@Fergus_Shadow Jasne, że rozważam taką opcję. Pewnie w końcu tak zrobię bo jak się okazuje ten kredyt 4x25 nie jest taki zajebisty jak się wydawało. Trzeba wykupić jakieś ubezpieczenia i wychodzi podobnie jakbym przez pięć lat co miesiąc płacił raty. Temat jeszcze do zbadania. Idę w czwartek do salonu. Tam pogadam i zobaczę co uda mi się wynegocjować.

Ogólnie wydaje mi się, że kupno nowego samochodu jest sensowne ze względu na kilka nie koniecznie finansowych aspektów. Przede wszystkim od początku jest to mój samochód i dbam o niego. Sam robię przeglądy, wiem gdzie nim jeżdżę itd. Przy autach używanych jest wielką nie wiadomą co się z nimi tak na prawdę działo chyb, że kupuje się od znajomego. Poza tym czy rzeczywiście to jest taki ból, że po wyjeździe z salonu auto traci na wartości? Jak będę nim jeździł na przykład przez 10 lat to co mnie to obchodzi? :)

Na własne mieszkanie mnie w tej chwili nie stać ale na samochód już tak chociaż na kredyt. Przez następne 5 lat mam zapewnioną pracę (wiadomo, że niczego nie można być pewnym w tych czasach ale w tym wypadku tak jest), a w między czasie wyrobię dodatkowy wolny zawód co również zacznie przynosić dochody. W końcu za pracę też mi się coś należy a potrzeba posiadania własnego samochodu jest co raz większa :)

W rezerwie mam jeszcze Suzuki Swift :) W przyszłym tygodniu dokładniej przyjrzę się tej opcji.

@castro Właśnie przy używce "Sam robię przeglądy".
Przy samochodzie na gwarancji zamiast Ciebie robi je kiepski serwis - u miecia w garażu zwykle lepsza jakość usług, niż w ASO.

@Fergus_Shadow

ad.3. Ale czy Twój syn/córka będzie chciał mieszkać z rodzicami?

@spider_coMoże się boja a może stać ich na brak kredytów.
@castroJestem zdania że kredyt też jest dla ludzi. Trzeba tylko rozważyć oferty i wybrać korzystną. Myślę że Maveriq ma rację. Różne salony mają różne promocje. Podobne kredyty były kiedys chyba w oplu. Niedawno u Nissana chyba bylo 3x33%. U fiata raz w roku jest noc cudów. Kredyt 0% na pięc lat. tyle tylko że płacisz cenę wyjściową a normalnie utargujesz około 10k. Kwestia przeliczenia czy taniej wyjdzie 0% z ceny salonowej czy x% kredyt w banku ze znegocjowanej ceny. Nie wiem ile wyjdzie to ubezpieczenie u chevroleta, ale jeśli nie za drogo to opcja moim zdaniem warta uwagi. Tak jak pisze Maveriq jak będziesz płacił 14k co rok to licząc inflacje nawet na tym zyskasz. Jeśli kupujesz auto na 10 lat to nie ma co się przejmować utratą wartości. Mój kuzyn jeździ 15 czy 16 letnim 206 od rodziców kupionym w salonie. Wie o aucie wszystko i nie ma z nim problemów. A co do ASO niektóre przesadzają z kosztami przeglądów (vw, mitsubishi)ale np w fiacie, oplu więc pewnie podobnie w chevrolecie ten koszt nie jest tak wysoki. No i przez te 2 pierwsze lata masz filtry i wymianę oleju.

@beton Też tak myślę, że jak samochód ma służyć X lat to ta utrata wartości tak bardzo nie boli a zawsze jest to nówka na gwarancji. Potem przy ewentualnej sprzedaży mają znaczenie takie czynniki jak "1 właściciel", "salon Polska", czy "pełna dokumentacja". Głównie dlatego rozważam zakup w salonie.

Co do kosztów tego kredytu 4x25 to znalazłem takie oto informacje jeśli kogoś to interesuje:
Program Finansowy 4*25%. Przykładowa kalkulacja dla nowego samochodu w cenie 54 410,79 zł; wysokość wpłaty własnej w programie finansowym 4*25%, realizowanym przez Getin Noble Bank S.A. wynosi 13 602,70 zł; całkowita kwota kredytu 47 176,99 zł; stopa oprocentowania kredytu: 0%; całkowity koszt kredytu: 12 734,96 zł obejmuje składkę ubezpieczenia komunikacyjnego oferowanego przez autoryzowanych dystrybutorów: 6 366,06 zł, prowizję: 3 066,50 zł, koszt ubezpieczenia ochrony prawnej: 3 302,39 zł ; RRSO: 12,74 %; czas obowiązywania umowy: 36 miesięcy; całkowita kwota do zapłaty przez konsumenta: 59 911,94 zł; kwota raty: 15 725,66 zł.

Widziałem jeszcze wyliczenie dla ceny 43 tysiące i koszty kredytu były już dużo niższe. Kwestia negocjacji pewnie. Natomiast jak policzyłem dla powyższej kwoty standardowy kredyt ze spłatą miesięczną to łączna kwota do zapłaty wychodziła prawie 64 tysiące więc to 4x25 jest trochę bardziej korzystne. Jutro dowiem się u źródła jak to wygląda.

Z tą utratą wartości to nie jest tak do końca. Wystarczy chwilę na brudno policzyć.

Przykładowo jakieś nowe auto za 50 tys. Po 10 latach odsprzedaję jes powiedzy za 12 tys. Przez ten czas przy dbaniu o auto nie powienno być poważnych usterek. Czyli mamy zgrubnie 50-12 = 38tys / 10 = 3800zł / rok , tyle mnie kosztuje to auto. (ubezpieczenie celowo pominięte, zresztą nikt nie każe kupować AC).

Teraz załużmy że jesteśmy przeciętnym obywatelem naszego kraju (czy po prostu biedakiem) i stać nas za gotówkę na to wysłużone 10 letnie auto , którym planujemy pośmigać 5 lat i kupić kolejne 10 letnie.
Kupujemy wiec 2x auto po 12 tys, odsprzedajemy powiedzmy za połowę tej kwoty wiec już ustaciliśmy po 10 latach 12 tys. Do tego obowiązkowo trzeba doliczyć naprawy tego złomu i to minimum 1000zł rocznie. Ja co bym nie robił to rocznie w swojego grata minimum tyle wkładam, nawet więcej. Czyli naprawy 1000-1500zł/ rok x 10 lat to daje kolejne 10-15tys. Czyli w sumie 22-27tys zl przez 10 lat czyli 2,2-2,7tys zł/rok.

I teraz niek ktoś mi powie czy nie warto przez te 10 lat dołożyć ten tysiąc zł rocznie zeby jeździć nowym autem, w którym sie nic nie psuje, nie mamy stresa, jest bezpieczniejsze, znamy cała jego historię ?

Ja powoli dochodzę do wniosku że głupotą jest kupowanie tych starych rzęchów i bez przerwy walczyć z nimi. Bo nikt mi nie powie, że są takie co sie nie psują, widocznie ten ktoś ma większy próg tolerancji na stuki zawieszenia.

@Yoshi_80 Jestem właśnie tego samego zdania. Sam jeszcze nie miałem własnego auta ale widzę po znajomych, którzy takie niesamowite okazje wyrywali a potem się okazywało, że nagle do samochodu muszą co chwilę dokładać bo wychodzą jakieś ukryte wady czy inne duperele.

@castro

Kupno jakiegoś złoma ponad 10 letniego to przecież normalne ( i ani to nie wygląda w 90%, ani jeździ ), ale jak byś ugryzł jakąś fajną roczną, czy góra dwu letnią używkę na gwarancji to No ale oczywiście decyzja leży po Twojej stronie

@castro Ponad 12k kosztu kredytu przy kwocie 54K. To na 3 lata. Moim zdaniem sporo. Jakbyś przeszedł sie do 6-7 banków to moim zdaniem z palcem w d dostaniesz o 30% lepsza ofertę. No i wtedy nie musisz się trzymać chevroleta możesz wziąć kie :)

Trochę błede myślenie o tych kosztach serwisowania/napraw.
Już kiedyś to tu pisałem i zostałem wyśmiany przez osoby zupełnie nie znające tematu.
Jeśli chcemy kupić samochód tylko biorąc pod uwagę rozsądek = koszty utrzymania i jazdy, to im starszy, tym lepszy, byle się nie sypał.
10-15-20letni samochód nawet taki, który co chwilę będzie się psuł licząc spalanie, koszty serwisowe, jak olej, rozrząd, elementy układu zawieszenia i hamulcowego itd., i koszty napraw będzie tańsze w utrzymaniu, niż nowe, czy kilkuletnie auto, które nie zepsuje się ani razu ze względu na same koszty bieżącego serwisu elementów eksploatacyjnych i ubezpieczenia.

@Maveriq wolne żarty, pokaz mi auto które ma 15-20 lat i sie nie sypie i nie psuje. Przecież to oczywista sprzeczność. Jak kupowałem swojego, który wtedy miał 11 lat i wygladał na mega dobry stan, to byś sie teraz zdziwił ile w niego włożyłem przez te 5 lat jazdy. Jak chcesz to ci wypunktuje przynajmniej to co pamiętam:
- wymiana rury + tłumik końcowy 700-800zł(bo rura tylko walkera , tańszych zamienników nie produkują)
- wymiana rozrządu z pompą, uszczelniaczami i całym dziadostwem przy okazji , 1000zl
- wymiana sprzęgła z dociskiem i łapą, auto 2 dni na warsztacie bo łapy nie było 1400zł
- wymiana sprężyn z prozdu bo pękła w zimie jedna , 800zł
- wymiana świec rozruchowych + naprawa przekaźnika od grzania , 500zł
- nowy akumulator 350zł
- dwa komplety nowych opon 2200zł
- naprawa tylnych hamulcy 250zł
- wymiana klocków i tarcz + wymiana piasty z tyłu + gumy w zawieszeniu + drazki zbieżności tylnych kół i coś tam jeszcze 1400 zł (z czego 1100zł same częsci, markowe lemfordera + brembo a nie najtańszy syf)
- naprawa wtrysku serującego + wymiana 2 świec zarowych (znowu padły po ok 40k km) + regulacja zaworów itd 700zł (auto 3 tyg na warsztacie bo wtrysku nieszło dostać, nowy bagadela 1300zł)
- 4x wymiana łączików stabilizatora z przodu , łącznie ok 800zł
- wymiana końcówek drążków kierowniczych + regulacja zbieżności ok 300zł
- nabicie klimy 150zł
- spawanie rury wytechwoej przy katalizatorze 100zł (nadaje sie do wymiany ale nowa kosztuje tyle co pół auta)
- wymiana chłodnicy wody bo stara po 15 latach przekorodowała i ciekła 500zł

ok więcej nie pamiętam ale to co napisałem to po 5 latach i 120tys km mamy : 11150zł !!
Pomnóż sobie to x2 i dodaj koszt auta (12tys bo za tyle kupiłem) x2 i masz faktyczny koszt eksploatacji takiego leciwego samochodu przez 10 lat. I co tanio wyszło?

@Yoshi_80 To zależy, co kupisz.

W Rovera 200, którego, kupiłem za 11 tys., w przeciągu 4 lat wpakowałem drugie tyle, wliczając w to założenie gazu. O Roverze 75 nawet nie chcę wspominać.

Ale za to koszty użytkowania Reni Clio bardzo dobrze wspominam: praktycznie gdyby nie awaria hamulców, spowodowany tym dzwon i przywrócenie do poprzedniego stanu (1500zł), to pięcioletnie użytkowanie auta kosztowało mnie w sumie mniej niż 1000 zł i to mimo tego, że służył mi w dużej mierze do tłuczenia się po budowach, łącznie z wożeniem dużych ilości materiałów (workami z klejem zawalałem całe auto).
A, zapomniałbym - za auto dałem wówczas 2,5 tysiąca - miało być tymczasowe (miało mi służyć tylko do tłuczenia przez około rok, ale było na tyle wytrzymałe, że szkoda było się go pozbywać).

Nowy samochód to nie jest wcale głupi pomysł.
Jak kupiłem żonie używanego Matiza, który psuł się jak cholera i wkurzał mnie na każdym kroku, a potem w ciągu roku wywaliłem 2.5k na jego różne naprawy to coś we mnie pękło... Ja nie mam czasu na jeżdżenie po mechanikach i naprawianie samochodu. A jeździ nim żona i dziecko więc musi być 100% sprawny.
Poszedłem więc do salonu i kupiłem jej nowego i10. Moje problemy się skończyły, a zaczęła już nim jeździć 3 rok. Samochód wciąż objęty gwarancją i nie sprawiający żadnych kłopotów. Ma najechane jakieś 20tys km w tej chwili. Raz na rok jadę do ASO na przegląd i koniec. 2 przeglądy łącznie z olejem, filtrami, świecami wyniosły w sumie 1100zł... Czyli średnio 550zł rocznie na coś co i tak zawsze trzeba wymienić. A że stracił na wartości?... I co z tego. Mam zamiar trzymać go w domu 8 może 10 lat, więc mam w nosie jego 40-50% utratę wartości po 2-3 latach

Dodam tylko, że jak szukałem pierwszego samochodu dla żony to słyszałem opinie, kup zadbanego Matiza - mało pali, części tanie i zresztą rzadko się psuje... Nie palił wcale mało, był gównianie wykonany a części tanie wcale nie były... A do tego co 2 miesiące coś się psuło. Wyszło więc na to, że albo opiniodawcy nie mieli pojęcia co to niepsujący się samochód, albo miałem wybitnego pecha kupując tego shita...

@MarTnes Zawsze nowy samochód to gwarancja pewności. Mam znajomego, który kupił Audi A3. Piękny samochód, wyczyszczony, świecący, papiery czyste jak łza. Po pół roku musiał wydać ponad 10 tysięcy na naprawę silnika. Inny natomiast kupił od rodziny starego i wysłużonego Fiata Uno i przez prawie rok intensywnego jeżdżenia nic się nie zepsuło. Reguły pewnie na to nie ma ale zawsze jest spore ryzyko.

Idę dziś do salonu więc może napiszę wieczorem jak to jest na prawdę z tym kredytem. Może komuś się jeszcze przyda taka informacja.

@Yoshi_80 Mam Ci przykład mojego 20-latka przedstawić?
Patrząc na kwoty, które pokazałeś... co to za auto, Ferrari?
Do starego samochodu komplet sprzęgła nie kosztuje 1400zł, a 300-400zł za najwyższej klasy markowy produkt. Łącznik stabilizatora to zwykle... 25-30zł?

Poza tym większość rzeczy, które podałeś, to nie awarie, tylko zwykłe zużycie - elementy, które wymienia się czasem podczas 2go/3go obowiązkowego przeglądu za kwoty podobne do tych, co podałeś lub wyższe.

@castro "Zawsze nowy samochód to gwarancja pewności."
A wcale nie... przypadków nowych samochodów z salonu, które w dniu sprzedaży rdzewieją w niewidocznych miejscach i po naprawach blacharskich i lakierniczych wcale nie ma wiele mniej, niż w komisach.

@castro

Zawsze nowy samochód to gwarancja pewności.

Kto ci takich głupot naopowiadał ? Wiesz ilu ludziom sypią się nowe auta nawet w przeciągu kilku miesięcy od zakupu ? A potem weź i się procesuj, kłuć, reklamuj, trać czas i jeszcze raty za złom płać. Mam znajomego który dwa lata się procesował, do pracy musiał kupić używane auto, a nowe trafiło w końcu na parking i jeszcze musiał część kredytu zapłacić.

IMHO jak się ma kasę na nowe, to się idzie i kupuje. Jak trzeba brać kredyt, to oznacza, że się jest za biednym na posiadanie nowego auta i tyle.

@spider_co no tak ale wszystko zależy od miary jaką przyłożysz. Wcześniej miałem pierwsze auto, jak na poczatek cośpodobnego czyli renault 5. Trochę sie psuł ale naprwy były faktycznie w miarę tanie i dużo dało sie zrobić samemu.
Ale no właśnie ale to było proste auto zapeniające minimalny komfot jazdy, a o bezpieczeństwie nie wpominajac bo bałbym sie nim w cokolwiek z 40 walnać.
Na dlużesze trasy zapomnij (chociaż do włoch nim na wakacje pojechałem ) , auto w którym jak coś stuka to sie nie przejmujemy zbytnio bo hałas ogólny od braku wytłumień i gównianego zawieszenia i tak to przykrywa. To było auto które z załozenia było na dobicie bo kupione za niecałe 3tys zł, więc co tu wymagać? Jak straci połowe czy 2/3 wartości w wyniku mojej eksploatacji to co z tego?
Drugie auto kupwałem z myślą o dłuższym okresie czasu i mialo być coś co jest po prostu lepsze do jazdy a nie dudniąca puszeczka z cienkiej blaszki na malutkich kółeczkach ;). No i sie zaczeło.. haha.

Jest jeszcze kwestia tego, ile się km robi rocznie. Jeśli tak jak ja <10k to nowe auto jest niezłym wyborem. jak się robi 60k to już niekoniecznie. Miałem (jeszcze z ojcem) nowego fiata Pandę kupiony w 2004 za 32k przez 7 lat zainwestowaliśmy w niego 0zł (nie licząc przeglądów, wymiany oleju i opon) Nie zepsuło się przez ten czas NIC, zupełnie nic. Z tym że sprzedając samochód miał on na liczniku 42k km (sic!). Cena sprzedaży 10k zł.
Uważam, że to był dobry zakup. Zawsze miało się pewność że toto pojedzie o ile wlało się benzynę. Mróz śnieg, upał nie było żadnych problemów. Gdyby ta pandą robić 60k rocznie to po 2 latach i przejechanych 120k pewnie zaczęłaby się psuć.

@Yoshi_80
Co to za samochód, że takie ceny części?

@Yoshi_80
Co to jest marne 11150zł po 5 latach, w tym licząc sporo podzespołów eksploatacyjnych, gdy porównujemy do nowego auta, które średnio kosztuje powiedzmy 60-80k + serwis + również rzeczy eksploatacyjne + z reguły AC?