YouTube - możesz mieć kłopoty ...

Jak przekazać coś zwariowanego, zarejestrowanego na naszej kamerze szerokiej publiczności ? Oczywiście przez stronę YouTube. Ale ta publiczność może okazać swoje zainteresowanie w sposób, w jaki nie bardzo byśmy chcieli. Przekonał się o tym Jeremy Parrott, do którego drzwi zapukała policja. Okazało się, że film ukazujący szalony przejazd motocyklem Yamaha R1 Superbike po terenie zabudowanym z prędkością 100 mil na godzinę (około 160 km/h) zainteresowała miejscową policję. Film nie pokazywał twarzy kierowcy, ale do namierzenia przez organa ścigania wystarczył widok osiedlowych ulic po których jeździec przeciskał się brawurowo między samochodami i parkowanie przed domem Parrotta (widok przed motorem i na prędkościomierz). Sam oskarżony nie przyznaje się do winy i sprawa znajdzie najprawdopodobniej finał w sądzie. W USA filmik zamieszczony w YouTube stał się dowodem, na podstawie którego skazano cztery młode panie za pobicie koleżanki, który zamieściły dla zabawy w Internecie. Złudzenie anonimowości za klawiaturą komputera może być zgubne, a z drugiej strony przeraża brak przewidywania konsekwencji.