Microsoft zapowiada braki Xboxa 360.

Na łamach prestiżowego portalu pcworld.com ukazał się artykuł, w którym Microsoft tuż po debiucie swojego produktu w Japonii zapowiada, że przez najbliższe miesiące problemy z dostawami konsoli w Europie i USA nie będą rozwiązane. "Może jakoś sobie poradzimy, kto wie jak będzie - zapotrzebowanie jest naprawdę duże" - powiedział Peter Moore wiceprezes Microsoftu ds. marketingu i publikacji. Kiedy gigant z Redmond zadebiutował z konsolą na rynku amerykańskim 22 listopada tego roku klienci ustawiali się przed sklepami na długo przed otwarciem aby wyrwać swój egzemplarz, dokupić kilka gier i zasiąść do gry.
"Wiedzieliśmy, że mamy jeden z najgorętszych produktów na Święta, ale raporty sprzedaży które widziałem następnego dnia przerosły nawet moje oczekiwania" - skomentował fakt ogromengo popytu pan Moore. Od tego czasu Xbox 360 stał się prawdziwym rodzynkiem wśród towarów sprzedawanych na aukcji eBay. "Polowanie na 360-tkę stało się swoistym sportem - uzupełniamy kanały dostaw co tydzień. Jednak wielu sprzedawców detalicznych zrobiło bardzo duże zamówienia i w chwili obecnej jesteśmy w stanie tylko je zaspokoić. Dlatego nie wiem, kiedy europejscy i amerykańscy klienci będą mogli pójść do sklepu i wziąść z półki nowego Xboxa."
Konsole są obecnie produkowane dla Microsoftu przez dwie firmy: singapurską Flextronics International i tajwańską Wistron. Niedługo już zobaczymy trzeciego gracza - kanadyjską firmę Celestica. Będzie ona wspierać od stycznia 2006 (lub pod początku lutego) azjatyckich kolegów by nie dostali całkowitej zadyszki. Fabryki wszystkich 3 firm znajdują się w Chinach.
Pośród poszkodowanych przez braki w sprzedaży konsoli Xbox 360 jest także pewna gruba ryba Microsoftu. Niejaki Steve Ballmer za późno wybrał się do sklepu na zakupy świąteczne, nie mógł też dostać darmowej konsoli od firmy (zasady Sarbanes-Oxley obowiązujące w Microsoft) no i dzieciaki na święta i ferie będą się bawić starym Xboxem. Jednak Peter Moore wypowiada w stronę spóźnialskiego słowa otuchy: "Steve chyba ma pecha, będzie musiał się ustawić w kolejce jak zwykli zjadacze chleba, ale jeśli chce może przyjść do mnie z dzieciakami i pograć".