2016-10-03 17:21
Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
2

Sharkoon SHARK ZONE M50

Strona 3 - Testy i podsumowanie

Ciekawy kształt i funkcje w menu aplikacji sterującej, to nie wszystko czego oczekuje wymagający użytkownik, a tym bardziej gracz. Liczy się też duża precyzja ruchu kursora, dokładność śledzenia ścieżki (podłoża / podkładki) i ogólna wygoda w ruchach urządzeniem. Jak wspominałem Sharcoon SharkZone M50 wyposażony został w laserowy sensor Avago ADNS-9800. To uznany czujnik, który często gości w myszach z górnej półki. Lasery mają tylko jedna przypadłość, z którą producenci radzą sobie trochę lepiej lub gorzej. Mianowicie sensory tego typu są dość "narowiste", gwałtownie przekazujące dane do elektroniki sterującej. Tutaj sporo zależy właśnie od jakości układów przetwarzających owe dane. Sporo producentów kusi w swoich reklamach sensorami wyższej klasy, oszczędzając na reszcie podzespołów. Później wychodzi, jak wychodzi, bo albo mysz ma problemy z przetworzeniem ilości danych, pojawiają się szarpnięcia lub luki w ciągłości śledzenia ścieżki. Najczęściej aż tak mocno to nie przeszkadza w grze czy codziennym przeglądaniu Internetu, gorzej gdy weźmiemy się za precyzyjne wycinanie zdjęć, grafikę czy precyzyjne namierzanie celu w trybie snajperskim.
Dlatego osobiście preferuję myszy z sensorami optycznymi, jak niezmiennie używana u mnie Roccat Kone Pure Optical czy druga w kolejności, jeśli chodzi o precyzje działania Ozone Neon 3K, którą użytkowałem w notebooku. Jak przy nich wypadnie SharkZone M50? Prosty program Mouse Rate Checker pokazuje dość równy, stabilny sygnał sensora.


Aplikacja Vmouse Benchmark pokazuje większe różnice, ale równe spadki są wynikiem zmiennej prędkości ruchu ręką podczas kreślenia okręgu w polu testowym. Gdyby np. między wynikami o wartości stałej około 400 Hz, pojawiły się pojedyncze spadki do około 100 Hz, to już świadczyłoby o czymś niepokojącym. Tutaj nie zaobserwujemy nic takiego.

Kolejny test z palety Vmouse to sprawdzian interpolacji podczas zmiennych w prędkości ruchów myszy. Kreślenie "esów floresów" o szybkiej zmianie kierunku ruchu, wyciska z elektroniki gryzonia ostatnie soki. W powiększonym polu mamy skupienie najbardziej zagęszczonego obszaru ruchu. Jak widać sensor potrafi zgubić pojedynce piksele przy szybkim, prostym przelocie, jednak zdarza się to na tyle sporadycznie, że nie ma to większego wpływu na odczuwalność trakcji kursora. Każda mysz traci gdzieś pojedynczy piksel, więc ważne jest to, by robiła to po prostu jak najrzadziej.

Czym wyższa wartość DPI, tym większe straty w dokładności odczytu podłoża. O ile przerwy pozwalają na wyraźny ślad ścieżki, nie ma tu nic złego. Co ciekawe, w SharkZone M50 przedział między 1600 DPI, a 3200 DPI dość wyraźnie różni się w dokładności śledzenia, to już wzrastające ustawienia nie różnią się tak mocno. To właśnie przewaga laserowych sensorów, które są w stanie szybko przekazać dane do elektroniki na pokładzie gryzonia. Jeśli układy potrafią w miarę precyzyjnie przetworzyć dane z sensora, sygnał nie ponosi dużych strat mimo wzrostu prędkości pracy kursora na ekranie. W tym modelu Sharkoona nie oszczędzano na elektronice i zapis sygnału w dużych ustawieniach DPI jest naprawdę dobry. Jeśli ktoś preferuję grę na niższych wartościach DPI, tam doskonale sprawdzają się właśnie myszy optyczne, gdzie skrajne ustawienie prędkości kursora jest już dość mocno okrojone z dokładności śledzenia pikseli. Chirurdzy strzelanek FPS, śmiało mogą sięgnąć po laserowe M50.



Sharcoon SharkZone M50 to jedna z dokładniejszych laserowych myszy, jakie miałem w swoich rękach. W dodatku jej dość wysoki chwyt wyjątkowo przypasował do mojej ręki, co spowodowało, że w zasadzie nie mogłem się już z nią rozstać. Wysoka precyzja ruchu w połączeniu ze świetną ergonomią i nowatorskiej budowie spowodowała, że M50 zastąpiła na stałe dość płaskie w chwycie Ozone Neon 3K. Metalowa, specjalnie wyprofilowana rama (aluminium) sprawia, że mysz jest niezwykle solidna i "sztywna" w budowie. Tu nic nie trzeszczy, nie rusza się (prócz rolki i przycisków), a masa 135 gramów jest, jak dla mnie optymalna i pozwala czuć ją w ręku.

Oczywiście są wśród nas zwolennicy wagi piórkowej (około 98 gramów), którzy nie wyobrażają sobie pracy takim "klocem". Oni mogą zarzucić SharkZone M50 dużą masę i brak systemu wymiennych ciężarków. No cóż, jeszcze się taki nie narodził, by wszystkim dogodził...
Za to otrzymamy sporo dodatków (najważniejsze z nich, to wymienne, boczne chwyty i woreczek ochronny do transportu) i coś, co dzięki swojej odmienności, trochę odmieni nasze stanowisko rozrywki i pracy. Dodatkowo fenomenalną funkcją jest możliwość zmiany zachowania trajektorii pracy kursora, niezwykle przydatna np. przy konieczności zachowania idealnie prostej linii przy wycinaniu obrazów.

Czy za mysz o tak dobrych parametrach pracy, musimy dużo zapłacić? Moim zdaniem sugerowana cena producenta wynosząca 39.90 Euro, nie jest wygórowanym wydatkiem. W sieci znajdziemy ja w cenach od 177 PLN na Amazonie.de (sprzedają na rejon Polski), po 198 PLN w naszym Morele.net. To mniej, niż trzeba dać za optyczną Roccat Kone Pure Optical. Sharcoon SharkZone M50 to jedna z bardziej udanych konstrukcji tego producenta i mogę ją polecić z pełną odpowiedzialnością.





ZALETY:
- wysoka jakość materiałów i montażu
- stabilna, aluminiowa podstawa
- wysoka precyzja pracy sensora i elektroniki (szczególnie w wysokich wartościach DPI)
- wymienne, ergonomicznie ukształtowane chwyty boczne
- dodatkowe wyposażenie zestawu
- cicha praca rolki scrolla
- nowoczesna aplikacja sterująca z dużą ilością możliwych ustawień
- złocone styki końcówki USB
- dodatkowy komplet ślizgaczy


WADY:
- dla niektórych użytkowników - brak możliwości zmiany masy myszy (135 gramów)
- jaskrawo-żółty kabel ma tendencje do łatwego brudzenia się


Podziękowania dla firmy Sharkoon, za udostępnienie sprzętu do testów.

Strona 3 z 3 <<<123