@kotin
Myślę, że chodzi tu o dwa różne sposoby postrzegana pojęcia ergonomii. Straszny (popraw mnie jeśli się mylę) docenia szybkość działania i responsywność systemu, która w iOS jest wzorcowa. Ja natomiast patrzę na konkretne scenariusze moich zastosowań i ilość kroków, które miałbym do przejścia żeby je zrealizować.
Główna różnica między tymi systemami, z mojego punktu widzenia, sprowadza się do wspólnej przestrzeni na pliki w Androidzie i jej braku w iOS. Do tego są takie małe utrudniacze życia w systemie Apple, mające na celu przywiązanie klienta do usług i urządzeń firmy.
Scenariusz pierwszy: kupuję ebooka w polskiej księgarni i wrzucam go bezprzewodowo na Kindle. Ebook ma więcej niż 25MB (jest to częstsze niż Wam się wydaje).
Android. Kupuję książkę, ściągam plik, wchodzę do menedżera plików, z opcji wybieram "Send to Kindle".
iOS. Kupuję książkę, ściągam plik za pomocą jakiejś aplikacji i wysyłam go na Kindle mailem. Muszę przy tym skorzystać z usługi, która pozwala wysyłać załączniki większe niż 25MB (jest to rzadsze niż Wam się wydaje).
Scenariusz drugi: kupuję ebooka od Amazonu.
Android. Otwieram aplikację Kindle, kupuję ebooka, czytam.
iOS. Odkładam telefon, włączam komputer, loguję się do Amazonu, kupuję książkę.
Scenariusz trzeci: zmieniam sobie dzwonek na taki, którego nie ma w urządzeniu.
Android. Ściągam plik, wchodzę w ustawienia, zmieniam. Mogę sobie jeszcze po drodze przyciąć plik w jakimś edytorze.
iOS. Włączam komputer, ściągam plik otwieram iTunes, dodaję utwór do biblioteki, prawym przyciskiem wchodzę w informacje i klikam opcje, ustawiamy czas trwania dzwonka, jego początek i koniec, tworzę wersję AAC, otwieram plik w katalogu iTunes, zmieniam rozszerzenie z .m4a na .m4r, dodaję plik do biblioteki dźwięków, synchronizuję iPhone’a. I już. Opis wziąłem ze Spider's Web.
Scenariusz trzeci: sprawdzam co mam w kalendarzu na najbliższy tydzień.
Android. Odblokowuję telefon, spoglądam na widżet.
iOS. odblokowuję telefon, odpalam kalendarz, sprawdzam.
Scenariusz czwarty: słucham audiobooka, którego jeszcze nie mam.
Android. Kupuję audiobooka, ściągam, rozpakowuję do folderu, odpalam aplikację, słucham.
iOS. Kupuję audiobooka, odpalam aplikację, ściągam, wysyłam na Dropboxa, odpalam aplikację do książek, w której ściągam audiobooka z Dropboxa, słucham.
Scenariusz piąty: przychodzi mi mail dotyczący spotkania i chcę to spotkanie mieć w kalendarzu.
Android. Otwieram maila, przytrzymuję przycisk Home, wybieram opcję dodania do kalendarza.
iOS. Otwieram maila i ręcznie wpisuję spotkanie do kalendarza.*
Te scenariusze będą się różniły w zależności od użytkownika. Oczywiście możliwa jest sytuacja, w której ktoś będzie używał urządzenia tak, że nigdy tych ograniczeń nie zauważy albo nie przyjdzie mu do nawet do głowy żeby użyć do czegoś telefonu. Wtedy nie zamieni iPhona na nic innego, bo będzie miał świetnie działający sprzęt i system, ze wspaniałymi aplikacjami i grami, często na wyłączność ( Garage Band i wiele, wiele innych).
Dla mnie telefon jest tym, czym dla większości jest pecet. Dlatego w moich zastosowaniach te ograniczenia są na dłuższą metę bardzo irytujące.
Poza tym wszystkim, właśnie przez te ograniczenia, czy decyzje Apple - iOS zawsze będzie systemem bezpieczniejszym od Androida, co w dzisiejszych czasach bardzo się liczy. Bardziej niż uważa większość użytkowników.
Ale gdybym zmieniał telefon co 1.5 - 2 lata i miałbym go w abonamencie (teraz zmieniam co 10-12 miesięcy, płacę pełną cenę, mam taryfę z samym simem) to zdecydowanie brałbym iPhona, bo mógłbym liczyć na aktualizacje przez kilka lat - na pewno dłużej niż sprzęt byłby używalny. I zgryzłbym zęby, akceptując fakt, że muszę pewne rzeczy robić naokoło.
Mam nadzieję, że Ci co nieco rozjaśniłem swój punkt widzenia.
*Przy opisach wykonywania tych czynności na iOS mogły wkraść się błędy, bo dawno go nie używałem na co dzień.
MacBook Air M1 16GB/1TB | iPhone 15 Plus 512GB | iPad Pro 11 512GB | TV 4K 128GB | Xbox Series X | Kindle Oasis 32GB | HomePod Mini x8