2010-09-22 21:58
Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
52
Zlot IN4 Kościanki 2010
Strona 3 - Zabawa - dzień drugi
Są takie dni, że świt boli... Co niektórzy mieli okazje się o tym przekonać, choć trzeba przyznać, że szybko "zlotowicze" wrócili do pionu, choć może wrażenia wizualne nie zawsze to zdradzały...
Dla takiej miny warto przejechać pół świata... Kotin w abstrakcyjnej fryzurze
Mała rzecz a cieszy. Zimna i mokra Warka, to po ciężkiej nocy prawdziwy skarb, który trzeba nieść z troską...
Cobex to z pewnością potwierdzi
Rano kto wrócił do życia, spożył śniadanie. Na pierwszym planie supercinek wcina śledzika, a jak wiadomo, śledź lubi pływać...
Dzień był piękny, więc szkoda było go marnować na spanie. A że komputerowcy to wbrew ogólnemu mniemaniu ludzie wszechstronnie wysportowani, oddali się wodnym atrakcjom i sportom zręcznościowo-wyczynowym...
1084 i chemik próbowali wiosłować w duecie...
...a cobex wolał solo, czego jego odciski szybko pożałowały...
Prócz szaleństw wodnych można było pograć sobie w bilarda, piłkarzy lub tenisa stołowego. Musicie przyznać, że jak na całonocną zabawę, kondycja na medal...
Po obiedzie znów zasiedliśmy do stołów, ale tym razem zlotowiczów opanował prawdziwy hazard. NetCop przywiózł z sobą krupierski zestaw kart i żetonów, no i zaczęło się
Zaciętych "rozdań" nie był w stanie zakłócić nawet prawdziwy wieczór panieński, który odbywał się w sąsiednim domku. Panna młoda zwana "Uszatą" (wbrew pozorom nazwa naprawdę pochodziła od uszu - króliczych wpiętych we włosy), wraz z bardzo "smerfnymi" koleżankami, stawała na uszach, by odwrócić naszą uwagę od kart, ale gdzie tam...
I znów zapadł wieczór, tym razem ostatni w tym roku we wspólnym gronie, więc tym bardziej chętnie zgromadziliśmy się ponownie przy stołach, zwłaszcza że na grillu smakowicie pachniały kiełbaski i kurczaki...