Creative D.A.P Jukebox 10GB
Strona 1 - Co w pudełku
Ostatnimi laty ogromną popularność zyskała sobie kompresja dźwięku do plików w formacie mp3, czy wmv, pozwalająca na zapis całych utworów na zaledwie paru MB dysku. Zaraz po burzy jaka rozpoczęła się po tej przemianie muzycznej, pojawiła się również ogromna liczba urządzeń, które oferowały możliwość odtwarzania nowego typu plików i to bez użycia komputera. Odtwarzacze muzyki skompresowanej miały stać się następcami walkmanów, tyle, że mniejszymi i wygodniejszymi w użyciu, a także o wiele bardziej pojemnymi.
Jednym z takich urządzeń jest Digital Audio Player Jukebox 10GB, Creative-a, w którym już po nazwie zorientować się możemy, iż pojemność pozwoli nie tylko na wypełnienie go masą mp3, wmv czy wav, ale może on również posłużyć jako zewnętrzny dysk twardy, zresztą o tym za chwilę.
Na początek proponuję przejrzeć krótką specyfikację urządzenia:
- rozmiar 127x38x140 mm (szerokość x grubość x wysokość), cóż zmierzyłem i szerokość wynosiła trochę więcej bo ponad 140mm;
- waga 397 g;
- pojemność 9579 MB (czyli np. 166 godzin w przypadku mp3 o jakości 128kbps);
- pamięć 8MB DRAM;
- możliwość nagrywania przez port line-in;
- zasilanie DC In 12V, 1.25amp;
- interfejs USB 1.x,IR;
- akumulatorki AA LR6 (wg specyfikacji, załadowane wytrzymają 4 godziny grania);
- kompatybilny z komputerami PC, Mac;
- technologia EAX® i obsługa głośników FourPointSurround™;
- kompatybilny z systemami 98/Me/XP/2000/MacOS;
- ponad 6 godzin wgranej muzyki i ksiąg dźwiękowych z Soundbuzz.com i innych
Teraz przejdźmy do zawartości pudełka, które otrzymałem do testów.
W środku oprócz głównego bohatera, znalazła się instrukcja w postaci "rozkładówki" w 14 językach (min. polski) + zrozumiałe dla wszystkich pismo obrazkowe. Był to tzw. "Szybki Start", który pozwalał wstępnie zapoznać się z podstawą obsługi JukeBoxa. Dla bardziej wymagających użytkowników jest szczegółowa dokumentacja zawarta w plikach pdf (również polski), ale przydałby się papierowy odpowiednik tej elektronicznej formy. Oprócz instrukcji, znalazłem jeden CD z programami: Creative PlayCenter2, Creative Oozic Player, Creative News, oraz wspomniane pliki Acrobat Readera w 14 językach, które zawierały szczegółową instrukcję, aktualizowaną on-line.
Do pudełka dołączono oczywiście również słuchawki, które pod względem stylistycznym idealnie pasują do urządzenia. Dobrze się również przez nie słucha (ja przynajmniej nie miałem do tego zastrzeżeń), są wygodne, z możliwością dopasowania ich do rozmiaru głowy. Jeżeli komuś ten sprzęt nie odpowiada to zawsze może sobie sprawić inne, a wbudowane zaawansowane algorytmy DSP ( Digital Signal Processor) umożliwiają generowanie podczas słuchania utworu, efektów przestrzennych w słuchawkach (headphone spatialisation effects), efektów uwzględniających wpływ otoczenia/środowiska na dźwięk i pozwalają regulować poziom tonów niskich, wysokich i średnich.
Następnym punktem programu były baterie, a właściwie akumulatory (wielkość ta sama co tradycyjnych paluszków), które po raz pierwszy trzeba ładować 12 godzin, natomiast funkcję ładowarki pełni nasz odtwarzacz mieszczący 4 sztuki. W pudełku, baterii było aż osiem i to się chwali, ponieważ w przypadku rozładowania, możemy zawsze liczyć na rezerwę. Stanowczo odradzono stosowania zwykłych baterii, do czego myślę, nie trzeba nikogo przekonywać, szczególnie, że podwójny zestaw akumulatorowy z pewnością zaspokoi nasze potrzeby. Co do wytrzymałości to jedno ładowanie wystarczyło mi na aż 4 godziny i 40 minut słuchania, podczas gdy w specyfikacji podano równo 4 godziny (zawsze to lepiej się miło zaskoczyć). Wadą akumulatorków jest na pewno waga oraz czas ładowania podczas którego nasz odtwarzacz musi pozostawać podłączony do zasilacza.
Skoro o zasilaczu mowa to wygląda on następująco (długość przewodu przekracza 2m):
Przewód na USB, za pomocą którego nasze urządzenie komunikuje się z komputerem ma długość 150 cm i powinien on wystarczyć nawet, jeśli porty na USB mamy tylko z tyłu komputera. Niestety rozwiązanie to ma ogromną wadę, którą jest ograniczony transfer. Pomyślcie ile czasu zajmie jednorazowe "zapchanie" całego dysku muzyką. Nowsze modele jak np. JukeBox3 wykorzystują już FireWire, co znacznie zmienia postać rzeczy. Dlatego trzeba podkreślić, że wada ta jest chyba największą i wydaje mi się, że w tym wypadku wybrałbym (gdyby mnie było stać), dysk o około 400 złotych droższy, ale z FireWire.
Na koniec dodać należy słowo o jeszcze jednej drobnostce dołączonej do pudełka. Jest nią opakowanie na JukeBoxa, zrobione z czegoś skóro podobnego. Trudno mówić tu o jego funkcjonalności, bo z pewnością nie ułatwi nam ono przenoszenia odtwarzacza. Pokrowiec jest tak zbudowany, że jeżeli umieścimy w nim urządzenie to nie będzie możliwości podpięcia słuchawek - nie ma po prostu miejsca, chyba, że zrobimy je sobie nożykiem ;).