2014-09-17 20:45, Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
Taki mały scenariusz horroru... Właśnie zaczynamy wakacje, siedzimy wygodnie w przedziale pociągu, na przeciwko długonoga blondynka zalotnie się do nas uśmiecha. Wielogodzinna podróż zapowiada się ciekawie. Nagle z naszej kieszeni słychać znajomy sygnał... Cholera, w ferworze pakowania zapomnieliśmy naładować nasz smartfon, a tu trzeba gdzieś zadzwonić, rodzina się ciągle pyta, czy aby nas jeszcze nie okradli w pociągu, no i do sieci chciało by się zajrzeć na IN4. Ale spokojnie, przecież mamy gdzieś ładowarkę, a PKP coraz częściej zaopatruje swoje wagony w gniazdka elektryczne. No tak, ale blondynka ciut przed nami podłączyła do jedynego wolnego gniazdka swój tablet i bez końca nawija na Skype z drugą blondynką o nowych butach... Ratunku!!!
Przytoczona sytuacja jest tylko jedną z wielu, jakie mogą się nam przydarzyć w podróży, na działce, na wakacjach itp. Sam w tym roku miałem podobną, kiedy to wybrałem się motocyklem na mazurskie pole namiotowe, gdzie nieliczne punkty dostępu do sieci elektrycznej zostały zagarnięte przez posiadaczy kamperów. I tutaj przydał mi się nasz bohater dzisiejszej opowieści, czyli Power Bank firmy Measy.
Zanim przejdę dalej, chciałbym wyjaśnić osobom, które nie miały wcześniej kontaktu z urządzeniami tego typu, że Power Banki w zasadzie nie służą do ładowania naszych telefonów czy tabletów, ale do ich doładowywania lub podtrzymania dalszej pracy. To ważna uwaga, a nadmieniam już teraz o niej, bo wiele osób ma mylne wyobrażenia o tego rodzaju sprzęcie. Do tematu powrócę przy okazji testów, a teraz obejrzyjmy tą mobilną "elektrownię".
Do testów otrzymałem model Measy Power Bank BAT2000, a więc podstawowy w ofercie tej marki. Jego przejrzyste opakowanie pokazuje nam pełne wyposażenie zestawu, choć do mnie dotarł lekko wybrakowany, bo gdzieś po drodze miedzy redakcjami "zaginęła" ładowarka sieciowa.