icon7 Z500 i Z300

Strona 2 - icon7 Z500 wygląd

Co trzeba przyznać twórcom modelu icon7 Z500, to udało im się zaprojektować rzecz piękną. Design tej myszy jest na pewno jednym z ciekawszych, jakie miałem okazję mieć w rękach. Skośne linie, niesymetryczne przyciski, świetne materiały, jak gumowe chwyty czy podstawka dłoni wykonana z tekstylnej siatki, to dodatki przyciągające wzrok. Całości dopełnia dobrze dobrana kolorystyka, przeplatająca się między odcieniami czerni, szarości i „miedzianych” dodatków. Nie tylko mi taki wygląd gryzonia przypadł do gustu, bo model Z500 otrzymał niedawno prestiżową nagrodę Reddot Design Award, którą komisja fachowców w sprawach designu, przyznaje corocznie dla najlepiej zaprojektowanych przedmiotów użytkowych.

Już samo pudełko zostało zaprojektowane tak, aby można było dokładnie przyjrzeć się produktowi, a nawet przymierzyć do niego dłoń, by przekonać się wstępnie, jak duża jest to mysz i czy prócz mężczyzn będą się nią mogły posługiwać dzieci i kobiety. Wspominam o tym nie bez powodu, bo model Z500, należy raczej do rodziny dużych gryzoni. Na kartonie znajdziemy większość informacji o parametrach kupowanego przedmiotu.

Na odwrocie znajdziemy jeszcze jedno przejrzyste okienko, w którym wyeksponowano dodatkową nasadkę pod dłoń. Kiedy czarna siatka nie przypadnie nam do gustu, za pomocą kilu ruchów możemy zmienić ją na gładki, matowy element z naniesionym na niego, geometrycznym motywem. Do tematu „klapek”, wrócę jeszcze w dalszej części recenzji.

W środku opakowania prócz samej myszy, znajdziemy jeszcze efektowną okładkę, która kryła w sobie płytę CD z aplikacją rozszerzającą możliwości myszy, kompletem zapasowych ślizgaczy, instrukcję obsługi i zestaw naklejek z logo firmy.

Dobrnęliśmy wreszcie do samej myszy. Model Z500 jest gryzoniem przewodowym, o czym niechybnie przekonamy się zaraz po wyjęciu go z pudełka. Nie można powiedzieć tutaj zdrobniale o kabelku, bo w zasadzie to, co zostało w nim zastosowane, nazwać by można tylko i wyłącznie kablem, a nawet drutem zbrojeniowym. Jest on gruby, mało elastyczny i nie wróży dobrze płynności ruchów przy codziennej eksploatacji. W porównaniu do kabelka A4Tech X7, to niemal linia wysokiego napięcia. Mysz łączymy z komputerem za pomocą wtyczki USB ...

Za kablem jest już dużo lepiej. Wspomniane skosy, krzywizny i świetnie dobrana kolorystyka powinna przypaść do gustu większości z was. Mysz, która trafiła do nas, jest wersją typową dla osób praworęcznych, czyli jej profil kadłubka, gumowe chwyty i wycięcie przycisków jest wybitnie przystosowany do prawej dłoni. Na uwagę zasługuje rozmieszczenie dodatkowych przycisków na lewym boku myszy (metaliczno-miedziany kolor). Zazwyczaj tego typu dodatki, bez których już dziś nie wyobrażam sobie domowego gryzonia, umiejscowione są w jednej linii (przód / tył), a tutaj mamy ustawienie góra / dół. Wymagało to u mnie lekkiego przyzwyczajenia po przesiadce z A4Techa X7, ale szybko uznałem wyższość takiego rozwiązania. Jest ono bardzo wygodne i wbrew pozorom nie przeszkadza w ferworze walki podczas grania. Między przyciskami umieszczono „mięsisty” chwyt, na którym spoczywa nasz kciuk. Wystarczy lekko skierować go w dół, by kliknąć na przycisk przesuwający web stronę lub okienka Windows czy kartki Worda wstecz, bądź w górę, by przesuwać wszystko do przodu. Ogólnie fajny pomysł.

Górna część myszy jest niesymetryczna, a efekt ten podkreślają dwa główne przyciski funkcyjne, które „ścięte” na skos, różnią się od siebie długością. Miedzy nimi osadzono pokrętło scrolla, o dość agresywnych, jaskrawych barwach, które sprawiają wrażenie, że rolka jest podświetlona od spodu. Kółko pokryto miękką przejrzystą gumą, zapewniająca dobry kontakt z palcem.

Częściowo jest to prawda, bo tuż pod scrollem znalazło się miejsce na cztery świecące okienka informujące nas o wybranej czułości sensora, a lekka ich poświata trafia na jego powierzchnię przejrzystej gumy. Brak jakiegokolwiek światełka oznacza czułość 800 DPI, po czym kolejno:
jedno – 1200 DPI
dwa – 1600 DPI
trzy – 2000 DPI
cztery – 3200 DPI