2022-01-13 19:29
Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
1

Genesis RADIUM 400 - Szansa na domowe studio...

Strona 1 - Wygląd

To, co dziś można zrobić na domowym komputerze, może zadziwić tych, którzy od jakiegoś czasu przestali śledzić postęp w dziedzinie IT. Wystarczy w miarę wydajny PeCet a nawet laptop z wielordzeniowym procesorem i w domowym zaciszu możemy urządzić studio filmowe lub nagrań muzycznych. Na kanale YouTube można zobaczyć, jakie filmy potrafią zmontować nieprofesjonalni miłośnicy kina Science-Fiction oraz jakie wspaniałe utwory muzyczne tworzą i montują w domowych pieleszach utalentowani, być może przyszli idole estrady. Wielu ludziom właśnie swój kanał YT pozwolił na zdobycie prawdziwej popularności i wejście na profesjonalny rynek godny największych reżyserów czy muzycznych gwiazd.

No ale od czegoś trzeba zacząć. Liczy się pomysł na swój kanał, bloga, zostanie streamerem, influencer’em, recenzentem, podcasterów czy youtuberem. Skoro mamy już komputer, przydała by się jeszcze kamera, jakieś oprogramowanie do wielościeżkowego zgrywania dźwięku lub montażu filmów... No i mikrofon, jeśli zamierzamy podzielić się z oglądającymi naszymi doświadczeniami, przemyśleniami czy komentarzami z gier czy wydarzeń. Pewnie, że można skorzystać z mikrofonu wbudowanego do naszych słuchawek komputerowych, ale o ile ich czułość i pasma przenoszenia mogą wystarczyć do jakiegoś narracyjnego dialogu, to już przy śpiewie czy modulowanej recytacji, okażą się zapewne niewystarczające. Sam tego doświadczyłem, choć od razu mówię, że nie śpiewam (ulga dla ludzkości), ale postanowiłem dokonać prawdziwej rewolucji w moich filmach-relacjach z motocyklowych wycieczek po kraju i Europie, bo zamiast napisów, których czytanie odwraca uwagę od wyświetlanych na ekranie obrazów i podkładu muzycznego w tle, będzie teraz moja narracja. Czubówną nie jestem, ale postanowiłem, że spróbuję...

Pierwszy film z tegorocznej wycieczki w Alpy wraz z moimi opowieściami nagrałem wykorzystując smartfona z aplikacją rejestrującą głos i jak twierdzą znajomi, ponoć wyszło całkiem dobrze, więc zamierzałem drugą część nagrać w podobnej "technologii", ale jak to w moim redakcyjnym życiu bywa, akurat nawinął przedstawiciel marki Genesis z propozycją testów różnych peryferii komputerowych, w tym mikrofonów, które z wyglądu przypominały te, widziane w telewizyjnych i radiowych studiów. I w ten sposób trafił do mnie model Genesis RADIUM 400, który prócz samego rejestratora dźwięku, ma jeszcze w wyposażeniu bardzo fajne i przydatne akcesoria. No ale po kolei...



RADIUS 400, to nieco tańszy produkt tego typu, niż bardziej wszechstronny RADIUM 600. W zamyśle jest on skierowany do użytkowników zaczynających swoją przygodę z bardziej zaawansowanym streamingiem, bo w ofercie tego (i nie tylko), producenta są jeszcze niższe i tańsze modele z oznaczeniami 100 i 200 (bez ramienia) oraz bardzo podobny do 400-ki 300 XLR, równie dobrze wyposażony, ale już ze złączem XLR, a nie USB, jak w prezentowanym dziś sprzęcie.


W środku opakowania znajdziemy dwie piankowe "szuflady", w których umieszczono dodatkowe akcesoria, jak wspomniane ramię wysięgnika, antywstrząsowy, "studyjny" uchwyt zaciskowy, długi 2.5-metrowy kabel z końcówkami USB Typ-A/Typ-B oraz filtry (gąbkowy i siatkowy Pop-filtr).





Jeśli chodzi o jakość wykonania, to trudno coś temu mikrofonowi zarzucić. Na jakości materiałów nie oszczędzano, bo korpus w którym umieszczono elektronikę, wykonany jest z solidnego walca aluminium, a stalowa siatka (umownie nazwijmy ją "Mesh’em"), osłaniająca rejestrator wygląda bardzo profesjonalnie. Jedyne czego tutaj brakuje, to wyraźnego oznakowania, gdzie jest front mikrofonu. Tak, front... Bo jest to mikrofon Kardioidalny (inaczej nazywany mikrofonem nerkowym od wykresów jego charakterystyki pracy), czyli bardziej kierunkowy. Zbiera on dźwięk z określonego kierunku, a już boki i tył są słabiej odbierane i rejestrowane. To typowy wyróżnik mikrofonów studyjnych, których zadaniem jest przetwarzanie głosu osoby siedzącej przed nim, na przykład podczas audycji radiowej, gdzie zarówno prowadzący audycję, jak i gość programu mają swoje indywidualne mikrofony. Jest to wygodniejsze w ciasnym studiu, gdzie rozmówców można umieścić niekoniecznie obok siebie, a w dodatku niweluje w znacznym stopniu niewskazane odbicia i pogłosy.
W droższym modelu 600 front mikrofonu oznaczono znaczkiem na pierścieniu siatki Mesh, natomiast w RADIUM 400 mamy go tam, gdzie jest logo marki Genesis i tą stroną trzeba go kierować w swoją stronę.



W zestawie mamy też filtr gąbkowy, który możemy nasunąć na osłonę przetwornika. Warto wpierw wypróbować, którego filtra brzmienie przypadnie nam do gustu, bo na moje ucho gąbka tłumi trochę więcej tonów wysokich niż Pop-filtr, na który domyślnie ja się zdecydowałem.


Na spodzie mikrofonu umieszczono port USB typu B, którym łączymy go z komputerem.



Antywstrząsowy kosz otrzymał dwa "skrzydełka", których ściśnięcie palcami dłoni powoduje rozchylenie sprężystego walca blachy, co pozwala na wsunięcie weń korpusu mikrofonu. Aby zapobiec rysowaniu kadłubka naszego rejestratora dźwięku, uchwyt ma piankowe wykończenie od wewnętrznej strony. Przypominam, że należy uwzględnić położenie frontu Radiuma, czyli ustawić Logo Genesis w naszym kierunku. Uchwyt zawieszony jest na gumowym (w materiałowym oplocie) wieszaku, którego zadaniem jest właśnie niwelacja większości wstrząsów i wibracji przenoszonych z naszego biurka na ramię wysięgnika.




Strona 1 z 2 12>>>