko delikatnie wytknałem Ci zachowanie jakie u inwestora nie powinno mieć miejsca ;) - kierowałes się zbytnio emocjami ciesząc ze spadku, zresztą popatrz że nawet zdecydowałes się wprost rekomendować sprzedawanie PZU, choć przecież my mamy prawo tylko o tym dyskutowac, nigdy nikomu nic polecać, jako że żaden z nas nie ma zdanego egzaminu maklerskiego, a tylko takie uprawnienia w Polsce pozwalają publicznie ogłaszać rekomendacje. Mnie, gdybym miał PZU w portfelu, to by nie wzruszyło odreagowanie nawet na 350 zł kursu jeśli jestem przekonany do wzrostów (ale nie mam bo ja nie inwestuję w spółki z WIG20 i w spółki finansowe)

W.B. zawsze podkreślał że minimalny okres dający zarobić, jeśli umiesz wybrać spółki, to 5 lat. Poniżej to kasyno i nie warto inwestować.

A skąd wynika moje przekonanie o hossie?
ponieważ powtarzałbym to co pisze mój znajomy i niezły blogger - Frog na swoim blogu ekonomicznym pozwolisz że wrzucę Ci link, o którym trochę dyskutowałem swego czasu:
Czas zarabiania

druga sprawa że nie mieszajmy pojęć - giełda nigdy nie dyskontuje bieżącej sytuacji tylko wyprzedza rynek o ok 12 miesiecy (czasem z rozrzutem 6-18). Owszem jest kryzys, i to cięzki, ale giełda teraz gra na sytuację w styczniu 2014 roku. Każdy średnio ogarnięty może wrzucić sobie bieżace wskaźniki makro, wygrywają nie Ci co potrafią je przeczytać tylko Ci co są w stanie w tej chwili przewidzieć je za rok.

nasza Rada Polityki Pieniężnej cały czas tnie stopy procentowe, zachód jest już ewidentnie w blisko rocznej hossie, wcześniej czy później skumulowany efekt przeniesie się wyraźnie na warszawski parkiet a z niego do gospodarki.

no ale to oczywiście tylko moja opinia... ;) .. i Froga.

taka ciekawostka bo zapowiada się wojna walutowa, która może mieć ogromne przełożenie na wielkie światowe gospodarki

Japonia będzie drukować pieniądze - ale nie trochę, tylko bez żadnych limitów - miliony, miliardy, biliony jenów, tak aby wywołać inflację i ruszyć gospodarkę [LINK]

@strasznyJaka tam woja. Po prostu wywołają gigantyczną inflację i tyle. I tak już bankrutują.
Najwyżej skończy się to tym, że w biznesie firmy przejdą na inną walutę i tyle. Tak samo jak bili tego przysłowiowego szeląga.

@1084
póki co dla Japończyków jakikolwiek wzrost cen jest marzeniem. W kraju od 20 lat panuje deflacja. Ceny 20 lat tylko spadają (wiem że to sobie trudno w Polsce wyobrazić), co jako zjawisko przewlekłe dławi gospodarkę.

A wojna ekonomiczna to będzie z tego ogromna - z jenem związane są prawie wszystkie waluty świata.

@strasznyOni mają już z 41 bilionów zł. długu. Czyli ponad 2x przekracza PKB.

I co z tego ? Niby nic, skoro dzieje się to cały czas kosztem pożyczki, to sobie będą dalej pożyczać.
A co im tam. Skoro im dają, to oni biorą. A co w zamian ? No jak to co. Obligacje. Aktywa. Tyle tylko, że może być problem z wyegzekwowaniem tych dóbr jak przyjdzie co do czego. A puki co banki zalewają sobie świat wirtualnym pieniądzem. Przecież to raj dla nich. Tak samo jak było w USA w 2008. Jak Japonia poleci, to będą jaja. Przecież na tych dobrach opartych jest cała masa różnego rodzaju powiązań finansowych.


Wcale się nie zdziwię, jak dla ukrycia wszystkich tych machlojek zostanie wywołana jakaś wojna. Zawsze to sposób na ukrycie bankructwa.

@1084 kiedyś już o tym pisałem - Japonia ma dług wewnętrzny

@1084
przecież o Japonii rozmawialismy niedawno, podawałem Ci ją jako przykład kraju w dyskusji że 50% czy nawet 100% zadłużenia do PKB nie jest groźne dla gospodarki jeśli ta jest stabilna.

Japonia ma przekroczone zadłużenie 200% długu do PKB ale, jako że kraj cieszy się ogromnym zaufaniem inwestorów to obligacje Japonii są najtańszymi na świecie w emisji(roczne oprocentowanie 0,7%). Dla przykładu Polska płaci za swoje obligacje 4% a bedąca na skraju bankructwa Hiszpania 5,6%. Niemcy płaca ok 2% od ok 100% zadłużenia (czyli tyle samo ile Polacy przy 50% zadłużenia i 4% za obsługę)

Zadłużenie kraju nie jest niebezpieczne tak długo jak kraj ma ogromne zaufanie inwestorów prywatnych gotowych pożyczać mu pieniądze. Natomiast czym większe zadłużenie tym większe ryzyko, że w momencie utraty zaufania inwestorów kraj zbankrutuje. Japonia mająca dług wewnętrzny ma niesamowicie prosto - japońskie firmy pożyczyły pieniądze i one ostatnie stracą zaufanie do rządu, więc obligacje są i prawdopobnie bedą wiele wiele lat bardzo tanie. Mogą sobie jechać i na 400% zadłużenia do PKB tak długo jak płacą za to takie śmieszne odsetki rocznie (0,7%).

Dla Japończyków 0,7% to i tak dużo.... przy kraju w którym uporczywie 20 lat nie ma inflacji (obecna deflacja to -0,2% z rekordem w 2010 kiedy deflacja sięgnęła poziomu -10%) +0,7% to ma inny wydźwięk.

To jest trudne u nas do zrozumienia - ale u nich uporczywa deflacja oznacza ze nie warto nic robić z kasą i warto trzymać ją w domu - a i tak nabiera wartości z roku na rok a nie traci (!), wszystkie ceny w sklepach tylko spadają (!). Długoterminowa deflacja zabija gospodarkę bo po co ryzykować i inwestować jak zakopanie w skarpecie kasy nie powoduje utraty jej wartości ?

Hmm, chyba tutaj najlepiej będzie pasowało: naukowa analiza o tym, kto trzęsie światową gospodarką.
Nie wygląda to za ciekawie.
Co prawda sprzed roku, ale dopiero teraz się na nią natknąłem.

Hmmm. Niby jest to peer reviewed, ale nie podoba mi się metodologia eksperymentu. Dla jednorodnych sieci wybranie próbki tak jak oni to zrobili (43k/3M) jest jak najbardziej na miejscu, ale nie wydaje mi się by powiązania ekonomiczne można tak interpretować. Z drugiej strony jeżeli wyciągnęli konkretny nazwy firm, to musieli sięgnąć do całego zbioru danych. Ale czy ten cały zbiór sam w sobie jest kompletny? Trochę możnaby rozszerzyć dyskusję nad wynikami.

Naah, za jakiś czas ktoś to zrobi dokładniej i może nawet nie obali...

@spider_co
analiza ciekawa ale i tak wszyscy "w branży" wiedzą że tak naprawdę światową gospodarką już nikt nie trzęsie, jest zbyt rozproszona, chaotyczna i rozrywana przeróżnymi konfliktami interesów. Za to jeśli ktoś się wybija i spaja więcej elementów w sieci finansowych powiązań to wskazałbym na trzy firmy: na pewno amerykańskie banki GoldmanSachs i JPMorgan, i do nich Exxon Oil jako największy przemysłowy lobbysta świata (a po spadku wartości Apple również najdroższa firma świata), zaraz za nimi banki centralne Japonii i Szwajcarii jako kolejni wyjątkowo dobrze zorganizowani gracze światowego rynku.

Teraz trwa epoka cichej wojny finansowej banków centralnych między USA, Japonią, Szwajcarią, Chinami i Europą.

Anyway - wracając na nasze podwórko dzisiaj Rada Polityki Pieniężnej obraduje nad sytuacją polskiej gospodarki. Z w związku zbyt szybko spadającą inflacją (w tej chwili spada do 2%), co jest uznawane za zjawisko negatywne dla gospodarki, RPP prawdopodobnie obniży stopy procentowe, ułatwiając branie tanich kredytów a utrudniając sprzedaż dobrze oprocentowanych depozytów.

Prawdopodobnie polskie stopy procentowe spadną o 0,25% (tyle przewiduje rynek), co powinno podbić, w teorii inflację i ożywić popyt wewnętrzny przez lepszą dostępność kredytów.

Czyli znów gorsze lokaty.. ?

@straszny TO już ja kompletnie nic nie czaję, wszędzie trąbią że inflacja jest zła, a ty piszesz że jak spada to źle dla gospodarki . Nic zapytam o co innego, o bank w którym mają najwyższe oprocentowanie lokat taka powiedzmy 3 miesięczna, max 6 miesięczna. Pytam o normalne banki, nie ambergoldy i inne prawie banki. No chyba że wiesz w co ulokować gotówkę bez ryzyka straty.