Bez zbędnych wstępów:
jest sobie sieć 192.168.1.0/24, do "dłubania" postawiłem na VirtualBoksie drugą sieć 10.0.0.0/8. Wygląda to tak:
maszyna robiąca za ruter:
eth0 - 192.168.1.90/24
eth1 - 10.0.0.1/8
Tablica rutingu:
Destination Gateway Genmask Flags Metric Ref Use Iface
192.168.1.0 * 255.255.255.0 U 0 0 0 eth0
10.0.0.0 * 255.0.0.0 U 0 0 0 eth1
default 192.168.1.1 0.0.0.0 UG 0 0 0 eth0
Forwardowanie w jaju włączone, w iptables wszystko włączone na ACCEPT.
Druga maszyna, klient. Karta eth0 z adresem 10.0.0.2/8.
Teoretycznie z taką konfiguracją na ruterze powinna istnieć możliwość pingowania z sieci 10.0.0.8 komputerów w sieci 192.168.1.0, tyle że w praktyce pingi nie dochodzą. Niezależnie od tego czy forwardowanie mam włączone czy wyłączone z klienta mogę pingować oba interfejsy routera.
Może mi ktoś łopatologicznie wyjaśnić jak działa ruting w Linuksie w takim razie? Po wklepaniu w iptables odpowiednich regułek sieci zaczynają się widzieć, ale przecież iptables służy tylko do filtorwania, rutingiem zajmuje się jajo. Przy wyłączonym iptables taki układ powinien działać. Dlaczego więc nie działa?