2010-03-20 19:31
Autor: cobex
11

Głośniki Genius SP-HF1800A

Strona 3 - Odsłuch

Zdecydowałem się omijać odsłuch gier czy też filmów, postawiłem przede wszystkim na muzykę która przynajmniej w 99 procentach sprawdzi możliwości SP-HF1800A. Nie jest to zestaw 5.1, nie oczekujmy efektów specjalnych typu „sorround”, podstawowym elementem testu będzie muzyka.



Platforma testowa:

System - Windows 7 Ultimate 64bit
Karta dźwiękowa – Asus Xonar Essence STX
Głośniki porównawcze – Altec Lansing ATP3 2.1
Słuchawki – Sennheiser HD380pro

Płyty AUDIO:

Mike Oldfield – „The Songs Of Distant Earth”, „Tubular Bells II” , „Tr3s Lunas” , „Light + Shade”


Schiller - „Tag Und Nacht”, “Desire 2.0”


Vibrasphere – „Exploring The Tributaries”, „Lungs Of Life”, „Archipelago”


Bon Jovi – „Crossroad - Best Of”


Seal – „Seal IV” , „System”


Pink Floyd – „The Wall” , „The Final Cut”


Metallica – „Michael Kamen with The San Francisco Symphony Orchestra”


Michael Jackson – “Dangerous”


Blue Lunar Monkey – 2012 (2007)


Carbon Based Lifeforms – “Hydropinic Garden”, “World of Sleepers”



Dwa tygodnie obcowania z głośnikami Genius SP-HF1800A w zupełności wystarczyły aby dokładnie poznać ich charakter brzmienia. Spora ilość godzin spędzonych przy muzyce potwierdziły tylko moje spostrzeżenia które usłyszałem już po kilkunastu minutach słuchania paru utworów. Mimo iż jest to sprzęt z określonej półki cenowej, czasem można o tym zapomnieć, co w zasadzie jest pozytywnym odczuciem. Dobrze jest odsunąć głośniki od ściany, przynajmniej na 20cm, dźwięk zmienia się w słyszalnym stopniu na plus.

Zaczynając tradycyjnie od góry, nie miałem wrażenia wyeksponowania wysokich tonów. Zabrakło również odczucia braku tej skali pasma, czyli niby wszystko powinno grać jak trzeba. Czy głośnik przeznaczony dla popularnych „pecetów” może zagrać przynajmniej dostatecznie ? Zapewne tak, tylko jaki producent miałby go wyprodukować ? Znajdzie się rodzynek w stylu kanadyjskiej firmy „Swans”, monitory ze wzmacniaczem (podobnie jak w dzisiejszych Geniusach) kosztują ponad 1700zł, chętnie bym posłuchał, może kiedyś.

Dzisiejsze głośniki to nie „Swans” więc schodzę na ziemię. Wysokie tony są najlepsze ze wszystkiego co mają do zaoferowania SP-HF1800A. Nie oznacza to że pozostałe części pasma zostały potraktowane gorzej, po prostu góra jest detaliczna, szczegółowa i odpowiednio zrównoważona. Wyskoków na pierwszy plan brak, niedosytu wysokich tonów nie stwierdziłem. Stereofonia to kolejny plus, przy zamkniętych oczach można momentami wyjść z małego pokoju do salonu, doskonałym sprawdzianem były płyty Mike Oldfielda czy Pink Floyd. Ostra jazda na skraju tego pasma w wykonaniu Vibrasphere jest dobra, może i nawet bardzo dobra, biorąc pod uwagę segment cenowy i przeznaczenie. Co dalej ?

Średnie tony troszkę kuleją, ładnie integrują się z górą, mają niestety tendencję do wyskakiwania na pierwszy plan i robią to dosyć często, w zależności od materiału muzycznego. Szkoda bo przy delikatnym wycofaniu nie mielibyśmy męczącego pogłosu i dudnienia którego nie brakowało. Winą obarczam źle zestopniowaną zwrotnicę, niewiele brakuje im do poprawności, potrafią być słodkie i ciepłe, częściej jednak zaskakują w sensie negatywnym. Co ciekawe, było to słyszalne najbardziej przy muzyce elektronicznej, niektóre nagrania Carbon Based Lifeforms z gatunku „ambient”, musiałem przeskoczyć, pogłos średnicy dawał się we znaki na moich bębenkach.

Najniższe częstotliwości po raz kolejny są łatwe do opisania, nie chodzi o jednostajność ale o ich brak. Bas na poziomie 80-90Hz jest tutaj rzeczą obcą, Geniusy zostały stworzone do innych celów. Czy to dziwne ? Ograniczenia objętości, wielkość obudowy (pamiętajmy fakt iż basem operuje tylko jeden mały głośnik ) powodują lekki niedosyt, spodziewałem się minimalnie lepszego zejścia w dół. Przy sporych poziomach volume mały basowiec mocno się produkuje, z otworu bass-reflex wydostają się strugi powietrza, jednak nie pomaga to w uzyskaniu większej potęgi basu. Mamy za to dobre tempo, szkoda że perkusja Pink Floyd czy popowe mocne uderzenia z płyty Michaela Jacksona cierpią na braku niskiej skali dosyć znacznie. Materiał na płytach Seal’a momentami brzmi naprawdę dobrze, kiedy trzeba zejść niżej, zwłaszcza przy płycie „The Songs of Distant Earth” Mike Oldfielda, brakowało mi dodatkowego głośnika basowego gdzieś przy podłodze. Bez masywnego „mięsa” można się obejść, bez niskich tonów ciężko.


Strona 3 z 4 <<<1234>>>