@straszny
Nie wiem, dlaczego próbujesz mnie obrażać. 
Napiszę więc, jak do małego dziecka, skoro nie rozumiesz, prostego przekazu.
Załóżmy, że z jakiegoś powodu (nieważne jakiego) ktoś posiada jakąś sporą nadwyżkę gotówki, którą może przez rok zainwestować (przykładowo planuje za rok zakup posiadłości, etc.). Wokół wszyscy przekonują, że inwestycja w akcje Apple przyniesie spory zysk, bo są cały czas na topie (widać masz bardzo wybiórczą pamięć, więc ci przypomnę, że sam jakiś czas temu bardzo zachwalałeś ich walory - jako te, na których na bank się zarobi, a na pewno nie straci). Mało tego - przecież gwarancją tego jest fakt, że mają (jak próbuje się wszystkich przekonać) genialne (wszak najlepsiejsze na świecie) smarki i tablety, więc tym bardziej zarobek jest bardziej, niż pewny.
I co? Ano g...uzik. Okazuje się, że mimo całej tej ich wspaniałości, notują potężne tąpnięcie sprzedaży.
Dziwnym trafem akurat tego nie zauważasz, natomiast pieczołowicie odnotowujesz wszelkie potknięcia rywali.
Wracając do meritum: chcę kupić większą działkę/wybudować bardziej wypasioną rezydencję, a tymczasem zamiast zarobić - tracę. Gdybym w tym samym czasie zamiast w Apple zainwestował w Google (mimo owego marnowania przez nich kasy na nietrafione inwestycje), tylko bym zyskał.
Tylko tyle i aż tyle mówił mój post. Nie wiem więc skąd ten najazd na moją osobę? 
PS,
Tak przy okazji: Google właśnie tworzy swój własny dział sprzętowy.
Admiror, O paries, te non cecidisse ruinis, qui tot scriptorum taedia sustineas!