Obserwując temat i tę dyskusję, mam pytanie z sąsiedniej beczki:
Czy hybrydy dojrzały już do etapu by kupić tanio używany okaz? Teoretycznie akumulatory hybryd mają żywotność 300tys km, więc przy połowie tego zostaje jeszcze dużo do przejechania. Zresztą jak padnie chyba można jeździć i na benzynie (oczywiście pytaniem jest wtedy: czemu od razu nie kupić benzyniaka?). Kwestia jednak sprowadza się do jednego - czy oferty na rynku są uczciwe, czy są to jeszcze przekręty?

(generalnie bo odrzuceniu przez żonę koncepcji minivana, rozglądam się za sedanem i m.in. nasuwają się takie hybrydy:
[LINK] )

Czy hybrydy dojrzały już do etapu by kupić tanio używany okaz?

Hybrydy są raczej jak kobiety niż wino. Nie im starsze tym lepsze a raczej im młodsze tym lepsze. Moje zdanie jest takie że hybryda to pic na wodę. Auto dla szpanu i żeby pokazać się że się jest trendy i niby dba o środowisko. Jesteś (twoja żona jest?) osobą publiczną potrzebującą tego typu wizerunku? 
No i pytasz o auto prawie 10 letnie. Więc pytanie powinno brzmieć nie czy już dojrzały a czy te z minionej epoki były już na tyle dojrzałe:P
Ale czemu w ogóle zastanawiasz się nad używaną hybrydą? W tej cenie możesz mieć 140 konnego ufoka z tego roku. 

To jest kwestia marudzącej żony. Najchętniej to by została z samochodem tych samych rozmiarów (a mamy Yarisa). I weź tu ją przekonaj do czegoś co ma 4.5 metra (osobiście widzę kilka ciekawych diesli 2.0)... Jedną z koncepcji jest właśnie hybryda - niby mniej pali i można parkować za darmo w centrum. Twoja opinia nie brzmi jednak zachęcająco do podejmowania się tego typu eksperymentów :/ I weź tu konsultuj zakup samochodu z żoną.

Sprawdź czy komuś udało się taką hybrydą faktycznie zaoszczędzić paliwa bo szczerze w to wątpię. Napęd hybrydowy zapewne daje oszczędności ale w jakiś specyficznych warunkach ale nie we wszystkich warunkach jazdy. 

z doświadczenia dwóch znajomych z korpo gdzie ich uraczyli takowymi samochodami - na trasach po Polsce oszczędność jest praktycznie zerowa, ale w Wawie mają ok 20-25% realnie oszczędności na paliwku (gdyby nie to że nie oni płacą to by pewnie by się tym przejeli ;p). Pytanie czy taka oszczędnośc uzasadnia zakup.

Dzięki wszystkim za opinie. Może przy następnym samochodzie (za 8-10 lat?) będzie już czas na taki eksperyment.

@scud1

...niby mniej pali i można parkować za darmo w centrum. 

hmm 
No właśnie niby to odpowiednie określenie. Może i w pewnych warunkach tak ale zazwyczaj raczej nie. Na pewno nie w trasie. Hybryda jest też cięższa od nie hybrydowego odpowiednika i rozkład masy jest inny. Natomiast ta druga kwestia ...hmm... no właśnie. O jakim mieście rozmawiamy? 
W KrK chyba jakiś czas temu ruszył program udogodnień dla właścicieli takich aut w postaci darmowego parkowania i możliwości jazdy bus pasami tylko miał być wprowadzony na 2 lata i nie wiem czy został przedłużony. 
Pojawiają się wiec dodatkowe pytania. Czy często parkujesz w strefie płatnej? Czy płacisz np jakiś abonament parkingowy za 200-250 zeta miesięcznie. Czy to tylko wrzucenie 2 złotych raz czy 2 razy w tygodniu do parkomau jak gdzieś jedziesz. No i jakie to miasto. W krk w korkach jadąc buspasami mógłbyś też oszczędzić sporo, ale w Katowicach gdzie ruch jest dużo bardziej płynny nie wiem czy to już taka duża zaleta
No i do czego ma służyć auto? Bo jeśli właśnie tylko do jazdy po mieście i parkowania w centrum to może jednak warto.
Tylko to wszystko sprowadzone auta i w to że przebieg jest nie kręcony trudno uwierzyć a jeśli na dzień dobry aku są do wymiany to ...

Jeździłem rok temu przed zakupem Q5 zarówno Lexusem IS 250 F-Sport w wersji benzynowej (2.5 litra V6 208 KM ) oraz taką samą odmianą, ale hybrydą. Sprint do setki bardzo podobny. Różnica 0,2 sekundy jak dobrze pamiętam. V max też powiedzmy podobny. 225 km/h do 200 km/h. Różnica w spalaniu była na poziomie 4 litrów patrząc miasto/trasa, a różnica w cenie 15-20k zł (hybryda droższa). Lexus z tego co wiem wydłużył gwarancję do 7 lat. Oczywiście kwestie wyglądu również były zauważalne. IS 300h nie miał podwójnej rury wydechowej i był bardziej "eko". Dysponował również wiejskim odgłosem przyspieszania, który wydobywał się z głośników M&L. Był również bardziej wyciszony i zdecydowanie lepiej się nim "płynęło" po drodze. Tak więc....decyzja indywidualna. 

Kuzyn jeździ Priusem i sporo już takich serwisował w swoim warsztacie.
Z żywotnością akku w Priusie nie ma problemów, cały czas jeszcze pierwsze egzemplarze nadają się do użytku.
Zdarzają się za to awarię ogniw - nie zużywają się, a psują.
Oszczędność jest, ale tylko w ruchu miejskim.