NATEC Scorpion i Octopus

Strona 2 - Scorpion – Wygląd

Pierwszy kontakt z słuchawkami NATEC SCORPION może budzić u Nas pozytywny niepokój ... Czy aby sprzedawca się nie pomylił i zamiast czegoś za 30 złotych z górką, nie dał nam czegoś lepszego?
Przeważnie w tańszych produktach dostajemy górę plastiku w gorszej lub lepszej jakości, jednak w Scorpionie zafundowano nam prawdziwe metalowe wstawki w postaci ażurowego pałąka, osłony elastycznego ramienia mikrofonu i ozdobnych wykończeń nauszników. Kiedy weźmiemy je do ręki, czuć że coś dostaliśmy za nasze pieniądze, choć nie można powiedzieć o nich, że są ciężkie.

Dodatkowym zaskoczeniem jest to, że otrzymujemy słuchawki dookoła-uszne, co w tej klasie cenowej jest dość rzadkim zjawiskiem. Najczęściej są to produkty spoczywające na małżowinie usznej, co przy kiepskim wykonaniu często kończy się dotkliwym bólem po dłuższym kontakcie z nimi. System pełnego zakrycia ucha ma jeszcze tą zaletę, że znacznie lepiej tłumi odgłosy otoczenia, wpływając znacząco na komfort odsłuchu sygnału audio.
Obudowę przetworników wykonano z masy plastycznej o dość dużej gęstości, co sprawia że jest ona twarda w dotyku i daje wrażenie solidności. Dla lepszego efektu wszystkie plastikowe elementy pomalowano srebrno-metalicznym lakierem który dobrze kontrastuje z czarnymi elementami wykończenia wewnętrznego nausznika.

Owe wykończenie nausznika, to czarny zamsz, bardzo miły w dotyku i co ważne, nie dopuszczający do nadmiernego pocenia się ciała. Po doświadczeniach ze skorupo podobnymi tworami, których długie używanie było niemal sauną dla uszu, zamsz przyjąłem z zadowoleniem.
Wspomniałem już o metalowym wykończeniu elastycznego ramienia mikrofonu, którego zadaniem jest utrzymanie żądanego przez nas jego ułożenia względem ust. Z tego zadania wywiązuje się bardzo dobrze a spory zakres regulacji pozwala na dość karkołomne „zakrętasy”. Końcówka zbierająca nasze słowa, obłożona została dość pokaźną gąbką.

Regulacja położenia nauszników „chodzi” bardzo precyzyjnie i pewnie trzyma ustawienie przy nakładaniu, jaki zdejmowaniu słuchawek z głowy. Używałem ich bardzo intensywnie, bo po „powodzi” jaką przeżyłem po intensywnych opadach śniegu i jego gwałtownym roztopieniu, zalany został mój pokój-gabinet, w którym sobie komfortowo mogłem pracować. Na czas suszenia mojego stanowiska pracy musiałem przenieść się do pokoju syna, a tam na dwa zestawy głośnikowe nie da się ani słuchać muzyki, ani grać, więc wskoczyliśmy w słuchawki :) Po ponad trzytygodniowej, codziennej eksploatacji moją uwagę zwrócił właściwie jeden mankament. Otóż metalowe ramię mikrofonu jest dość ciężkie, wiec producent musiał zastosować dość ciasne spasowanie ranienia z otworem w nauszniku. Na początku wszystko pracuje w porządku, jednak pod koniec testu, mikrofon przy mocnym nachylaniu się (na przykład, by załadować płytę CD do napędu), miała już tendencje do lekkiego opadania. Jeśli często korzystamy z mikrofonu, z czasem istnieje możliwość, że będziemy musieli „zahaczać” mikrofonem o druty pałąku, by ten nie zmieniał samowolnie pozycji. To bolączka większości tanich słuchawek multimedialnych, dlatego warto przy zakupie zwrócić uwagę na produkty, które wyposażono w mechanizm skokowy (kulka wpadająca w dołki lub zwykłe „ząbki”), co zapewni nam długie życie ramienia mikrofonu.
Uwagę można również wrócić na porządny kabel połączeniowy, który wyposażono w oplot bawełniany, barwiony na kolor szaro-srebrny, pasujący kolorystycznie do całości urządzenia. Podobne oploty stosuje się przy myszach dla graczy. Zapobiegają one załamywaniu znajdującego się w nim kabla, jak i świetnie zmniejszają opory (tarcie) izolacji kabla o powierzchnię stolika (biurka). W słuchawkach opory tarcia raczej nie odgrywają takiego znaczenia, ale oplot świetnie zabezpieczy nasz kabelek przy przypadkowym najechaniu kółkami fotelika czy nadmiernym jego załamywaniem. W około 2/3 jego długości (kabel ma 180 centymetrów długości) mamy do dyspozycji obrotowy potencjometr regulacji głośności. Jego obudowę ozdobiono Logo firmy.