2013-03-22 23:57
Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
4

Słuchawki Genius Cavimanus GX 7.1

Strona 1 - Wygląd 1

Rynek słuchawek jest ogromny i czasami ciężko coś wybrać dla siebie przeglądając anonsy internetowych witryn. Ostatnio do tego typu urządzeń dołączyły modele wielokanałowe, które mają dawać nam poczucie przestrzenności i ponoć przewagę nad graczami, którzy nie korzystają z tej nowinki technicznej. Jak obiecują producenci, wcześniej usłyszymy skradającego się wroga i błyskawicznie ustalimy kierunek zagrożenia. Brzmi nieźle, a jeśli dodamy do tego efekty, które oferują nam ścieżki dźwiękowe filmów, może być naprawdę ciekawie. Tylko czy aby na pewno takie rozwiązanie jest w stanie dać odpowiednio wyraźny efekt przestrzeni sceny dźwiękowej? Dziś chciałbym Wam pokazać model firmy GeniusCavimanys z serii gamingowych produktów GX.
Na pierwszym wrażeniu Genius nie oszczędzał, bo opakowanie naprawdę prezentuje się okazale. Na stalowym tle zobaczymy już produkt, który ukrywa się w środku i przeczytamy o jego zaletach, jak obsługa wirtualnej przestrzeni dźwiękowej 7.1, pokrytej złotem wtyczce USB, neodymowych przetwornikach o średnicy 40mm oraz funkcji wibracji mających za zadanie pogłębiać efekt tonów niskich.


Na tyle kartonowego pudełka umieszczono podstawowe specyfikacje i opis funkcji, jakie to urządzenie posiada.




Specyfikacja wyglądają dobrze na "papierze", choć w zapewnienia o skali częstotliwości od 20 Hz do 20 KHz można zapewne włożyć między bajki. Ten parametr jest na sprzęcie równie popularny, jak słowa Super, Mega i Test Winner... Niestety z tej ważnej specyfikacji technicznej zrobiono prosty, marketingowy chwyt reklamowy.
Jak wspominałem, producent poświęcił sporo uwagi projektowi opakowania, więc nie mogło w nim zabraknąć okna do rzucenia okiem na same słuchawki. Wiadomo przecież, że ogromna większość potencjalnych klientów kupuje "oczami", więc błysk fortepianowej czerni w połączeniu z jaskrawo-czerwonymi wstawkami, znajdzie sporo chętnych. Dodatkowo na "klapie" okna dodano jeszcze trochę informacji o produkcie, a ściślej o oprogramowaniu dołączonym do słuchawek.


Kiedy już przetniemy foliową plombę i wydobędziemy zawartość pudełka, prócz samych nauszników, otrzymamy jeszcze płytę ze sterownikiem (mini CD) i instrukcję obsługi.


Same słuchawki robią dobre wrażenie. Materiały użyte do ich budowy są naprawdę dobrej jakości, a ich montaż nie budzi żadnych zastrzeżeń. Plastikowy, matowy pałąk nie trzeszczy, a system regulacji suwania nausznikami jest precyzyjny i czuć w nim mały opór przeskakujących "ząbków" stabilizujących żądane położenie. Ogólny design jest oczywiście kwestią gustu, ale mi osobiście nawet się podobał. Jedynie zastrzeżenie tradycyjnie mam do błyszczących powierzchni, których utrzymanie w czystości będzie nas kosztowało sporo wysiłku, zwłaszcza że przecież słuchawki zakładamy rękami, chwytając za nauszniki palcami, co po pewnym czasie tworzy na nich niezbyt ładną powłokę widocznych odcisków. Lewy nausznik otrzymał wbudowany regulator głośności (volume), przycisk włączający i wyłączający funkcje wibracji oraz składany na zawiasie pałąk z mikrofonem. Prawa obudowa nausznika jest w zasadzie "naga", a jej czerń rozjaśnia tylko logo serii GX ze skorpionem stanowiącym jej znak rozpoznawczy. Takiego samego "pajęczaka" zobaczymy na pozłacanym wejściu USB, zakańczającego niemal 2.5 metrowy kabel.









Sam pałąk obłożono miękką, przyjemna w dotyku gąbką otoczoną welurowym wykończeniem, a nauszniki (rozmiary 65 na 50mm), otrzymały wykończenia skóro podobne. Obejmują one swobodnie całą małżowinę uszną, dzięki czemu nasze ucho nie będzie się boleśnie odgniatać. Środek wyłożono czarną siatką z czerwonym podkładem, co nawiązuje do ogólnej kolorystyki całości. Taka kompozycja zakrywa... pojedynczy przetwornik neodymowy o średnicy 40mm. Jeden? Tak jeden, bo przecież od początku była mowa o wirtualnym efekcie wielokanałowości 7.1. Jak to zatem będzie grało? Zobaczymy trochę dalej.


Strona 1 z 3 123>>>