2020-02-21 18:30
Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
0

Audictus Voyager - słuchawki klasy DJ Monitor

Strona 1 - Wygląd

Co do słuchawek przy komputerze, jestem straszliwie wybredny. I nie liczy się tu zbytnio ich wygląd, ale nader wszystko brzmienie. Słuchawki dla mnie, to musi być wyraźna, ale nienachalna linia tonów wysokich, lekko wycofany, ale w pełni brzmiący środek, czysty wokal bądź głos narratora i na koniec oczywiście tony niskie, niedudniące, ale dobrze zaznaczone z naturalnym werblem i podbiciem dołu. Wirzcie mi, to wszystko znaleźć w jednym produkcie, to chyba prawdziwe " Mission Impossible", choć do tej pory prawie jednej firmie udało się to osiągnąć. Niemal równe trzy lata temu (marzec 2017), testowałem słuchawki "przestrzenne" SteelSeries Arctis 3 - 7.1 Surround Sound, które mimo tylko 40 milimetrowych przetworników neodymowych, potrafiły zbliżyć się do moich upodobań w trybie pracy stereo, bo głównie tak ich używałem zarówno przy słuchaniu muzyki, graniu i oglądaniu filmów.
Białe Arctisy naprawdę potrafią połączyć w swojej projekcji, bardzo ciekawe, wyraźne brzmienie, choć do ich minusów można by uznać w zasadzie konieczność zastosowania dedykowanego oprogramowania, które podczas wielu aktualizacji, potrafiło mi sprawić małe niespodzianki (nagły brak współpracy z oprogramowaniem karty dźwiękowej Asus Xonar). Jako programowy "asceta", nie bardzo przepadam za specjalistycznym, dodatkowym oprogramowaniem peryferii komputerowych, więc staram się mieć w kompletach coś, co działa z linii Windowsa (ewentualnie system sobie coś sam "dociągnie"), tak więc długo i cierpliwie czekałem na jakieś kolejne słuchawki, które będą miały to coś, co mnie przy nich zatrzyma, zaciekawi, a może i zauroczy... Po trzech latach chyba się udało, ale zacznijmy po kolei.

O naszej polskiej marce Audictus słyszałem już sporo wcześniej, a z czasem zacząłem otrzymywać od nich informacje prasowe, by w końcu ich produkty znalazły się w ofercie zaprzyjaźnionego dystrybutora. Niecały rok temu miałem okazję wypróbować ich mobilne, dokanałowe słuchaweczki Audictus ADRENALINE 2.0, które sprawdziły się doskonale w testach odsłuchowych -> LINK. Nie mogłem więc pominąć ponownej okazji i poprosić o możliwość przetestowania ich przewodowych słuchawek stereo Voyager oraz bezprzewodowych Leader. Dziś, na pierwszy ogień pójdą kablowe "Voyagery", jako że z nich głównie korzystam obecnie przy komputerze.


Audictus Voyager to klasyczna, zamknięta konstrukcja stereo klasy DJ Monitor. Co to są monitory? Oczywiście w świecie audio nie mają one nic wspólnego z monitorami na naszych biurkach, choć spełniają podobną rolę... Pozwalają naszym uszom "ujrzeć" dźwięk, często jeszcze w pierwszej, autorskiej wersji lub podczas jej kształtowania, gdzie własnie szczegóły sceny dźwiękowej mają kluczową rolę. Jest oczywiście jeszcze wyższa klasa sprzętu w świecie audio, nazywana studyjną oraz koszmarnie drogie (choć nie zawsze lepsze), sprzęty dla audiofilów, no ale to już trochę inna półka użytkowa i cenowa. Uznajmy zatem, że "Monitory" są trochę wyżej w hierarchii słuchawek, niż popularna klasa domowego HiFi, przy czym muszą być dość wytrzymałe, bo często używają ich na scenie Live, prezenterzy muzyki klubowej. Podobnie jest z głośnikami. Nie raz widzieliście zapewne w teledyskach znanych gwiazd muzyki, sceny ze studia nagraniowego, gdzie nad konsolą wiszą niezbyt duże kolumienki (najczęściej dwudrożne z Bass Reflexem). Wyglądają niepozornie, ale ich pasmo emisji dźwięku jest tak szczegółowe i pełne, że potrafią zawstydzić nie jedne pełnowymiarowe kolumny podłogowe. Przy czym ich cena potrafi być sporo wyższa od domowych zestawów HiFi. Ja podobnie mam w zestawie monitorów komputerowych firmy Edifier, które przy dołożeniu aktywnego subwoofera po prostu "połknęły" wszystkie duże zestawy komputerowego audio Logitecha czy Creative.

Jak Voyagery wyglądają, zobaczycie już na opakowaniu. Uwagę na pewno zwrócą dość masywne zawiasy pałąka o sporym zakresie ruchu.


W etui "graficznym" znajdziemy to właściwe opakowanie zabezpieczające zawartość składające się z samych słuchawek, instrukcji obsługi i dwóch kompletów okablowania.



Pierwszy z kabli, to prawdziwy audio-rarytas, bo dostajemy solidny przewód wysokiej jakości, z elastycznym skręceniem i ze złoconymi na lustro końcówkami Mini Jack 3.5mm / Jack 6.3mm.


Drugi kabelek pomyślany jest do "mobilnego" poruszania się z słuchawkami, gdzie prócz słuchania muzyki będziemy mogli również odbierać połączenia telefoniczne z naszego smartfona, ponieważ w kabelek z dwoma końcówkami jack 3.5mm, wbudowano mały panel/pilot z mikrofonem i przyciskiem odbioru/zakończenia połączenia.


Zastanawia pewnie Was fakt, że mamy tu okablowanie z dwoma rodzajami wtyczek jack... Do tego też dojdziemy za chwilę, ale najpierw chciałbym wspomnieć trochę o samych słuchawkach i ich przetwornikach.



Voyagery wyglądają dość masywnie, głównie przez dość mięsiste poduchy okalające naszą małżowinę uszną (dookólne) i dobrze, miękko wyściełaną poduszkę pałąka. Oba elementy wykończono dobrej jakości skórą ekologiczną, choć trzeba przyznać, że przy dłuższym kontakcie z naszym ciałem, materiał ten może wspierać uczucie lekkiego przegrzewania i pocenia. To indywidualne uczucie dla każdego z nas, bo jedni pocą się bardzo mocno z powodów hormonalnych, inni z większej otyłości (to ja bardziej się tutaj widzę), a trzecia grupa "szczypiorów" w ogóle nie zauważy tego problemu.
Za to sama obudowa przetworników jest przyjemnie płaska, choć kryje w sobie 50 milimetrowe, neodymowe głośniczki, pracujące z naprawdę niezłą dynamiką 105 dB (+/-3 dB). W wielu recenzjach redaktorzy chwalą produkty osiągające maksymalnie wartość 98 dB, a tu otrzymujemy naprawdę sporo więcej.





Strona 1 z 3 123>>>