2006-07-23 22:08
Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
4

Akasa Notebookcooler

Strona 3 - Kręc się kręć ...

Czas na praktyczne zastosowanie Notebookcoolera. Zanim jednak do tego przejdę, dwa słowa o moim notebooku, który ma być „nadmuchany” przez Akasę. Jest to starawa już konstrukcja wyposażona w procesor AMD K6 400 MHz, 64 MB SDRAM (sodimm) i 6-cio gigowy dysk twardy, ale ciągnie odchudzony Windows XP w grafice wersji 98. Jako maszyna i odtwarzacz plików MP3 do pisania sprawdza się świetnie, jednak do innych multimediów ... no, pomińmy to milczeniem. Z pewnością mniej „zasobożerny” byłby Windows 98 SE, ale brak sterowników (nawet na stronie producenta) nie pozwalał uruchomić wielu pożytecznych funkcji, np. typu IRDA. Dostałem go kiedyś w rozliczeniu za składanie komputera, w dodatku jako niepełnosprawny. To znaczy elektronicznie i mechanicznie wszystko było OK. ... ale pomimo zainstalowania nowego systemu, samoistnie się „wieszał” po kilku minutach pracy. Winowajcą okazała się pianka termoprzewodząca, łącząca procesor z aluminiowym radiatorem. Ze starości wyschła na wiór, zatracając wszelką zdolność transportowania ciepła. Na nic się zdały próby jej nasączenia pasta termoprzewodzącą, bo pod palcem zaczęła się kruszyć i tworzyć grube grudki. Nie zostało nic innego jak definitywnie ją usunąć z powierzchni procesora. Pianki termoprzewodzące oferowane na Allegro, były zbyt cienkie ... I co teraz ? Jako wychowany na bajkach typu „Pomysłowy Dobromir”, poskrobałem się po głowie i zanurkowałem w czeluściach mojej szafy z częściami i znalazłem .... Radziecką monetę o nominale jednego rubla !! (anno domini 1973). A że był to ongiś kraj wielki, to i monety bił „balszoje” (wielkie). Jego krążek przykrywał idealnie aluminiowy promiennik procesora. Materiał z jakiego został wykonany, przypominał kolorem stop miedzi z mosiądzem, więc można było liczyć na w miarę dobre przewodnictwo termiczne. Moneta poszła na szlifierkę (by usunąć wytłoczonego Lenina i napisy w cyrylicy), poczym poddałem ją ręcznej obróbce papierem ściernym o różnej fakturze. Kiedy osiągnęła odpowiednią gładkość i grubość, nałożyłem cienką warstewkę dobrej pasty termoprzewodzącej (Akasa ProGrade+ 5022) na styku z procesorem i radiatorem. Paradoksalnie moneta made in USSR przywróciła życie amerykańskiemu notebookowi marki California Acces (towarzysz Breżniew się chyba w grobie przewraca). Rozwiązanie typu „Pomysłowy Sławomir” było na tyle dobre i skuteczne, że nawet w te upały komputer pracował stabilnie, choć nagrzewał się do tego stopnia (przy podłączonym zasilaczu), że ciężko było utrzymać na nim dłonie, podpierając je przy pisaniu o plastikową obudowę. Jego wentylator włączał się dość często a nie należy do najcichszych. Aż trudno uwierzyć, że procesor o tak marnej mocy obliczeniowej, potrafi wytworzyć tyle ciepła ... choć nie małą jej część, wytwarzała ładowana bateria (czynność konieczna przy pracy dłuższej niż 40 minut).
Komputer jest na tyle stary, że nie wyposażono go w czujniki temperatury dla CPU czy chipsetu płyty (Everest nic nie wykrywa), więc dla celów testowych musiałem się posłużyć konwencjonalnym termometrem alkoholowym (wymontowanym wraz ze skalą z ozdobnej oprawki) i włożeniu go pod pokrywę radiatora (i pamięci). Nie jest to może idealny sposób pomiaru, ale pozwala na wgląd w temperaturę odbieranego od procesora powietrza i atmosfery panującej w środku obudowy.
Kładziemy więc Notebookcoolera na blacie biurka. Gumki w „nóżkach” przytrzymują stabilnie Akasę, nie pozwalając przesunąć się jej nawet, gdy będziemy ją delikatnie popychać palcem.
Teraz umieszczamy na platformie notebook (jego ciężar jeszcze bardziej dociska całość do powierzchni blatu) ...




... i za pomocą kabla USB (z zestawu) i łączymy ze sobą oba urządzenia. Końcówki przewodu USB wyposażono w niebieskie diody LED, co zarówno wygląda bardzo estetycznie jak i ułatwia (oświetla) odnalezienie portu USB, gdy pracujemy wieczorową porą.



Mój mobilny komputer jest sporo węższy od platformy Notebookcoolera (przewidzianej dla klasy 17 cali), więc wystające części aluminium działy dodatkowo jako radiator, przejmując wypromieniowywaną energię przez spodnią część notebooka. Dało się to odczuć, gdy wyłączyłem wentylatory. Po kilkunastu minutach podstawa była wyczuwalnie ciepła. Wystarczyło jednak tylko uruchomić ponownie wentylatory, by bardzo szybko znów zrobiła się przyjemnie chłodna.


Zobaczmy jak wyglądały pomiary z termometrem umieszczonym w obudowie a dokładnie w komorze radiatora i pamięci. Termometr umieściłem tak, by osłonić go od powietrza z ewentualnie włączającego się wentylatora notebooka (papierowa przysłona). W pokoju panowała temperatura 26 stopni ( na wysokości blatu biurka). Praca komputera polegała na odtwarzaniu plików MP3 (dekodowanie na sygnał audio) i jednoczesnym pisaniu w Wordzie tej recenzji(na więcej nie pozwala znikoma ilość pamięci RAM - a i tak to prawie zabójstwo dla tej maszyny). Przy takim obciążeniu wentylator na radiatorze włączał się co 2 - 3 minuty.
Pomiar wykonałem w trzech przypadkach. Pierwszy, to praca bezpośrednio na powierzchni biurka, drugi na Notebookcooler bez włączonych wentylatorów i trzeci, podczas ich pracy.


Jak widać, już samo postawienie komputera na powierzchni działającej jako radiator (aluminium) ma delikatny wpływ na „klimat” w notebooku. Włączenie wentylatorów przynosi ulgę dla odbierającego ciepło radiatora, co z pewnością przekłada się na mniejszą temperaturę procesora (szkoda że brakuje czujników).
Obiecałem opowiedzieć, jak jest z głośnością wentylatorów podczas ich pracy. W zasadzie nie ma o czym pisać, bo ten problem jest niezwykle delikatny. Naprawdę, musicie uwierzyć mi na słowo, ale podczas pierwszego uruchomienia Akasa Notebookcooler (w tle cicho „plumkało” sobie radio), musiałem ściągnąć komputer z platformy by zobaczyć, czy wentylatory się kręcą. Wieczorem odgłosy słychać bardziej wyraźniej, ale jest to tylko delikatny szum. O wiele głośniejsze są wentylatory coolerów w notebookach.
Sedno sukcesu akustycznego tkwi niewątpliwie w tym, że wentylatory mają tak dobraną charakterystykę wydajności, iż nie powodują dużego ruchu powietrza. Przykładając dłoń do wylotu coolera czuć lekki, chłodny „przeciąg” ale na tyle delikatny, że trudno nazwać to dmuchaniem. Po prostu oba wentylatory dostarczają tylko tyle chłodnego powietrza, by wymienić jego ilość pod notebookiem i tym samym odebrać część ciepła ze spodniej obudowy i ulżyć rozgrzanemu radiatorowi (nawet gdy wentylator coolera nie pracuje, powietrze przechodzi przez radiator na fizycznej zasadzie : „ciepło do góry, dołem chłodne powietrze”. Podobnie pracują pasywne radiatory na CPU, mostkach i kartach graficznych. Im większa różnica temperatury miedzy rozgrzanym radiatorem a chłodnym powietrzem z otoczenia, tym bardziej intensywny jest samoistny ruch powietrza, co z kolei przekłada się na wydajniejsze odbieranie energii termicznej z ożebrowania coolera.
Wentylatory dostarczają na tyle chłodne powietrze spod podstawy, że pozwala ono schłodzić dodatkowo samą platformę, co jeszcze bardziej wpływa na dobry klimat pod notebookiem. Proste, wydajne i dość ciche rozwiązanie ...

Strona 3 z 4 <<<1234>>>