Hej...

Krótka piłka... Właśnie dostałem "pocztówkę", tzn. moja dziewczyna bo to jej samochód.

Teren zabudowany, 68 na liczniku. 2 punkty i 100 pln. 27 grudnia.

Wszystko fajnie pięknie, ALE...
Autem jeździmy raz na ruski rok (3000 km w rok przy kilku wypadach w Polskę), do tego 27 grudnia to "przed chwilą" i akurat po świętach wycieczkę pamiętamy bo to była jedyna jazda autem w tym tygodniu...

Do tego to na mojej ulicy, 500 metrów od mojego domu... Znam ten maszt bardzo dobrze i NIGDY nie jadę tam więcej jak 55 km... i w zasadzie dałbym sobie rękę uciąć i zeznać pod przysięgą, że tego dnia wtedy zwolniłem przesadnie wręcz... (40-50km/h), bo jeszcze wywiązała się między nami rozmowa na ten temat.


To tylko 100 pln i tylko 2 pkt, no ale chodzi o zasadę... Jakby mi przysłali, że jechałem 58km/h to jeszcze bym uwierzył, ale 70km/h to napewno nie miałem na liczniku...


Co zrobić jak jestem pewien swojej "niewinności"?
Mogę żądać od nich "zdjęcia"? Jakiś dowodów?
Jak to działa w praktyce? Sąd Grocki? Moje słowo przeciwko systemowi?

Tak jak mówiłem - 100 pln i 2pkt to nie majątek - jakbym dostał taką pocztówkę "z trasy" to bym sobei tyłka nie zawracał, ale to jest spod mojego domu, nigdy tam 60km/h nie jechałem, bo wiem dobrze o tym fotoradarze... a co dopiero 70!

Moja mama pracuje na poczcie w naszym mieście i "pocztówki" zasilające budżet miasta wysyłane są lawinowo...


Jak to załatwić?

Pocztówka raczej dowodzi że przekroczyłeś prędkość. Może się zagadałeś i zwolniłeś za późno Oczywiście może być jakiś błąd. napisz zapytanie o homologację fotoradaru motywując to właśnie tym co napisałeś że jesteś przekonany że jechałeś przepisowo. Jeśli urządzenie ma ważną homologację to raczej sprawa przegrana. Nie jestem jednak pewien. Ale albo pisał bym o przedstawienie ważnej homologacji albo od razu o to i wniosek o wycofanie mandatu gdyż jesteś przekonany o usterce sprzętu.