@1084
Z kwoty wolnej od podatku (3091 zł) czyli 257 zł (2-3 dni pracy w miesiącu) nie starczy na wynajem, ale tylko na skromne wyżywienie. Czyli bez alkoholu, papierosów, cygarów, e-papierosów i innych używek, a także soków z kartonów czy niezdrowych napojów typu pepsi, coca-cola, sprite oraz słodyczy. Można pozwolić na minimum tego mięsa. Żeby nie umrzeć, bo jak? Teoretycznie człowiek powinnien być bardzo zdrowy jak to 100% jego ominie. I niepotrzebny mu ZUS I NFZ na leżenie w szpitalach i wydawanie na lekarstwa z wyjątkiem losowych wypadków jakie mogą się zdarzyć każdemu. Z pensji minimalnej (pełny etat) 1152 zł netto do ręki na miesiąc - 288 zł na tydzień. A tu kwota miesięczna 257 zł wolna od podatku czyli 3091 zł na rok. Teraz widać jaki jest wyzysk nawet w legalnej pracy przez 8 godzin i biedę, której rządy celowo na nią pozwalają i nie dopuszczają, żeby naród się bogacił.
Potem się dziwią, że są puste konta oszczędnościowe u wielu osób lub też na koncie głównym w banku są tylko grosze.
Powinno już być z 6182 zł kwoty wolnej od podatków, a z tego miało by się 515 zł (odpowiednik pensji minimalnej do ręki w 2000r.) co wystarczyło by na skromny wynajem pokoju (bez luksusów). Gdyby kwota wolna od podatku by wyniosła 9273 zł na rok czyli 772 zł na miesiąc to nikt by nie poszedł do pracy na umowę śmieciową za 800-1000 zł brutto, bo dałby radę tyle samo zarobić dla siebie w kilka dni zamiast w miesiąc. Dodatkowa praca by się przydała tylko dla lepszego statusu finansowego np. utrzymanie rodziny, samochodu, wycieczki, podróże, gadżety elektroniczne itp. .
Forum > Tematy dowolne > Nowe pomysły rządu 6 ( i inne rewelacje gospodarczo, polityczne).
Wysłane 2013-06-06 19:44 , Edytowane 2013-06-06 19:45
Wysłane 2013-06-06 20:42
@NetCop
Inna bajka, to niechęć dzielenia się zyskiem pracodawcy z pracownikami, szczególnie widoczna w dużych firmach
Pełna zgoda
Popatrzcie na ogłoszenie UP z Kępna

zwróćcie uwagę na ofertę dla Handlowca ds handlu zagranicznego. Taka oferta to kop w twarz bo policzkiem tego nazwać nie można. Albo operator cnc. Albo lakiernik meblowy

Wysłane 2013-06-06 21:11
@TonySopranoNawet najlepszy handlowiec nie zarobi nic w wiosce na Syberii. A najlepszy drwal na pustyni.
Tak samo gdy masz do wyboru 10000 handlowców, to zatrudnisz tego który będzie pracował za mniej. Płace powinien kształtować rynek. Dawniej tak było, bo aby zdobyć wykształcenie trzeba było na to ciężko zapracować, opłacić naukę, poświęcić czas. Teraz coraz bardziej w cenie są fachowcy. Murarze, glazurnicy, zduni, mechanicy. Zaczyna brakować fachowców, bo wyjechali z Polski. Zostało tysiące handlowców.
Wysłane 2013-06-06 23:00 , Edytowane 2013-06-06 23:26
Tauron obniży ceny prądu. Klienci zapłacą mniej o 4-5 proc.
[LINK]
Ogłoszenie na handlowca wymiata. Ale ja tam wiedz pracę na co najmie dwa etaty dla handlowca i osobę do działu wsparcia sprzedaży.
Wysłane 2013-06-06 23:58
@1084
Proszę nie rób jaj z pogrzebu . Handlowiec ds zagranicy czyli w domyśle języki obce i umiejętność negocjacji handlowych + jak pisze rozeznanie w panującej na rynku modzie i cenach. Praca więcej niż 8 godz bo ceny i modę trzeba w domu ogarnąć i na emaile odpisać. I propozycja 1600 brutto
. Przepraszam ale potencjalnemu pracodawcy dałbym w ten rudy ryj za samą kwotę. Tyle można dać komuś kto oprowadza po salonie w kraju i jedyna jego rola ładnie wyglądać. Lakiernik to ekstremum. Lakierował ktoś kiedyś meble? Uprzedzam że ja tak. Nie jest to łatwe i człowiek z ulicy tego nie zrobi. I 1600 zł
Wysłane 2013-06-07 00:18
@FulkoTo niczego nie zmienia. Moja sąsiadka też zna języki, potrafi prowadzić negocjacje handlowe, ma rozeznanie w cenach itd. a musiała przyjąć posadę sprzedawcy w sklepie za 1500zł bo nie może znaleźć innej pracy. Skoro lakiernik jest taki dobry, i to taki poszukiwany zwód, to jaki problem otworzyć samemu zakład ?
Jeden z moich klientów handlujący meblami już od 4 miesięcy dokłada tylko do interesu, w zeszłym miesiącu sprzedał samochód aby zapłacić pensje pracownikom.
Wysłane 2013-06-07 00:36
musiała przyjąć posadę sprzedawcy w sklepie za 1500zł bo nie może znaleźć innej pracy.
No właśnie przyjęła inną pracę. Nie musi na tym stanowisku znać języków, negocjować umów, itp. Co innego jakby pracowała na stanowisku handlowca i za taką samą pensję musiała te wszystkie rzeczy robić.
Wysłane 2013-06-07 01:28
@D@nieloWolała by, ale niema pracy na takim stanowisku. Dlatego zapyla jako sprzedawca, wymaga to od niej znajomości angielskiego, francuskiego, dzień zaczyna od spisania tego jakie ma cele do osiągnięcia, w domu odpisuje na gigantyczne maile od szefowej i już ma tego dosyć, ale po prostu niema pracy.
Wysłane 2013-06-07 07:39 , Edytowane 2013-06-07 08:37
@Pio69 Oczywiście, że w firmach są pieniądze, które można by przeznaczyć na podwyżki i to całkiem spore.
Tylko odpowiedz mi, który pracodawca zrobi to dobrowolnie, gdy w kraju mamy tak duże bezrobocie?
Gdyby mieli problemy ze znalezieniem pracownika, to pensje automatycznie poszły by w górę.
Widać muszą wyjechać, na stałe, kolejne 2-3 mln pracowników, to może sytuacja się odwróci.
Tak więc poprę TonegoSoprano: szczerze namawiam każdego do wyjazdu.
EDYTA
Obiecałem, że wkleję jeden z felietonów Lecha Jęczmyka z cyklu "Nowe Średniowiecze", więc teraz to czynię - wklejam z niego najważniejsze akapity. Pozostała część zawiera dygresje, z dzisiejszego punktu widzenia nieistotne, bo w większości odnoszą się do postaci będących wówczas u władzy.
"W czasach komunizmu dyskutowano zajadle nad tym, czy istnieje jakaś polska droga do socjalizmu (który, jak wiadomo, był pierwszym etapem komunizmu). Ortodoksja głosiła, że skoro wszędzie obowiązują te same prawa rozwoju społecznego, to i nieuniknione przejście od kapitalizmu do socjalizmu wszędzie powinno wyglądać tak samo. Mówienie o jakiejś specyficznej polskiej drodze zalatywało więc herezją. Dziś tamte herezje i ortodoksje są bardziej zamierzchłe niż sprawa Galileusza, bo oto okazało się, że z trwającej przez cały XX wiek walki między socjalizmem a kapitalizmem zwycięsko wychodzi feudalizm.
System demokratyczny wymaga społeczeństwa jednolitego pod względem wyznawanego systemu wartości i stopnia zamożności. Już Arystoteles pisał, że warunkiem demokracji jest silna klasa średnia, najlepiej liczniejsza od połączonej grupy biedaków i bogaczy.
Dzisiaj - przynajmniej w świecie zachodnim - nie można już mówić o społeczeństwach jednolitych pod względem religijnym czy narodowościowym. [...]
Drugi filar demokracji - klasa średnia - również podlega erozji. Niewielka część awansuje do grupy superbogatych, znacznie większa spada do podklasy biedaków. Żadna z tych grup nie jest zainteresowana demokracją. Proces ten szczególnie dobrze widać w Polsce, gdzie w ciągu dziesięciu zaledwie lat ukształtowała się prawdziwa oligarchia. Jej feudalny charakter nie rzuca się w oczy także ze względu na maskujące nazewnictwo. Tymczasem ludzie ci mieszkają w warownych dworach lub zamkach (alarmy elektroniczne, kamery), mają drużyny zbrojnych hajduków (ochroniarze), jeżdżą sprowadzanymi z zagranicy karocami, ich dzieci jeżdżą konno i grają w tenisa, studiują na najlepszych uniwersytetach, na których ważniejsze od poziomu naukowego są więzi klasowo-towarzyskie, zapewniające pozycję w przyszłości.
Oligarchię otacza grupa specjalistów dworaków: modni lekarze i architekci, portreciści, pan Penderecki, adwokaci i bankierzy.
Działa jeszcze grupa polityków, której zadaniem jest ochrona oligarchii przed naporem tłumu. Spełniają oni rolę gąbki wsysającej gniew ludu i muszą być okresowo wymieniani (misterium wyborów).
Dalej mamy klasę mieszczan, ciężko pracujących właścicieli sklepów, hurtowni i warsztatów samochodowych, a potem już lud i żebraków.
[...]
Na piętnaście państw Unii Europejskiej czternaście ma rządy socjalistyczne, ale za ich plecami feudalizm pięknie się rozwija.
[...]
Czytelnicy Dicka nie będą zdziwieni tą wizją dwuwarstwowego świata - znają ją z „Prawdy półostatecznej" i innych jego powieści (Dick dostrzegł też rolę telewizji w produkowaniu sztucznego świata na użytek mas), ale to jest science fiction.
W rzeczywistości nigdy jeszcze nie stworzono tak rozbudowanego podwójnego systemu, chronionego barierami bardziej psychicznymi niż fizycznymi.
Pewne elementy takiego systemu wypracował komunizm z układem kilku kręgów uprzywilejowania. Tam bariery były i fizyczne, i psychiczne: milicjant, tajniak, cenzor i propagandzista. Ale ci, którzy mówili, że jest inaczej niż w gazecie czy na ekranie, musieli być chorzy, bo mieli nieprawidłowe reakcje. Stąd więzienia psychiatryczne, słynne psichuszki. Ten wynalazek pasuje jak ulał do tych, którzy chcieliby grzebać pod maską demokracji. Na razie słychać tylko odległe grzmoty - w „Roczniku Psychiatrycznym" ukazał się artykuł, że część prasy piętnuje przeciwników politycznych, używając bardzo fachowych określeń z dziedziny psychiatrii. Na wszelki wypadek lepiej więc trzymać się tego, co pokazali wczoraj w telewizji.
Lech Jęczmyk
* - wyboldowanie moje.
Wysłane 2013-06-07 09:34 , Edytowane 2013-06-07 09:35
Przypomniała mi się historia opowiedziana przez dobrego znajomego. Jego koleżanka była na rozmowie o pracę. Pracodawcą był polski oddział zagranicznej firmy. Standardowe pytanie na koniec (w tej chwili nie pamiętam już dokładnie kwot):
- 'Ile chciała by Pani zarabiać ?'
5000 zł
Pracę dostała, była z niej zadowolona. Po jakimś czasie było spotkanie z właścicielami firmy itp itd Koleżanka miała przyjemność porozmawiać z właścicielem firmy. Temat zszedł do zarobków i lekkich narzekań koleżanki, na wysokość wypłaty. Właściciel wielce zdziwiony, jak można narzekać zarabiając 7000zł. Fajne było zdziwienie koleżanki jak to usłyszała. Jak się okazało polski szef oddziału miał przeznaczoną kwotę 7000zł na to stanowisko, a że koleżanka na rozmowie powiedziała 5000 to i tyle dostałą. Resztę przygarniał sobie 'polski szef'.
(nie wiem jak to możliwe, przecież są wyciągi itp itd, ale coś takiego miało miejsce)
---------------------------------------------------------------
Kolega wyjechał za pracą do Warszawy. Znowu pytanie na rozmowie:
Ile chciał by Pan zarabiać ? (kwoty zmyślone)
- 2000
Pracę dostał.
Po roku okazało się, że na takim samym stanowisku ludzie zarabiają min. 3000zł. Robiąc dokładnie to samo.
Rzadko kiedy można mniej więcej powiedzieć ile w danym mieście ludzie zarabiają na danym stanowisku.
Często ludzie (zwłaszcza kiedy to jest ich 1-3 praca) nie są świadomi ile mają powiedzieć. Zależy im na pracy w związku z czym obniżają swoje wymagania finansowe. Nie chcą też 'przedobrzyć' bo jednak chcą pracować.
Wysłane 2013-06-07 10:02 , Edytowane 2013-06-07 10:08
@emitar
jeżdzę trochę po Europie i jest to chyba cecha wszystkich narodów i ludzi z dawnej strefy postsowieckiej. Taki specyficzny brak wiary w siebie, brak pełnej wiary w swoje umiejętności i co najgorsze brak szacunku dla siebie samego.
A do tego dochodzi arogancja urzędników (równiez nie do pomyślenia w krajach anglosaskich ale jak najbardziej np w krajach południowych), niejako wychowujących ludzi w tej pogardzie bycia petentem. Urzędników z których 3/4 w ogóle nie powinno być.
Wysłane 2013-06-07 10:28
@straszny Sęk w tym, ze to nie pracobiorca powinien określać, ile chce zarabiać, ale pracodawca oferujący pracę. Tak jest w normalnych krajach, u nas wszystko jest postawione na głowie, a pracodawcy chętnie to wykorzystują, stąd na tych samych stanowiskach, ludzie różnie zarabiają.
Wysłane 2013-06-07 10:34 , Edytowane 2013-06-07 10:36
Nowy nadzór zbadał SKOK-i. Brakuje im kapitału, połowa ma straty
[LINK]
niejako wychowujących ludzi w tej pogardzie bycia petentem.
Od jakiegoś czasu w urzędach bardzo zwracają uwagę na to aby nie nazywać ludzi tam przychodzących petentami. Teraz to są klienci.

Wysłane 2013-06-07 10:37 , Edytowane 2013-06-07 11:14
@spider_co
Netcop o tym słusznie napisał, to jest coś co wykończyło mnóstwo firm w fotografii, reklamie, wydawnictw, edytorów, grafików, projektantów
Kolejny temat, to kult najniższej ceny w naszym społeczeństwie. Jakość towaru ani usługi nie ma kompletnie znaczenia, liczy się cena nawet absurdalnie niska. Firmy próbują egzystować na marżach w okolicy 1%, a potem wszystko się sypie jak przy autostradach.
przetargi 100% cena, wybieranie z zapytań cenowych zawsze 100% cena, zabijanie się o każdą złotówkę przez klientów... u ludzi panuje kult dumy za kupienie tanio byle czego, co na zachodzie całkowicie nie ma miejsca.
"Ha patrz kupiłem łopatę za 19 zł! A za swoją buliłeś 40 ahahaha - frajer."
To nic ze moja ma stalowy trzonek i jest mega solidnie wykonana, Twoja jest z plastikowym trzonkiem, ale jest tania.
Ja to znam doskonale, żeby zebrać sobie grupę klientów doceniających jakość premium w produkcji książek spędziłem nad tym 15 lat, a i tak rynek zalewa fala bylejakości.
CO się dzieje w sklepach komputerowych? Kto zwraca uwage na xx lat doświadczenia, solidnośc i ogromną bazę zadowolonych klientów? 100% cena przy zakupie i walka o każdą złotówkę marzy.
Wysłane 2013-06-07 11:14
@straszny Niestety z tym się muszę zgodzić, zdecydowana większość poszukuje teraz jak największej taniochy, a to się odbija na całym otoczeniu.
Ja nie lubię walczyć ze sprzętem, dlatego staram się omijać tandetę z daleka. Niestety, w mojej branży wielu inwestorów tego też nie rozumie, stąd nagminne dołowanie cen odbija się bardzo na jakości i związanej z tym usterkowości...
Wysłane 2013-06-07 11:16 , Edytowane 2013-06-07 11:22
@strasznyAle sęk w tym, że ta łopata z niby stalowym trzonkiem za 40zł rozpada się i tak po tygodniu a producent mówi, nie kopał pan w złotych trampkach więc gwarancji niema.
O, państwo już wyceniło nasze życie. Warte jest 300 tysięcy. [LINK]. To i tak sporo, ja bym tyle za wielu nie dał. Np. rządzącym bym jeszcze dopłacił, żeby zebrali się razem i skoczyli z jakiegoś mostu.
Kto jest online: 0 użytkowników, 221 gości