2019-08-05 17:58
Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
15

Akumulatorki Green Cell 1.2V

Strona 2 - Testy i Podsumowanie

Trzeba przyznać, że akumulatorki marki Green Cell, bardzo ciekawie zaprojektowano graficznie. Kontrastowa czerń dobrze komponuje się z jaskrawą zielenią i choć może nie zawsze nasze ogniwa będą widoczne dla oczu, to jest to jakiś mały plus dla tego produktu. Całość jest zwarta i nigdzie nie strzępi się foliowa osłona obwoluty. Zwracam na to uwagę, bo nie raz miałem w rękach różne, tańsze chińskie produkty ze sklepów AliExpress. O ile większość produktów tam zakupowanych nie budziło żadnych zastrzeżeń, to akumulatorki potrafiły się samoistnie "obnażyć" ze swojej obwoluty, pokazując srebrzysty metal kadłubka ogniwa. W przypadku GC nic takiego nie miało miejsca, mimo że wielokrotnie przekładałem je do różnych urządzeń.


W zasadzie nie miałem ich do czego porównywać, bo moje osobiste "paluchy" AA miały dotąd tylko 1000 mAh, więc produkty GC, to zupełnie inna klasa pojemnościowa. Doszło do tego, że muszę nawet wymienić moją ładowarkę ReCyko+, bo jej wydajność energetyczna nie bardzo nadąża już za wymogami nowych ogniw. Oczywiście jest w pełni kompatybilna, ale naładowanie czterech paluszków AA 2600 mAh trwa ponad 12 godzin.



Dlatego pożyczyłem do testów nowocześniejszy produkt wyposażony w mikroprocesor dobierający odpowiedni prąd (EverACTIVE NC-450 Black Edition), którzy przyśpieszył proces ładowania do jednej godziny dla pojedynczego ogniwa oraz nieco ponad czterech dla czterech baterii.


Zanim jednak potrzebowałem ładowarki, sprawdziłem czy faktycznie akumulatorki Green Cell są gotowe do używania zaraz po wyjęciu z opakowania. I muszę przyznać, że faktycznie wszystkie sztuki z dwóch nadesłanych paczek, pokazywały przy pomiarze multimetrem wartości między 1.27, a 1.28V.



Tutaj jeszcze wspomnę o czymś, o czym może nie wszyscy wiedzą. Zapewne zwróciliście uwagę, że nasze ładowalne "paluszki" mają podaną wartość napięcia 1.2V, a większość, zwłaszcza trochę starszego sprzętu, powiadamia nas o konieczności stosowania baterii 1.5V. W nowych produktach nie ma już najmniejszego problemu, bo ich elektronika i system ostrzegania przed słabym napięciem baterii, jest już często dostosowany do akumulatorków Rechargeable (mierzy zapas ich pojemności), jednak niektóre urządzenia wciąż sobie z tym nie radzą. W najgorszym razie nie chcę się one uruchomić na ogniwach 1.2V, a inne przez cały czas pracy, po prostu będą nam pokazywały niski poziom naładowania. U mnie tak działo się w przypadku miernika ciśnienia krwi (tak, niestety jestem "ciśnieniowcem) oraz alkomatu (tutaj akurat choroba raczej nie występuje, ale urządzenie czasami się przydaje).




Niemniej takimi wskazaniami nie należy się przejmować, bo oba sprzęty działały prawidłowo. Szczególnie duży pobór energii idzie w pracę pompki podającej ciśnienie powietrza do rękawka zakładanego na ramię. Zwykłe baterie dość szybko słabły (po 5, 6 uzyciach), co objawiało się zmienną modulacją dźwięku pracującej pompki, natomiast na akumulatorkach GC 2600 mAh, wciąż jest to jednostajny terkot, mimo że codziennie włączam go, już ponad tydzień. Progres jest :)



UPDATE: - Ponieważ wcześniej nie posiadałem jeszcze ładowarki z pomiarem pojemności ogniw, co spotkało się ze zrozumiałą krytyką, szybko taką zakupiłem i wykonałem testowy pomiar, w którym każda z baterii indywidualnie została naładowana do pełna, po czym rozładowana obciążeniem o wartości 250 mAh. Trwało to wieki (a to bardzo dobrze), i o drugiej w nocy, kiedy oczy mi już same się zamykały, akumulatorki po niemal dziewięciu godzinach pracy, wciąż jeszcze miały napięcie 1.15-1.16V.



Ostatnie ogniwo AA zakończyło proces rozładowywania po nieco ponad jedenastu godzinach. Wyniki pomiaru pojemności wyniosły od 2440 do 2800 mAh (wyświetlacz ładowarki powyżej wartości 1999 mAh, przechodzi w trzycyfrowy wynik Ah).



Myślę, że taki wynik jest niezłym rezultatem dla jakości ogniw Green Cell i daje nam pewność, że nie mamy do czynienia ze zwykłą "chińszczyzną", która nie rzadko nie jest w stanie przekroczyć tysiąca miliamper. Ponowne ładowanie prądem o natężeniu 500 mAh (z automatu), trwało ponad sześć godzin. Zaraz po przejściu w stan ładowania możemy ustawić wyższą wartość (do 10 sekund można zmieniać ustawienia, ale że działo się to w nocy), tak już pozostało. Dla ogniw o takiej realnej pojemności, najwyższym "zdrowym" prądem jest ustawienie 700 mAh (zakłada się maksymalnie jedną czwartą wartości pojemności).


Zaraz biorę się za pomiar "cienkich paluszków Green Cell w formacie AAA, więc za kilkanaście godzin podam Wam wyniki pomiarów w kolejnym UPDATE do tej recenzji. Przy rozładowaniu na poziomie 100 mAh, trochę to potrwa...


No i po nieco ponad 10 godzinach rozładowywania, mamy wynik dla "cienkich" paluszków AAA. Myślę że wynik jest naprawdę zaskakująco dobry, bo na wszystkich ogniwach przekracza znamionową pojemność...



Ponieważ model ładowarki EverActive NC-1000 PLUS ma pewne ograniczenia (jak wyświetlacz, czy okrojone opcje ustawień), postanowiłem go zamienić na najwyższy, bardziej profesjonalny model tej marki - EverActive UC-4000, która dodatkowo jest w stanie zmierzyć wewnętrzną rezystancję ogniw. Mam nadzieję, że przyszłe testy baterii, będą bardziej szczegółowe.




No i jeszcze jedna, ważna rzecz... Cena. Tutaj baterie AA i AAA firmy Green Cell mają się naprawdę czym poszczycić, bo w oficjalnym sklepie Świat Baterii, który promuje produkty "zielonych", zapłacimy za wersję AA R6 2600mAh - 34.95 PLN, natomiast "cienkie" paluszki AAA HR03 950mAh, to wydatek 20.95 PLN. Jak na ceny spoza Allegro, są na przyzwoitym poziomie i porównywalne, a nawet bardzo konkurencyjne z najbardziej markowymi produktami takich potentatów, jak choćby Duracell czy Panasonic.




Podziękowania dla firmy Green Cell, za udostępnienie sprzętu do testów.

Strona 2 z 2 <<<12