@1084
nie mów tak bo np mam całą kolekcję siekier Fiskarsa i jestem z nich mega zadowolony po 10 latach intensywnego używania - stal tępi się wolno, ostrzy bardzo dobrze, całe trzymają się swietnie. Kolega zmienia siekiery co pare lat bo się rozpadają i do tego mają słabiutką stal.
Forum > Tematy dowolne > Nowe pomysły rządu 6 ( i inne rewelacje gospodarczo, polityczne).
Wysłane 2013-06-07 11:23 , Edytowane 2013-06-07 11:45
Wysłane 2013-06-07 12:45 , Edytowane 2013-06-07 12:48
@emitar No ale jak mamy chętnego pracownika za mniej to w czym problem? Pracodawcy zależy żeby płacić jak najmniej, ALE oczywiście mieć też zadowolonego pracownika. Jak pracownik mówi, że zadowoli go kwota X, a widełki na stanowisko były wyższe, to obie strony będą zadowolone.
Jak kwota X przestanie pracownika zadowalać to niech się umówi na spotkanie o podwyżkę.
Abstrahując od zachowania szefa, który sobie przywłaszczał jakąś nieswoją kasę.
@straszny z połowy doszliśmy do 3/4. Widzę postęp!
@spider_co pracobiorca wbrew pozorom generuje PODAŻ. To on coś sprzedaje! A pracodawca coś kupuje - pracę. Jak idziesz do sklepu to Ty jako klient chcesz dyktować cenę? Oczywiście możesz ją negocjować itd. Ale jakaś tam baza jest już ustalona, byś wiedział czy w ogóle jest sens rozmawiać. A jak ktoś poda małą bazę? No to chyba go taka satysfakcjonuje.
Wysłane 2013-06-07 12:47 , Edytowane 2013-06-07 12:48
@strasznyMnie widły fiskarsa się pogięły. Kosztowały majątek, o takie [LINK]. Kupiłem inne, na bazarze za 40zł i niema porównania, brzydkie jak październikowa noc, tańsze i o niebo solidniejsze. Po prostu zrobione przez rzemieślnika i sprzedane na lewo bez podatku. A solidne muszą być, bo jakby rolnikowi fajans sprzedał, to by mu rolnik w dupsko je wsadził na następnym targu.
Oczywiście teoretycznie masz racje. Ale spójrz z drugiej strony, idziesz do sklepu i za jakieś paskudne buty z plastiku firma żąda kilkaset zł. Tymczasem rzemieślnik na bazarze sprzedaje ci za 1/3 ceny buty ze skóry, szyte.
I jak coś się z nimi stanie to idziesz do szewca i ci naprawi, bo tych firmowych nijak się nie da. Tak samo jest z np. koszulkami. Kawałek obrzydliwego plastiku w wykonaniu markowej firmy kosztuje majątek. Dziwisz się zatem, że ludzie ie chcą kupować droższych rzeczy ?
No i jeszcze kwestia ceny, część ludzi po prostu nie stać na 40zł. 40zł to przecież dla niektórych jedzenie na tydzień.
Wysłane 2013-06-07 12:53
Bardzo dobry tekst. Pokazuje problem tak zwanych "biednych pracujących". Według badań Eurostatu w Polsce to ok 24% pracujących.
Dodaje również, że w ogóle nie pomaga nam państwo, które we Francji daje wszystkim poczucie bezpieczeństwa i dba o to, by zabezpieczyć przynajmniej minimalne potrzeby. Z czego zresztą i Ania postanowiła skorzystać. Płaci przecież podatki. A skoro je płaci, to oczekuje pomocy, gdy jej potrzebuje. W Krakowie wytrzymała rok i się zwolniła. Mogła to zrobić, bo – jak podkreśla – przysługiwał jej francuski zasiłek, czyli cztery (a nie dwie) polskie minimalne krajowe. Dzięki temu mogła spokojnie znaleźć nową pracę.
Francuski zasiłek większy niż Polska średnia pensja.
Wysłane 2013-06-07 13:11
Oto dlaczego niema kasy [LINK]. Tak w 2020 to emeryci i renciści będą pewnie żyli za jakieś 5zł dziennie. W Afryce nie takie rzeczy robili to i u nas się uda. A co tam, najwyżej część umrze i będzie mniej do płacenia.
Wysłane 2013-06-07 13:57
@Lukxxx Tak jest akurat u nas, w cywilizowanych krajach, to pracodawca proponuję jakąś kwotę i mnie, ja jako pracobiorca się na to zgadzam lub nie.
Zresztą, mylisz pojęcia - to ja świadczę usługę pracy, z której pracodawca osiąga zysk, nie odwrotnie. U nas ze względu na wysokie bezrobocie jest to zamienione, a pracodawcy tę sytuację wykorzystują.
"A jak ktoś poda małą bazę? No to chyba go taka satysfakcjonuje."
Jeżeli ma wybór: bezrobocie lub jakakolwiek pensja, to co to za wybór? Tylko w naszym kraju mało który pracodawca zdaje sobie z tego sprawę, że dobrze wynagradzany pracownik, to zadowolony pracownik, a w dłuższej perspektywie - wydajniejszy pracownik, przynoszący większe zyski przedsiębiorcy.
Niestety, większość ma taką mentalność: niechaj mi plebs dziękuje, że zaszczyciłem go łaską, rzucając mu okruchy ze swego stołu, jak wycisnę z niego, co się da, to znajdę sobie kolejnego taniego frajera...
A później się dziwią, że firma z czasem bankrutuje, skoro nie potrafią zawalczyć z zachodnią konkurencją innowacyjnością, jakością, itd.
PS,
O duszących wszystko podatkach nawet się nie będę wypowiadał, bo z tego (prawie) każdy doskonale zdaje sobie sprawę.
Wysłane 2013-06-07 14:08 , Edytowane 2013-06-07 14:10
Szaleje ZUS
[LINK]
poszalała Mucha
[LINK]
razem spokojnie wydali 12 mld zł - to w przeliczeniu jakieś utrzymanie 300 stanowisk pracy przez rok przy pensji sredniej 2700zł, jakby policzyć na min 1600 to jeszcze więcej
ciekwe ile jeszcze rządząca ekipa wyda na takie pierdoły - a potem Tusk i jego ekypa będzą mówić o zwolnieniach nauczycieli
[LINK]
lub to co kiedyś mówiłem /kilka osób na forum mnie wyśmiało/ - zaczęli myśleć o podniesieniu CIT
[LINK]
co prawda podniesienie CIT - jestem za dla niektórych osób:
- bo np taki prezes zarabia 100tyś miesięcznie dostaje premię roczna 2 mln - a rozlicza się z jako CIT-owiec
PS. Tusk już wielokrotnie mówił, że czegoś nie planuje a potem już nie planował tylko wdrażał
Wysłane 2013-06-07 15:41
@spider_co sorry ale to Ty mylisz pojęcia. Pracownicy tworzą PODAŻ, pracodawcy tworzą POPYT. 'Towar' to praca!
Cenę na rynku ostatecznie ustala relacja popytu do podaży. Zazwyczaj i sprzedający (pracownik), ma pewną kwotę z jakiej będzie mniej lub bardziej usatysfakcjonowany, tak i kupujący ma pewne granice których nie przekroczy. Czy i na ile to wszystko zachodzi na siebie itp. itd. Cóż od tego są właśnie negocjacje, okresy próbne, podwyżki itp.
A to, że w wielu zawodach mamy w PL rynek pracodawcy, czyli większą podaż niż popyt. Powoduje niską wycenę danej pracy. Ale są zawody np. IT, gdzie popyt jest większy od podaży, tworzy się rynek pracownika i jest git. Niestety ale właśnie wysokie koszty pracy nie pozwalają na wielu rynkach na stworzenie się rynku pracownika. Dodatkowo wielu ludzi źle kieruje swoimi kompetencjami nie zwracając uwagę na to na co jest popyt. Bo sama praca jest zawsze dopóki wszystkie ludzkie potrzeby nie będą zaspokojone, może co najwyżej być nieopłacalna.
Wyobraź sobie sytuację, rekrutujesz na stanowisko masz widełki powiedzmy 2000-3000 zł. Przychodzi do Ciebie ktoś, kwalifikacje ok, człowiek ok. Mówi, że chce powiedzmy 2200zł. Bierzesz go, czy mówisz, że Ty mu bardzo chcesz dać 3 kafle?
Wysłane 2013-06-07 17:43 , Edytowane 2013-06-07 18:55
Płacimy za stadiony [LINK]. I jak zwykle, zysk przynosi tylko ten który jest w prywatnych rękach.
Wysłane 2013-06-07 18:30 , Edytowane 2013-06-07 19:05
@Lukxxx W normalnych krajach, czyli tych na zachód od Odry, pracodawca określa wstępnie kwotę, właśnie widełkami, bądź podając płacę minimalną. Ty jako, potencjalny pracownik mniej więcej wiesz czego możesz się spodziewasz i znając swoje możliwości, swoją wartość, decydujesz się świadomie pójść na rozmowę planując twardo negocjować lub, gdy twoje oczekiwania są dużo większe, olewasz ogłoszenie.
Powoduje to, że Polacy niechętnie szukają aktywnie pracy w kraju, poza miejscem swojego zamieszkania (, gdyż nie wiedzą, czego mogą się spodziewać. Wolą za granicę, nawet "w ciemno", bo przynajmniej wiedzą, czego mogą się spodziewać, czy poniesione koszty im się zwrócą i czy opłaca się jechać za pracą.
Dopóki pracodawcy się tej prostej rzeczy nie nauczą, dopóty będą płakać, że nie mogą znaleźć odpowiedniego pracownika, mimo wysokiego bezrobocia.
"Cenę na rynku ostatecznie ustala relacja popytu do podaży."
Cena za towar jest z góry znana, ty możesz ją negocjować ze sprzedawcą, pójść do innego lub poszukać substytutu.
W sumie podałeś dobry przykład, do którego mogę się świetnie odnieść.
Wyobraź sobie teraz sytuację, że idziesz do sklepu, w którym jest najprzeróżniejszy towar, w którym nie ma żadnych cen, a ty masz tylko swoje wyobrażenie o wartości tych przedmiotów.
I ty, jako kupujący masz tylko jedną szansę, na podanie ceny potrzebnego ci towaru. Jeżeli podasz zbyt niską cenę, sprzedawca wyprasza cię za drzwi. Sytuacja powtarza się w każdym sklepie, do którego trafisz, oczywiście ty będziesz się starał podnosić stale poprzeczkę, aż ci się uda trafić. I teraz dodajmy jakieś ograniczenia: czasowe, pieniężne, lokomocyjne (bezrobotny może być jeszcze bardziej ograniczony). Jeżeli strzelisz zbyt wysoką, a sprzedawca się zgodzi, to być może uda ci się coś tam utargować. Sęk w tym, że wynikłą sytuacją, tak naprawdę jesteś przymuszony dokonać mało racjonalnego wyboru.
PS,
Podam ci przykład, z własnego doświadczenia.
Gdy sam jakiś czas temu chciałem zmienić pracę, to trafiłem na cwaniaczka z Krakowa, dla którego miałem utworzyć, w moim mieście, oddział jego firmy budowlanej. Oczywiście w czasie wstępnej rozmowy zadał mi standardowe pytanie... Określiłem swoje wymagania, po czym przez tydzień szkoliłem się w jego głównej siedzibie. Po tym szkoleniu dał mi do podpisania umowę, przy czym kwota z grubsza się zgadzała, jednak była to podwójna umowa: najniższa krajowa z głównej firmy i umowa zlecenie z podmiotu zależnego - czyli na starcie byłbym do tyłu na ubezpieczeniu emerytalno-rentowym. Oczywiście podziękowałem mu za współpracę (czym był mocno zaskoczony), a efekt jest taki, że gościu nie wszedł już więcej na żadną budowę w moich okolicach (znam bardzo dobrze lokalny rynek i wielu ludzi z branży, jego poznałem u mojego poprzedniego pracodawcy, na budowie jednego z obiektów, gdzie był podwykonawcą).
W ten sposób stratni jesteśmy obydwaj: ja straciłem czas, natomiast on stracił znacznie więcej - zamknął sobie drzwi na jeden z rynków.
EDYTA
@1084 Byłem o tym święcie przekonany dawno temu, a odpowiedzialnych za tę hucpę, postawiłbym pod Trybunałem Stanu. Zamiast zainwestować w szybki rozwój, kasę wydano na igrzyska (trwające mgnienie oka), natomiast wysokie koszty spłaty długu będą się odbijać czkawką, przez kolejne dziesięciolecia.
Swoja drogą, chciałbym zobaczyć wyliczenia, czy chwilowy szum wokół naszego kraju, przełożył się na wzrost turystyki i eksportu, co miało być jednym z argumentów za huczną imprezę piłki kopanej.
Wysłane 2013-06-07 19:27 , Edytowane 2013-06-07 19:30
@spider_co
bardzo wyraźnie wzrósł (co pewnie nie cieszy Cię bo zaprzecza teorii)
[LINK]
Wysłane 2013-06-07 20:45
w 2013 spada a w 2014 i pozostałych wzrośnie ?
A co takiego się stanie że przyjadą oglądać nasze polskie mordy (cytując klasyka) [LINK]
Wysłane 2013-06-08 18:28
@straszny Bzdura, z wykresu wynika, że wcale nie wzrósł, tylko ledwo powraca do dawnego poziomu.
Według zapewnień rządu turystów miało być dużo więcej, niż za najlepszych lat, a tymczasem nawet w 2012 roku, czyli czasu igrzysk, nawet nie przekroczyliśmy 15 mln.
Zresztą z wykresu wynika, że igrzyska miały minimalny wpływu na ten wynik, bo od dołka w 2009 roku, co roku liczba ta zwiększała się według krzywej wykładniczej.
Zacytuję dwa znamienne urywki z rządowego dokumentu: "Strategia rozwoju turystyki na lata 2008-2014" opracowanego przez Ministerstwo Sportu i Turystyki ( LINK):
1) Scenariusz I (ostrożny):
Wydatki cudzoziemców w Polsce na poziomie 35,5 mld zł (wzrost o 13,1 mld zł, tj. o 58,5% w stosunku do 2006 roku), przy wzroście liczby turystów zagranicznych do 20,0 mln (wzrost o 4,8 mln tj. o 31,6% w stosunku do 2006 roku). W przeliczeniu na jedną podróż, wydatki cudzoziemców w Polsce w roku 2015 powinny być o 26,8% wyższe niż w 2006 roku (wydatki turystów zagranicznych o 51,5% wyższe)
2) Scenariusz II (optymistyczny):
Wydatki cudzoziemców w Polsce na poziomie 42,0 mld zł (wzrost o 19,6 mld zł, tj o 87,5% w stosunku do 2006 roku) przy wzroście liczby turystów zagranicznych do 20,0 mln (wzrost o 4,8 mln tj. o 31,6% w stosunku do 2006 roku). W przeliczeniu na jedną podróż wydatki cudzoziemców w Polsce w roku 2015 powinny wzrosnąć o co najmniej 64,4% w stosunku do 2006 roku.
Jak widać, nie tylko nie udało się osiągnąć wariantu optymistycznego, ale nawet o ostrożnym nie ma co marzyć. Ba, najgorsze jest to, że nawet nie doszlusowaliśmy do wyniku z 2006 roku.

Jak zwykle rządzący wcisnęli naiwnemu narodowi niezły kit, a ten kupił bez słowa sprzeciwu bajeczkę.
W bajkopisarstwie ekipa Tuska przebiła najlepszych propagandzistów czasu PRLu.

Dziwię się tylko tobie, że tak bardzo chcesz bronić teorii, której nie da się obronić.
Sorki chłopie, to jednak ja i ci wszyscy "malkontenci" mieliśmy rację: organizacja Euro 2012 w naszym kraju, było naszą największą pomyłką, po obaleniu komunizmu. A długi po tej hucpie będą spłacać jeszcze nasze prawnuki.

Wysłane 2013-06-08 21:03
@spider_co
no cóż, wiedziałem że jakiekolwiek dane bym nie przedstawił wiem że nienawidzisz piłki nożnej szczerze i nie ma sensu liczyć na konstruktywną rozmowę.
Według zapewnień rządu turystów miało być dużo więcej, niż za najlepszych lat,
jako że bardzo dużo obsługuję firm branży turystycznej to proszę zacytuj kiedy rząd o tym zapewniał bo żaden z moich klientów (w końcu ogólnopolskie sieci) nie był zaskoczony in plus ani in minus ilością turystów w mistrzostwa.
ale nie krępuj się zacytować.
Kto jest online: 0 użytkowników, 260 gości