2008-05-16 21:41
Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
23

Scythe Orochi - Duży może więcej?

Strona 2 - Wygląd

Przyznam się szczerze, że do zakupu Orochi zachęciła mnie też chęć napisania tej recenzji, tak lekko wciśniętej między sprzęt, który oczekuje w kolejce na swoją publikację. Chciałbym porównać go z Infinity/Mugen, by pokazać, czy faktycznie duże oznacza lepsze, jak większość z nas myśli.
Nie będzie to łatwe zadanie, bo i zakup Infinity NSCINF 1000 był, że tak powiem przypadkowy. Prowadziłem swojego czasu rozmowy ze sklepem 4Max.pl o wynajem sprzętu do testów i bardzo miły przedstawiciel firmy wypłakał mi się w rękaw, że przyszła mu właśnie cała partia Infinity z uszkodzonymi wentylatorami. Zawinił kurier, który dopuścił, by karton z coolerami został mocno przygnieciony. W zasadzie jak określił mój rozmówca, w każdej sztuce brakowało od jednego, do trzech łopatek. Zapytałem więc co dalej z tym fantem, a on na to, że owszem reklamować będą, ale co z tego wyjdzie ... No to zapytałem ile za taki uszkodzony egzemplarz bym zapłacił, jeśli w tej chwili go zamówię. Cena, którą usłyszałem, była naprawdę okazyjna, a że w domu u mnie wentylatorów 120 x 120 milimetrów dostatek, to i przelałem określoną sumę i tak stałem się szczęśliwym posiadaczem tego coolera.
Ale dlaczego o tym wspominam ... W testach powinien znajdować się oryginalny wentylator Scythe, a ja takowego nie posiadam, więc do tego celu użyję produktu zastępczego w postaci wentylatora firmy Coolink VS12-1600 Green Silent Fan, którego obroty nominalne (1600 RPM) ograniczę za pomocą regulatora oporowego do właściwych dla produktu Scythe, czyli 1200 obrotów.
Zacznijmy jednak od przyjrzenia się głównemu naszemu bohaterowi tej opowieści, czyli Scythe Orochi. W kartonie, prócz samego radiatora znajdziemy jeszcze:
- wentylator 140 x 140 mm pracujący z prędkością obrotową 500 RPM
- system zapięć do obsługi procesorów INTEL LGA775
- system zapięć do obsługi procesorów AMD 754 / 939 / 940 / AM2/AM2+
- zapinki do mocowania wentylatora
- instrukcję montażu







Opisanie tak dużego coolera, to niełatwa sprawa. Już samym oglądaniem można się zmęczyć :) Zacznijmy zatem od samego radiatora. Z zewnątrz wygląda on na złożony z dwóch części, jednej dłuższej (zewnętrzna strona) i drugiej nieco krótszej (wewnętrzna strona). Jest to jednak jedna całość składająca się z 35 wielkich, aluminiowych finów i trzech mniejszych połówek (stąd wrażenie dwóch części). Łącznie mamy zatem 38 sporych powierzchni oddawania energii cieplnej. Wszystko to spoczywa na dziesięciu grubych (8 mm) ciepłowodach HeatPipe, które stanową szkielet radiatora. Dla tych, którzy nie wgłębiali się w tajniki technologii rur gazowych, wyjaśnię, że ich zasada działania, to najprostsza fizyka z działów zachowania cieczy.

Otóż w miedzianej rurce obniżone zostaje ciśnienie powietrza do odpowiedniej wartości. Jeśli pamiętacie z lekcji fizyki, w górach łatwiej jest zagotować wodę, bo panuje tam niższe ciśnienie powietrza i woda wrze w niższej temperaturze, niż 100 stopni Celsjusza. Właśnie ta zasada jest napędem wymiany ciepła w HeatPipe. W jego wnętrzu znajdziemy trochę nie fermentującego płynu , który dzięki odpowiednio dobranemu parametrowi podciśnienia wrze, czyli zmienia stan skupienia w gaz, już w temperaturze niewiele przekraczającej 30 stopni.
Opary transportują energię cieplną na drugi, chłodniejszy koniec (zasada termodynamiki) rurki, gdzie oddają ją na finy radiatora. Po ochłodzeniu się, gaz zgodnie z prawami fizyki znów zmienia stan skupienia, wracając do postaci ciekłej i wraca w pobliże procesora. To ważna wzmianka, bo w instrukcji montażu Orochi podkreśla się, że cooler nie może być montowany radiatorem w dół (ciepłowody zwisają nad karta graficzną), właśnie po to, by umożliwić odpowiednie warunki dla wymiany gazowej. Zatem możemy ustawić go jedynie w pionie ciepłowodami do góry (zalecane przy chłodzeniu wentylatorem), lub bokiem (zalecane w chłodzeniu pasywnym ze względu na pionowe, nie hamujące przepływu powietrza ułożenie finów radiatora). No dobra ... tak to mniej więcej, w dużym skrócie wygląda właśnie z tymi rurami.





Wszystkie dziesięć ciepłowodów zbiega się w miedzianej stopie coolera, pokrytej galwanicznie warstwą niklu. Ma to za zadanie zapobiegać pokrywaniu się rozgrzanej miedzi warstwami śniedzi (czarny nalot), a w ekstremalnych warunkach nawet patyny (biało-zielonkawe sole metalu), co znacznie pogarsza możliwości przewodzenia ciepła.


Jak widać na fotografii, miedzy rurkami połączonymi w pary, mamy wolne przestrzenie. Ciekawy jestem, czemu Scythe nie zdecydowało się wypełnić ich cyną, co w znaczny sposób zwiększyłoby powierzchnię styku odbierającą ciepło bezpośrednio ze stopy. No ale widać uznano, że tak wystarczy. Od góry stopę przykrywa wydatnych rozmiarów, aluminiowy radiator, mający za zadanie wstępne rozproszenie energii pobranej bezpośrednio z procesora. Jeszcze kilka lat temu, tej wielkości radiatory chłodziły nasze procesory Pentium i AMD K-6 :)

Strona 2 z 6 <<<123456>>>