A ja się zastanawiam czy zacząć oglądać SG. Bo film "Gwiezdne Wrota" z Jamesem Spaderem i Kurtem Russellem jest jednym z moich ulubionych filmów sci-fi i filmów w ogóle, do którego często powracam. I po upływie lat się w ogóle się nie zestarzał, efekty specjalne nadal robią wrażenie.
A w Maggayverze to dopiero jest sci-fi, chociaż może nie, muszę sobie odświeżyć po latach.
Forum > Tematy dowolne > Battlestar Galactica
Wysłane 2014-06-25 00:10
Wysłane 2014-06-25 00:21
@BartekW
jeśli podobała Ci się konwencja ala Gwiezdne Wrota to na pewno spodoba Ci się Galactica... szczerze mówiąc 1084 jest pierwszą osobą o jakiej słyszałem której ten serial nie przypasił, a wielu znajomych go ogladało
Wysłane 2014-06-25 00:31 , Edytowane 2014-06-26 14:02
Efekty w BM są słabe. Ale przy tej tematyce niema to znaczenia. Serial miał zniesmaczyć, wywołać nieprzyjemne myśli. Obejrzyj 2 odcinek 2 serii. Nie miał bym pretensji gdyby w serialu ludzie byli ubrani w rury od odkurzacza i kartonowe pudła, nie o to chodzi.
Straszny bo ja jestem wychowany na SF Lema, Ziemkiewicza, Dukaja itd. papka czysto rozrywkowa musi być naprawdę dobrze zrobiona aby mnie nie odrzucać. Np. 5 element. zwłaszcza gra Olldmana.
Wysłane 2014-06-25 00:54
@BartekW
SG1 ma kilka zmian w stosunku do filmu no i wiadomo mniejszy budżet inna obsada etc.
Wydaje mi się, że warto, to lekka i przyjemna pozycja, choć ma też kilka ciekawych przemyśleń. No i sporo Andersona :)
BTW:
[LINK]
Reżyserowi i scenarzyście oryginalnego filmu serial się nie podobał bo chciał on nakręcić historie w postaci filmów kinowych.
Ponoć po latach Roland Emmerich wraca do tematu i pracuje nad restartem Gwiezdnych wrót w postaci trylogii pełnometrażowej.
oczywiście BSG też polecam.
Wysłane 2014-06-25 08:31
SG1 oglądałem już chyba 3x wszystkie odcinki. To jest taki lekki przygodowy serial osadzony w konwencji SF. Mimo tego, ze po kilku odcinkach wiadomo jest iż drużyna SG1 zawsze i wszędzie wyjdzie z każdej opresji i odcinek zakończy się happy endem to i tak bardzo przyjemnie się go ogląda bo historie są ciekawe i wciągające. Fabuła całego serialu w sumie też jest ciekawa, fajnie rozwinęli pierwotny pomysł z filmu Gwiezdne Wrota.
Od strony SF nie jest taki zły, jest trochę uproszczeń ale ogólnie całość trzyma się kupy a z sezonu na sezon efekty specjalne są co raz lepsze :). Jakby oglądać jeden wyrwany odcinek to w sumie wszystko jest w miarę dobre, w przekroju całości nieco razi budżetowość produkcji i być może brak pomysłu w postaci tej samej kalki z której kopiowane są scenografie i pomysły na "nowe" światy odwiedzane przez SG1. Dlaczego prawie zawsze musi to być prymitywna, zabłocona wioska z garstką zacofanych wieśniaków . Ale ogólnie daje mu 9/10 , warto obejrzeć.
SG Atlantis nie był już tak dobry, trochę kopia pomysłów z SG1, ale wciągał. SG Uniwerse to już była klapa, chyba zamysł był na dłuższą serię i za wolno zagajali wątki no i wyszło jedno wielkie pasmo nudy.
Wysłane 2014-06-25 12:50
Serial SG1 jest mocno inny od filmu. Nie koniecznie musi podpasować. Film był bardziej "na poważnie", serial jest bardziej na luzie. Pierwsze 6 sezonów jest całkiem przyjemna, natomiast później widać, że się część ekipy się znudziła, szczególnie Anderson i zaczyna się zjazd jakościowy. Można było wcześniej skończyć serial. Dopiero ostatni, 10 sezon nieco odbija w górę. SG Atlantis dawał radę ale to już to nie było to co SG1, a SG Universe to klapa po całości, szkoda oglądać.
Wysłane 2014-06-26 12:40 , Edytowane 2014-06-26 12:47
@1084
Efekty w BM są słabe. Ale przy tej tematyce niema to znaczenia. Serial miał zniesmaczyć, wywołać nieprzyjemne myśli. Obejrzyj 2 odcinek 2 serii.Nie miał bym pretensji gdyby w serialu ludzie byli ubrani w rury od odkurzacza i kartonowe pudła, nie o to chodzi.
Straszny bo ja jestem wychowany na SF Lema, Ziemkiewicza, Dukana itd. papka czysto rozrywkowa musi być naprawdę dobrze zrobiona aby mnie nie odrzucać. Np. 5 element. zwłaszcza gra Olldmana.
podobnie jak ja


i w żaden sposób konwencja Battlestar Galactica mi nie przeszkadza. Ba! Np z prozą Lema taką jak wspomniany pilot Pirx wydaje się doskonale konweniować.
Nie przypasował Ci, Twoja sprawa, ale po co dorabiasz do tego niepotrzebną idelogię? Jakoby to była jakaś papka, wcale nią nie jest.
Wysłane 2014-06-26 14:18 , Edytowane 2014-06-26 14:20
straszny
p z prozą Lema taką jak wspomniany pilot Pirx wydaje się doskonale konweniować.
Tak jak wspomniane 4 osiemnastki z 4 porami roku. Pirx był realistyczny do bólu (niektóre pomysły Lema zrealizowano po wielu latach takie jak np. egzoszkielety, to prawdziwa SF anie wymysły z sufitu)
Jakoby to była jakaś papka, wcale nią nie jest.
Oczywiście, że jest. Fajny pomysł z przed laty, ale poza poprawieniem efektów nikt sobie nie zadał trudu aby świat przedstawiony w filmie nabrał spójności. To typowy film kanapowy taki jak tysiące innych seriali. Tylko otoczenie jest nieco inne. Nastawiony na widza który szuka prostej i niewymagającej rozrywki. Nic w tym złego, ja po prostu nie przepadam za tak przedstawionym światem. Zwłaszcza, że wystarczy zobaczyć jak wygląda życie załóg na okrętach podwodnych czy nawet normalnych i jest świetny materiał na film.
Wysłane 2014-06-26 14:28 , Edytowane 2014-06-26 15:50
@1084
ale ja od początku wiem o co Ci chodzi - Ty byś chciał żeby Battlestar Galactica przypominał np "Das Boot", kiedy on jest takim wieloodcinkowym przedstawieniem teatralnym w konwencji S-F. Jednak naprawdę nie uważam żeby miało to coś wspólnego z komercją itd.... zresztą sam serial nie jest tak naprawdę dla masowego widza, jego docenią fani S-F właśnie.
A 5-ty element to znowu film bardzo wysokobudżetowy, w którym reżyser może dopieścić przez rok produkcji każdą scenę, mają nieograniczone pieniądze na dowolne ujęcie jakie sobie wymyśli. I taki film porównujesz do odcinków serialu...
Wysłane 2014-06-26 16:25
STRASZNY Tu nie chodzi o budżet. Naprawdę, można zagrać z kartonikiem na głowie i rurą od odkurzacza, a statkiem kosmicznym może być ławka w parku. Chodzi mi o coś innego.
Weźmy pierwszą z brzegu sytuację. Walka z myśliwcami, laska spada na powierzchnię planety. Ok. ma farta przeżyła, jest atmosfera, akurat tak gęsta, że spadochron się przydał. Temperatura taka, że się nie usmażyła. Grawitacja taka, że nie rozbiła się niczym jajko. Ok. i w totolotka można czasami wygrać. Załóżmy, że nawet jeden z wrogich pojazdów wylądował obok i się nie rozbił, tylko hmm zemdlał już na powierzchni, i nie 2000km dalej tylko kawałeczek obok. OK. można wygrać i 2 razy, czemu nie. Ale teraz idziesz do pojazdu, i w środku mięso. Czy nie można było wymyślić, że ludzie mają na wyposażeniu bo ja wiem, biokomputery i za ich pomocą włamują się do mózgu tego pojazdu? Czy pojazd nie mógłby mieć nanitów które naprawiły by dziury w poszyciu? Jak widzę mięsko wystające ze statku a potem panienkę która siedzi w środku i steruje ruchami rąk to opadają ręce.
Ten film jest naszpikowany takimi rzeczami. Oni rozwiązują tam problemy których niema. A to są przecież profesjonaliści.
I jeszcze wszystko doprawione gadkami niczym ze Star Treka. No nie leży mi to zupełnie. Nie widzę żadnej różnicy między takim serialem a np. księżniczką wojowniczką, morderczymi wampirami (z tą różnicą, że Czysta krew była sensowniejsza, pewnie dlatego, że na podstawie książki) i innych barachłem jakie zalewa nas w serialach.
Wysłane 2014-06-26 18:35
@1084
no i czemu pominąłeś najzabawniejsze? czym ona zatkała tą dziurę? ...a i tak wytrzymało!
z tymi komputerami to teraz sam przesadziłeś - jakby mieli takowe to pewno nie doszło by do wojny.
nie rozumiem też paru rzeczy, które powinieneś mi wyjaśnić:
1. w jakiej dziedzinie twórcy BSG są profesjonalistami wg Ciebie?
2. czy rozumiesz kto jest odbiorcą BSG?
3. czy rozumiesz, że każdy szuka w filmach czego innego i jednym starczy rura z kartonu, ale z głębokimi przemyśleniami, a innym pani w mięsku lądująca na statku kosmicznym?
czepiasz się, bo chyba lubisz
Wysłane 2014-06-26 19:02
hmm dla osób nie widzacych w tym teatru S-F i mistycznej warstwy serialu jest nawet encyklopedia tłumacząca film: Science of battlestar Galactica
Wysłane 2014-06-26 19:59
@1084
Może się nie katuj BSG jak z takim wielkim cierpieniem to oglądasz. Odnoszę wrażenie, że ciężko znaleźć serial, który by sprostał Twoimi wysokimi oczekiwaniami odnośnie realiów, praw fizyki, gry aktorskiej i efektów oraz bez zbędnych obyczajowo miłosno-młodzieżowych wątków.
Prawdę mówiąc może warto spróbować jakiś dokument (kronikę filmową) o lotach w kosmos bo tylko to będzie prawdziwe :)
Obawiam się, że nie da się zrobić serialu, który zbliżony byłby do prawdy (przy obecnym poziomie technologicznym w dziedzinie podróży kosmicznych) o lotach w kosmos (długoletnim locie przez pustkę kosmosu, gdzie nic się nie dzieje do czasu jakieś awarii) z jakimś elementem SF + filozoficznym przesłaniem jak np. Odyseja kosmiczna, taki serial byłby po prostu nudny. A na pewno by nie znalazł wystarczającej widowni, aby go nie anulowali po 2 odcinkach.
Niestety dziś rankingi oglądalności wśród młodych ludzi decydują o tym czy coś jest dobre czy nie, przez co w każdym filmie mamy bezsensowne wątki miłosne pomiędzy super ładnymi nastolatkami pokazującymi pól tyłka, aby tylko się serial sprzedał.
Niestety taka komercja ;/
Może spróbuj zutylizować swój czas na:
1. Lexx - serial w formule kiczu. Niektórym się podobał, jeśli tratują go z mega dystansem - bardzo ciężko jest się przemóc aby choć 1 odcinek obejrzeć :)
Np. statek to wielki żyjący robal (z elementami nieorganicznymi), małe samolociki/ala helikoptery to też żyjące owady :)
2. Defying Gravity - zapowiadał się nawet nieźle, ale go anulowali. Z tego co pamiętam (a było to dawno i pamięć nie ta) kilka elementów serialu było przedstawione dość sensownie. Ale też były błędy w fizyce np. brak opóźnienia w transmisji pomiędzy Wenus, a Ziemią.
Wysłane 2014-06-26 23:12 , Edytowane 2014-06-28 14:34
@1084
Oczywiście pamiętam Odyseję, ale niestety serialu z tego nie zrobisz. Byłby zbyt mało komercyjny na dzisiejsze czasy...
Największą bolączką seriali o kosmosie jest budżet i to, że muszą fabułę planować na wiele odcinków tak, aby była ona atrakcyjna dla widza. Zbyt duży realizm może być bardzo kosztowny, a nie ma się pewności czy serial i tak nie zostanie anulowany ja nie zapewni się zainteresowania....
Nawet zatrudnienie kilku konsultantów np. byłych pracowników NASA czy fizyków/futurologów np. Michio Kaku może nie zagwarantować ustrzeżenia się błędów - spowodowanych niedbałością czy cięciem kosztów.
Seriali o tej tematyce (szczególnie w ostatnich latach) jest niestety bardzo mało, dobrych jeszcze mniej więc miłośnik SF nie może za wiele narzekać.
Wiele z zapowiadanych produkcji już na starcie (przed premierą) wydaje się skazana na porażkę np.:
- mini serial: Ascension
Którego fabuła rozgrywa się na statku kosmicznym wysłanym w 1963 roku (sic!) w celu kolonizacji jakieś planety.
Natomiast ciekawie zapowiada się serial Extant z Halle Berry - ale to już raczej nie będzie się dziać na statku kosmicznym.
Z filmów o zbliżonej tematyce, które były dobre - choć przy 1084 Twoim poziomie perfekcji i wyszukiwania błędów to boje się podać :)
- Europa Report (2013)
- Moon (2009)
Sorry za OT
EOT bo odbiegłem od tematu BSG, który nadal polecam...
Wysłane 2014-06-27 09:38 , Edytowane 2014-06-27 09:48
Odyseja jest dobrym przykładem dla mnie z wnioskiem odwrotnym od tego co pisze 1084 - nie wiem czy wiecie ale Odyseja miała dwa sequele (jeden fabularny, drugi animowany), obydwa okazały się klapami.
Właśnie dlatego że to tez jest zamknięte dzieło filmowe, zamknięte w czasie, o bardzo silnej warstwie filozoficzno-moralnej, która powtarzana później stała się nudna. Film pierwszy raz oglądałem bedąc pod dużym wrażeniem - zarówno kontakt z obcymi jak i same rozmowy z HALem, ale spróbujcie obejrzeć go drugi raz... kiedy np 5ty Element oglądaliśmy z żoną x razy (choć oczywiście konwencja jest inna).
Europa Report oglądałem w zeszłym miesiącu i był świetny, bardzo dbali o najdrobniejsze szczegóły (włącznie z rozszczelnieniem skafandra, dzięki której dowiedziałem się że człowiek jest w stanie przeżyć w próżni kosmicznej blisko 2 minuty, jeśli potem poda mu się sprężony tlen (tyle że prawdopodobnie nie będzie już widział itd), zawsze byłem przekonany że kontakt z próżnią oznacza praktycznie natychmiastową śmierć i filmową propozycję kosmonauty na bardzo szybkie przebranie umierającego kolegi poza statkiem przyjąłem ze śmiechem, dopiero znajomy fizyk oświecił mnie że to jest możliwe)
w tym roku największym rozczarowaniem kinowym była dla mnie Gra Endera, żyłem od premiery książki zafascynowany tamtym światem, a tu dostałem film wysokobudżetowy, niby wszystko ok, ale jakoś coś nie tak.... tylko nakręcony poprawnie, brak głębszych emocji jakie wywoływała książka, brak przywiązania do bohaterów.
Kto jest online: 0 użytkowników, 134 gości