A4TECH Bloody P81
Strona 1 - Wygląd 1
Kiedyś grało się zwykłymi, "biurowymi" myszami z kulkowym, mechanicznym przekazywaniem ruchu gryzonia na wyświetlaną końcówkę lufy wirtualnej broni lub postaci i nikt nie narzekał. Dziś zachęca się nas do zakupu specjalnie konstruowanych, sprawdzanych przez zawodowych e-graczy urządzeń z kosmicznymi technologiami. Najczęściej kończy się jednak na tym, że wydamy sporo pieniędzy, a jakoś tych kosmicznych różnic w rozgrywce, nie odczuwamy. Co zatem zrobić, by nie wydać za dużo, a jednocześnie mieć coś nowoczesnego i technologicznie nie ostatniego na biurku? Można się rozejrzeć za sprzętem, którego cena mieści się w granicach do 100 złotych, więc nie wydrenuje zbytnio naszej kieszeni,
ale na swoim pokładzie będzie mieć dość ciekawy sensor optyczny i nowinki, jak wbudowana podręczna pamięć dla ustawień programowych i "świetlne" przyciski pracujące w technologi podczerwieni o bardzo niskim czasie opóźnienia reakcji. Tanio i dobrze? "Eeee, panie, tak się przecież nie da". No to zobaczmy...
Firma A4TECH zazwyczaj kojarzyła się z niedrogimi peryferiami komputerowymi, choć wydała na świat kilka całkiem fajnych modeli myszy, będących nawet rodzajem prekursora trendu gamingowego. Pamiętacie może pierwsze modele z tajemniczym, czerwonym przyciskiem nazwanym Double Fire? W zasadzie sama mysz niewiele różniła się technicznie od swoich "biurowych" odpowiedników, jednak właśnie ta innowacja dla komputerowych snajperów, przyniosła serii myszy prawdziwy rozgłos. Mały guziczek, który za jednym naciśnięciem powodował podwójny strzał, był własnie "strzałem w dziesiątkę, która szybko pokazała, że na rynku jest potężna nisza marketingowa, którą można wykorzystać. I się zaczęło... Myszy optyczne, laserowe sensory, pierwsze oprogramowania, dedykowane procesory wspomagane pamięcią... Niestety konkurencja nie śpi i szybko podchwyciła temat, z czasem pozostawiając A4TECH na dalszych pozycjach. Dlatego wzorem wielkich marek produkujących gamingowe gryzonie, ten popularny producent powołał do życia swoją submarkę - Bloody z logiem zakrwawionej łapki. Dziś chcę wam zaprezentować ciekawy model Bloody P81, z jakże modnym teraz podświetleniem RGB.
Opakowanie z zewnątrz nie zdradza jeszcze wyglądu ukrytego w nim gryzonia, jednak napisy mogą wprawne oko zainteresować, a szczególnie technologia przełączników Light Strike.
Wzorem najlepszych marek, jeszcze przed rozpakowaniem myszy, możemy się przymierzyć do jej chwytu. Wystarczy tylko otworzyć wierzchnie "wieko"...
Już widać, że design P81 poszedł lekko w stronę stylizacji Razera, jednak w odróżnieniu od niego, dość mocno wyeksponowano dość masywną rolkę Scrolla. "Mleczne" wykończenia kadłubka sugerują, że tu odbywać się własnie będzie kolorowy pokaz światła w skali RGB. Jednak będzie go tak dużo? W końcu cała powierzchnia chwytu jest mocno poprzecinana liniami tworzącymi geometryczne wzory, a wśród nich wyróżnia się "łapka".
Mysz jest symetryczna, więc teoretycznie może na niej pracować zarówno osoba prawo, jak i leworęczna. Teoretycznie, bo mańkuci nie znajdą pod kciukiem bocznych przycisków do (między innymi), przewijania stron przeglądarki.
Tworzywa kadłubka P81 może nie porywają swoją jakością, ale nie jest źle. To solidnie wykonana i zmontowana mysz, choć może nieco twarda w dotyku.