2011-09-29 23:11, Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
Czas przestać się jednak przyglądać Microlabom FC330, a włączyć je do sieci i uruchomić dźwięki. Nie jestem może audiofilem, ale od lat młodości (o rany, ile to już lat), cenię sobie dobrą muzykę w wysokiej jakości odtwarzania. Kiedy kiedyś moi rówieśnicy podniecali się dźwiękami płynącymi z kasetowych radiomagnetofonów typu Kasprzak czy nawet Peweksowskimi Sharp'ami czy Sanyo, ja męczyłem się na szpulowym Opusie, który przy przyśpieszonym systemie obrotu taśmy dawał niedościgniony dla ówczesnych kaseciaków poziom jakości dźwięku. W zestawie z dwoma Altusami 120W wzbudzałem zazdrość kolegów i uwielbienie koleżanek, choć okupione to było niewygodami typu długiego czasu zmiany taśmy, czy kłopotów z kupieniem nowych szpul tego deficytowego na komunistycznym rynku towaru. Do dziś pamiętam, jak ustawiałem się pod ówczesnymi sklepami RTV, by kupić taśmę firm Stilon-Gorzów, Wiskord-Szczecin czy niemiecką ORWO...
No ale dość sentymentów. Zmierzam tylko do tego, że cenię sobie ponadprzeciętną jakość dźwięku i tu u mnie nie ma taryfy ulgowej. Moje zainteresowania muzyczne są bardzo szerokie, więc lubię posłuchać zarówno muzyki poważnej, jak i melancholijnego saksofonu altowego Kenny'ego G, harfy Andreas'a Vollenweider'a, dynamicznej ale zwariowanej muzyki Yello, elektronicznych brzmień starszych kawałków z lat 80-tych i takich twórców, jak Vangelis, Kitaro, Jean Michael Jare, czy doskonałych nowszych wykonawców, jak Donkeyboy czy Empire of the Sun. Nie pogardzę jednak i ostrymi gitarowymi riffami AD/DC czy Metaliki.
Nie ma jednak na świecie zestawu głośnikowego, który sprostałby w pełni wszystkim tym gatunkom muzycznym, więc ja osobiście szukam zawsze czegoś, co da nam choć namiastkę kompromisu zarówno do delektowania się drżeniem strun skrzypiec w Czterech Porach Roku Vivaldiego, jak i potrafić będzie wprawić w przyjemne drżenie mój piwny brzuszek basem centralnego bębna perkusji, katowanej przez Phila Colinsa w pierwotnym składzie zespołu Genesis.
No ale i pograć lubię, więc od zestawu nagłośnienia komputerowego oczekiwać będę odpowiedniego odzwierciedlenia moich ulubionych "strzelanek", jak Crysis czy Word of Tank, w którym wystrzały z dział wszelakiego kalibru, mieszają się z chrzęstem pracujących gąsienic, zgrzytem metalu i niszczonego otoczenia. Również znajdę czas od czasu do czasu na dobry film akcji, który łączy w sobie zarówno efekty specjalne, jak i muzykę.
Odtwarzaniem dźwięku w moim zestawie komputerowym zajmuje się karta dźwiękowa ASUS Xonar DX PCI-express, która nieźle sobie radzi z wszelkimi rodzajami sygnału audio w stopniu wyraźnie przewyższającym wszelkie zintegrowane układy dźwiękowe. Tak więc zaczynamy...
MUZYKA:
Zacznę od muzyki poważnej w postaci płyty CD z Czterema porami roku Vivaldiego. Tutaj muzyka jest bardzo zmienna i mamy sporo cichych kawałków, w które wkrada się lekki szum wydobywany z głośnika. Nie jest on bardzo głośny, jednak wieczorową porą słyszalny. Zakresy dźwięku skrzypiec odtwarzane są raczej w górnych przedziałach ich pasma i nieco brakuje tutaj "dołu", za to subwoofer nieźle sobie radzi z partiami granymi przez wiolonczele. Niestety klawesyn już traci zupełnie w efekcie odsłuchowym, stając się dalekim tłem całości utworu. W muzyce poważnej pasmo średnie jest nieco za słabe, co powoduje że Microlabów FC330 raczej nie polecałbym miłośnikom Bacha, Bethowena i tym podobnym wykonawców. W dziesięciostopniowej skali - trójka... 3/10.
Tym razem trochę brzmienia akustycznych gitar, ich elektrycznych odpowiedników, perkusji i instrumentów klawiszowych. Lubię wracać do utworów Dire Straits (Brothers in Arms), starszych kawałków Pink Floyd (Atom Heart Mother), zróżnicowanej muzyki Pitera Gabriela (So)... W tych kawałkach Microlaby sprawdzają się już całkiem nieźle i potrafią zagrać dość głośno bez zauważalnych zniekształceń dźwięku. Będziemy zadowoleni z wyraźnej i mocnej perkusji, choć poziom basu pozostawi pewien niedosyt. Gitary w wyższych partiach potrafią "zapiszczeć", kiedy przekroczymy połowę skali potencjometru. Tutaj też troszkę brakuje "środka", ale jest już zauważalnie lepiej niż w muzyce poważnej. W cichszych partiach usłyszymy delikatny szum głośników wysoko tonowych. Ogólnie 6/10.