OpenSUSE 11.1 – linux dla windziarzy?
Strona 5 - 5. Podsumowanie
5. Podsumowanie
Przyznam, że zabrałem się za instalację openSUSE z mieszanymi uczuciami ponieważ po wydaniu wersji 10.2 i późniejsych nie mogłem bez kłopotów zainstalować systemu, zawsze problemy były z partycjonowaniem, gdzie wymuszał swoje ustawienia. W przypadku przydziału całego dysku nie było problemu to w kooperacji z innymi systemami zawsze było usuwanie innych.
Sam system jest stabilny, nie zdarzył się żaden niespodziewany bsod systemu. Bardzo intuicyjny interfejs i naprawdę przyjazne zarządzanie nim. Próba i pomysł instalacji oprogramowania za pomocą jednego kliknięcia jest bardzo dobry. Dopracowany w szczegółach. Jedyna dla mnie niespodzianka to brak możliwości dociągnięcia jako rpm nowego kernela. Być może moje jest takie nie obiektywne podejście z tego względu, że na poprzednim systemie (Sidux) nowe jądro było aktualizowane 3 razy w miesiącu. Co do oprogramowania w nim zawartego. Naprawdę duży wybór choć zdarzają się niekiedy problemy z jego odpaleniem.
Według mnie jest to jedna z najbardziej przyjaznych dystrybucji, polecam dla początkujących użytkowników przesiadających się z Windowsa. Aha .. wogóle nie używałem konsoli, wszystko wyklikałem za pomocą myszki ... no prawie wszystko. Przecież klawiatura od czegoś też jest.
Moim zadaniem w tej recenzji było pokazanie sposobu instalacji i konfiguracji początkowej systemu. Zdaję sobie że jest to wierzchołek góry lodowej nad możliwościami tego systemu.
Wady:
- brak nowego kernela
- wolno pracuje na KDE 4.1.3
Zalety:
- zarówno system jak i oprogramowanie jest darmowe
- łatwość pracy (chyba najbardziej przystępny system jaki dotąd spotkałem)
- stabilny
- dostępność oprogramowania
- aaa napisałem że jest za free?
Na zakończenie dodam, że recenzja pisana w openSUSE, tekst składany w OpenOffice, obróbka zdjęć w digikam oraz Gimp-ie.