Wczoraj miałem przyjemność przeprowadzać koleżankę do Bielska, materac 2 na 1,40 na pewno do spania w aucie się nie nadaje, ale na styk zatrzymując się na naszych głowach wszedł :D Gdzie mógłbym poszukać jakiegoś w miarę komfortowego? Jysk, olx, allegro? Muszę zacząć się za śpiworami rozglądać, mnogość tych klas temperaturowych mnie na stronach producentów trochę dezorientuje ;)

Naszła mnie pewna myśl.
Czy czasem obecne przepisy nie wymagają od producentów samochodów, byz wydechu wydostawało się czystsze powietsze, niż zaciągnięte przez układ dolptowy?

Dla uproszczenia przyjmijmy wóz jak mój. Staruszek ma 2 litry pojemności, a więc na każdy obrót wału zasysa około 1l powietrza - bez doładowania. Jadac z prędkością 100km/h kreci się 3000 razy na minutę, co daje
3000l*60min., a więc 180tys. litrów powietrza na przejechanie 100km, czyli 1800 litrów na kilometr.
Ustawodawca określa ile tegoile tamtego, a ile jeszcze czegoś innego może samochód wyemitować właśnie na jeden przejechany kilometr. A wiemy ile tego, tamtego i jeszcze czegoś innego jest w 1,8m3 otaczającej nas atmosfery?

Zmieniłem trunek... mogę mieć głupie pomysły :)

https://www.theverge.com/2020/1/16/21069288/foxconn-fiat-chrysler-electric-vehicles-china-joint-venture

Kto pamięta Foxconna? :)

Chyba pierwszy niezależny test Hondy E - wg mediów najbardziej ekscytującego konsumentów samochodu elektrycznego, bez znaczka Tesli 

LINK

edit
super ale to mega zwrotny - pełne koło zawracania vs Smart 2-osobowy.... 

@straszny
Parę uwag: bagażnik z sejaka, klamki jak dla mnie to rozwiązanie jest średnio wygodne (ale dodam, że tylko raz taki spotkałem) i najważniejsze na koniec: moim zdaniem samochod stracił proporcje w porownaniu do prijektu. Jest wyzszy i szerszy, a przynajmniej tak wyglada. Ten sam problem mam z Mazdą2, ktora nizsza i ciut szersza bylaby piekna.

Poza tym, odlot. Czekam na kolejną generację Toyot.

Samochodzik OK ale przy obecnych cenach energii elektrycznej w naszym kraju ta kupowanie elektryka trudno ocenić jako rozsądne.

Póki nie podadzą europejskich cen, moim faworytem jako najrozsadniejsze 4-osobowe miejskie autko pozostanie Suzuki Ignis.

No ta Honda bagaznika prawie nie ma, ale kto go potrzebuje w miejskim samochodzie?
Ja zwykle kupując samochód uniwersalny mam bagaznik w głębokim powazaniu i za kazdym razem słyszę, że do dupy auto, bo pralki w niego nie zapakuję. Serio? Logiczne jest wybieranie auta ze względy na przewożene raz do roku jakiegiś mebla, czy większego sprzętu? Nie. Logoczny jest zakup mniejszego samochodu, który będzie tańszy (lub w podobnej cenie lepiej wyposażony), ekonomiczniejszy w eksploaacji, poreczniejszy i będzie dawał więcej frajdy z jazdy, a ten eaz do roku pozyczenie naprawdę dużego auta od znajomego lub z wypożyczalni, jeśli potrzebuje się coś przewieźć.
Na dluższe wycieczki poza Europę i tak nie uzywa się samochodu, a na Europę po prostu wystarczy umieć się spakować.

Moim zdaniem sylwetka nie zmieniła się od premiery konceptu. To chyba tylko kwestia zdjęć i koloru.

A z tą średnicą zawracania to jest tu coś mocno nie tak.
Testujący chyba pomylił średnicę z promieniem. Wyraźnie potrzebuje do zawrócenia mniej więcej dwóch długości tego miejsca parkingowego, z którego zaczyna. Na rysunku porównuje więc promień skretu Hondy do śr3dnicy zawracania Smarta, czy Leafa. W rzeczywistości jest więc mniej zwrotny, niż Smart.
No i niazdo ładowania jest w niedorzecznym miejscu. Po to montuje się gniazda i wlewy paliwa na pionowej powierzchni, żeby można było komfortowo stanąć jak najbliżej nich. Tutaj trzeba sie nachylać uwazając by nie pobrudzić spodni o zderzak.

Edit: Prosze bardzo - średnica zawracania wliczając obrys auta ponad 9 metrów:
[LINK]
9,2m to nadal znakomity wynik, ale nie sensacyjny.
No i cena za wysoka jak na takie autko. Inne elektryki o niewiele wiekszych rozmiarach są wyraźnie tańsze.

Tutaj mamy odpowiedz na nasze rozważania

Świeżutkie fakty

Sam pomysł wprowadzenia tych dopłat jest moim zdaniem błędem, ale nie stosowanie się do własnego rozporządzenia?
Poszkodowani zainteresowani, a także importerzy powinni już ubiegać się o odszkodowania.

Mój autorski projekt eko-mobilności:
1. Totalna likwidacja wszelkich norm czystości spalin.
Nowe samochody staną się tańsze, więc bardziej dostępne dla osób chcących wymienić stare nieekologiczne na nowe.
Produkcja będzie mniej obciążająca dla środowiska.
Będą w rzeczywistości bardziej ekologiczne, bo matki natury nie interesuje tylko ile wydobywa się z rury wydechowej, ale także ile zatrzymuje się w filtrach cząstek stałych i uwalnia dopiero podczas ich rwgereracji lub utylizacji.
Będą bardziej ekologiczne również dlatego, że pseudo ekologiczne systemy zmniejszają sprawnośc silników, a więc zwiększają spalanie.
Będa bardziej ekologiczne również dlatego, że dostosowanie oprogramowania silnika i skrzyni biegów do przebiegu homologacyjnego WLTP skutkuje zwiększeniem spalania w rzeczywistym ruchu miejskim.


2. Zakaz dystrybucji opon o słabszych, niż określone parametrach hamowania na suchej i mokrej nawierzchni oraz przyczepności bocznej w teście na okręgu. Testy wykonywane jawnie przez niezależny instytut, a nie jak do tej pory niejawnie przez samych producentów opon.
Z rynku znikną opony o pseudo ekologicznej charakterystyce, które oszczędzając przy dobrych wiatrach 4% paliwa (a przy mniej sprzyjających nic) doprowadzają do zwiększenia liczby wypadków, a tym samym zatruwają środowisko zwiększając popyt na produkcję kolejnych samochodów ponad potrzeby.

3. Wprowadzenie minimalnych rozmiarów przednich tarcz hamulcowych dla homologowanych samochodów.
W tej chwili producenci do najsłabszych wersji silnikowych montują mniejsze tarcze hamulcowe.
Jeden z efektów jest ten sam, co przy stosowaniu "ekologicznych" opon, przez co niskoemisyjne samochody znikają z dróg i są zastępowane nowymi zanim w porównaniu dobstarych kopciuchów skompensują koszt ekologiczny swojej produkcji.
Po drugie, małe tarcze hamulcowe nagrzewają się w ruchu miejskim do znacznie wyższej temperatury, przez co zwiekszają pylenie klocków hamulcowych i przyczyniają się do smogu.

4. Zastąpienie podatku akcyzowego od paliw (bo benzyna nie jest dobrem luksusowym) podobnej wysokości podatkiem ekologicznym i objęcie tym podatkiem również prądu używanego do ładowania samochodów elektrycznych.
Nie jest potrzebny dodatkowy licznik, gdyż wystarczy linijka w oprogramowaniu samochodów, by pamiętały ile zjadły.
Paliwo nie może być za tanie, bo ludziom dupy i garby rosną.
Paliwo do samochodu elektrycznego również, by zachęcić do kupowania samochodów elektrycznych z małymi akumulatorami, a więc lżejszymi i w efekcie zużywającymi mniej energii i mniej obciążającymi środowisko podczas produkcji, a także mniej pylących oponami i hamulcami.

5. Obowiązkowe testy psychofizyczne oraz dodatkowe testy radzenia sobie ze stresem i cierpliwości dla każdego kierowcy co max 5 lat.
Zmniejszenie liczby kierowców wyłącznie do tych, którzy nie stanowią zwiększonego zagrożenia i nadmiernej emisji zmniejszy też ilość samochodów na drogach.


To tak na początek celem normalizacji.

@Maveriq
ale zdajesz sobie sprawę jaka to jest fantastyka? Normy spalin obowiązują nie tylko w EU ale także we wszystkich krajach, które chcą mieć status stowarzyszenia z EU (cała strefa Schengen). Generalnie musielibyśmy trafić do cywilizcyjnego przedziału "za Białoruś i Turcję" (bo Turcja też przestrzega norm), zerwać wszystkie układy handlowe z EU i krajami stowarzyszonymi (w orbicie handlu pozostają tylko wtedy Białoruś i Rosja .. no po prostu GREAT SUCCESS )

nie no generalnie dalej to nie chce mi się rozwodzić, nawet jeśli w tym co napisałeś jest trochę racji to fantastyka pozostaje fantastyką. 

Ale ja mam na myśli zmianę przepisów w Unii i USA.
W Nowej Zelandii nie ma norm emisji spalin i wiesz co?
Każdy samochód, jaki przyjeżdża np. z Europy ma przez dealera podczas PDI wgrywane inne oprogramowanie sterujące. W efekcie przy tych samych osiągach spalają mniej paliwa, choć podczas cyklu WLTP spalałyby więcej.

@Maveriq
ale to nie ma znaczenia realnego. Nowa Zelandia nie musi mieć norm bo to mały kraj, w bezpiecznym miejscu planety, niewielkie relatywnie strome wyspy z silnymi wiatrami - nie ma mowy o smogu na setki kilometrów, nie ma mowy o stojącym zanieczyszczeniu jakie dotyka wyżyny w Europie, do tego emisje przemysłu są wielokrotnie mniejsze niż w Europie. To normy można mieć w nosie. Nie jest to żaden wyznacznik dla wielkich państw w których żyją setki milionów ludzi. 

Tu mowa o specyficznych wyspach o małej populacji 4 mln ludzi.... na dodatek gęstość zaludnienia też zdaje się jest śmiesznie mała. 

fantastyka.

4. Zastąpienie podatku akcyzowego od paliw (bo benzyna nie jest dobrem luksusowym) podobnej wysokości podatkiem ekologicznym i objęcie tym podatkiem również prądu używanego do ładowania samochodów elektrycznych.
Nie jest potrzebny dodatkowy licznik, gdyż wystarczy linijka w oprogramowaniu samochodów, by pamiętały ile zjadły.
Paliwo nie może być za tanie, bo ludziom dupy i garby rosną.
Paliwo do samochodu elektrycznego również, by zachęcić do kupowania samochodów elektrycznych z małymi akumulatorami, a więc lżejszymi i w efekcie zużywającymi mniej energii i mniej obciążającymi środowisko podczas produkcji, a także mniej pylących oponami i hamulcami.

a i jeszcze jedno Maveriq do tych pomysłów.. 

Wiesz dlaczego Tesla tak bije rynek ? Bo jest pierwsza która w tym roku wprowadza recykling zamknięty swoich akumulatorów. Pojęcie zamknięty w tym wypadku oznacza że 100% materiałów ze starych akumulatorów zostanie wykorzystane do produkcji nowych. Nie 20, nie 50, 100%. W tym roku, nie "kiedyś tam"

W przyszłości pewnie inni też skopiują Teslę i wprowadzą takie rozwiązania a to oznacza że całe te wywody o akumulatorach jak to lit i kobalt, czy wyrzucane stare akumulatory szkodzą naturze można sobie wsadzić. Wszystko zostanie ponownie wykorzystane do nowych baterii. Więc w tym momencie szkodliwość akumulatorów samochodowych dla środowiska naturalnego spada do zera. Na razie aktualne dla posiadaczy Tesli. 

No widzisz Scud, zawsze da sie coś poprawić.
Można też wprowadzić jakiś współczynnik zmniejszający podatek, jeśli produkujesz odpowiednio dużo energii.
Odpowiednio dużo tzn. ponad zapotrzebowane gospodarstwa domowego, bo można założyć, że auto "pali" ponad to.
A dlatego współczynnik, a nie całkowite zwolnienie, bo zanieczyszczeń produkowanych przez samochód w postaci emisji wtórnej jest więcej, niż z produkcji energii do poruszania, a poza tym emitujesz jeszcze w atmosferę klocki hamulcowe i opony.

Zapomniałem o jeszcze jednym punkcie:
Wymóg w procesie homologacji przedstawienia dokumentacji testowej elementów układu napędowego poświadczających zakladaną trwałość minimum 500tys km.
W tej chwili producenci testują do 240 tys km i taka jest zakladana żywotność układów napędowych.
Wymóg ten nie wymusiłby żadnych zmian konstrukcyjnych podnoszących koszt produkcji, a jedynie zmianę zaleceń eksploatacyjnych.
BTW to, co w tej chwili robią producenci np zalecając wymiane oleju w skrzyni biegów co 50 tys km w USA i nie zalecając wymiany w ogóle w tej samej skrzyni nanrynek europejski powinno być moim zdaniem karane.

Straszny, fajnie robią. To jest godne pochwały.
Czy jednak będą mogli z tych samych elementów zbudować akumulatory do nowych modeli za 10 lat, które będą w zupełnie innej technologii? To dopiero wyzwanie. Może sie to okazać niemożliwe.
A i szkodliwośc nie spada do zera, ba większym obciążeniem, niż utylizacja akumulatorów jest wydobycie minerałów.
A tych, jeśli chcielibyśmy zelektryfikować światowy transport, trzeba by wydobyć jeszcze duuużo.

@Maveriq  dlatego też produkcja pojazdów elektrycznych jest ekologiczna bo zmusza producentów i konstruktorów do poszukiwania takich rozwiązań aby w przyszłości nowe pojazdy pochodziły w dużej mierze z recyklingu starych. Wiem że to jest dopiero początek ale od czegoś trzeba zacząć.
Kopiowanie starych modeli motoryzacji wydaje się mocno nie perspektywiczne.

Jest ekogiczna, bo zmusza do szukania rozwiązań problemów, które sama tworzy...




Gdzie widzisz problem w produkcji nowych samochodów o innym napędzie, niż elektryczny z materiałów z recyklingu starych?

@Maveriq
w tym ze nie są bezemisyjne. Koniec kropka.  Reszta to niestety Twoje bicie piany bo kochasz spalinowe konstrukcje. Nie zmienisz świata a juz na pewno na "bardziej spalinowy" jak próbujesz sugerować.

Żadne wydobycie litu i kobaltu nie ma nawet w promilach tak rujnujacego wpływu na świat jak powiększanie efektu cieplarnianego przez spalanie ropy i emisję CO2. To są nieporównywalne problemy dla cywilizacji. Jest to takie totalne pomieszanie skali problemów że trudno od początku traktować to poważnie.

Rozumiem, że interesuje nas wyłączne CO2, a smog to tam ten...

Jak dla mnie 99% samochodów na drogach może być elektryczna albo może ich nie być wcale.
Mieszkając w miastach bardzo wkurza mnie ciągły hałas i zapach spalin, więc nie do końca jest ze mną tak, jak piszesz. Sam najchetniej nie używałbym w ogóle samochodu do dojazdu do pracy, a wyłącznie na wakacjach i kilka razy w roku na torze wyścigowym. Łącznie produkowałbym pewnie 2% tego, co teraz. Samochody powinny być tylko dla tych, którzy chcą i lubią jeździć, a nie dla tych, co muszą. Jestem fanem eco-drivingu, sam stosuję i rażą mnie złe nawyki kierowców, które bezsensownie zwiększają spalanie. To jest jednak temat motoryzacyjny, a nie ekologiczny, więc biorę pod uwagę ogólne zatrucie środowiska, a nie tylko dwutlenek węgla.

A apropo samego dwutlenku węgla, to gdyby na tym rzeczywiście ustawodawcom zależało, to co jest łatwiejsze?
Zmmuszenie ludzi donieekonomicznego dla nich rozwiązania w kwestii transportu, czy zastąpienie lata temu WSZYSTKICH elektrowni i elektrocieplowni węglowych atomowymi? I co bardziej zmniejszyłoby emisję CO2?

Tak tylko pytam, choć niezgodnie z tematem jakby nie było motoryzacyjnym.

@Maveriq
odpowiedź jest bardzo złożona - w społeczeństwa mocno odpowiedzialnych, Szwecja, Japonia czy Francja, albo w zmuszonych do posłuchu różnymi metodami, energia atomowa dominuje, natomiast w społeczeństwach niechętnych do posłuchu i niechętnych do głębokich zmian (jak np nasze) elektrownie atomowe są wręcz awykonalne. Napiecia społeczne jakie powodują, upadki popularności polityków, partii, niepokoje społeczne, bardzo ostre protesty ludzi przed którymi stoi konieczność przebranżowienia i przeformatowania myślenia o swoim życiu... no nie wyjdzie.

zmuszenie ludzi do zmian zwyczajów transportowych albo zmian rodzaju używanych środków transportu jest tu dużo prostsze i wiążę sie z dramatycznie mniejszymi napięciami społecznymi. Mówiąc obrazowo - polski górnik nie będzie się burzył za to że do pracy będzie musiał przyjechać Segwayem albo elektrycznym Smartem, zamiast Golfem w dieslu, a z kolei pójdzie rujnować Warszawę jak miałby przestać być górnikiem.