2024-07-25 23:49
Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
0
BASEUS Amblight 30000 na Korsyce...
Strona 1 - Testy
Tak, jak obiecałem we wcześniejszej recenzji BASEUS Amblight 30000, podzielę się z Wami wrażeniami z jego użytkowania, które przywiozłem z mojej urlopowej, motocyklowej podróży przez Europę. Urządzenie dzielnie służyło mi codziennie przez trzy tygodnie intensywnej podróży w różnych warunkach pogodowych. W Czechach i Austrii pracowało w dużej wilgotności, bo pierwsze dwa dni lało niemiłosiernie, a temperatura w dzień oscylowała w granicach 15 stopni Celsjusza, wieczorami i w nocy spadając do około 10 st.C, co w wilgotnym namiocie nie jest zbytnio przyjemne.


Deklarowane 30000 mAh sprawdzało się doskonale, bo Powerbank radził sobie z jednoczesnym ładowaniem nawet trzech urządzeń jednocześnie. Interkom (pojemność baterii nieznana ale myślę, że nie więcej niż 600 mAh), dwie baterie do kamery GoPro (łącznie 2400 mAh) i telefon (5400 mAh) jednorazowo wyciągały z "magazynu" zaledwie 30 procent energii. Podczas przelotów na trasie po średnio 500-600 kilometrów na dzień, udawało się doładować Powerbank do pełna, ale czasowo zajmowało to naprawdę sporo czasu. Baseus’a ładowałem z gniazda zapalniczki, który moja Honda NC750D Integra ma zamontowany fabrycznie w schowku pod kanapą. Fakt, że ładowarka której mogłem używać miała maksymalne natężenie prądu tylko 2A, ale nie mogłem podczas jazdy używać nic wydajniejszego, gdyż pojemnik ten grzeje się od silnika niesamowicie, a podczas upałów zamienia się w mały piekarnik, więc każda ładowarka wyższych mocy w nim zamknięta, i tak spowolni swoja prace przez systemy zabezpieczeń w elektronice. Dlatego też nie mogłem tam chować Powerbanku, by go nie ugotować. Dzięki długiemu kablowi USB/USB-c spoczywał on w wodoszczelnym rollbag’u na tylnej kanapie, gdzie jednocześnie miał chłodniej i był zabezpieczony przed deszczem.

I tutaj właśnie wystąpił jeden mankament tego modelu, nie mający wprawdzie żadnego wpływu na jego działanie, ale za to na wygląd już tak. BASEUS Amblight 30000 wykończony jest na wysoki połysk, prawie "fortepianowy", urozmaicony dla lepszej "chwytności", nadrukowanymi kropkami o strukturze 3D. Niestety jest to bardzo podatna na otarcia powierzchnia i szybko pojawiły się na kadłubku Powerbanka dość mocne zarysowania. Baseus mógłby do tego modelu dołączać jakiś fabryczny pokrowiec...

We Włoszech zatrzymałem się na kampingu pod miejscowością Chioggia, zwanej małą Wenecją (od prawdziwej Wenecji oddalona około 50 kilometrów), gdzie znalazłem dość ekskluzywny ośrodek, ale za to każde stanowisko namiotowe miało swój słupek "electrocity", oczywiście dodatkowo płatny 5 Euro za dobę, jednak dużo ułatwiało to doładowywanie Powerbanka i innych turystycznych gadżetów. W podróż zabrałem też testowaną przeze mnie ładowarkę Baseus Speed PPS BS-EU907, która dzięki swojej dość wysokiej mocy i technologii Quick Charge, pozwalała na szybkie doładowanie Powerbanka z sieci elektrycznej, kiedy tylko była ku temu okazja (na przykład w restauracji podczas postoju na obiad lub kawę).




Gdybyście chcieli skorzystać z takiej kampingowej elektryki, to nie zapomnijcie dokupić sobie stosownej przejściówki (znormalizowana w niemal całej Europie i większości krajów żyjących z turystyki), która z gniazda przeznaczonego dla Kamperów, pozwala podłączać się za pomocą zwykłej wtyczki.




Po trzydniowym pobycie w Chioggii ze zwiedzaniem Wenecji i okolic, poleciałem dalej zobaczyć miasto z krzywą wieżą, czyli Piza, a później w stronę portu Livorno, z którego promem przeprawiałem się na Korsykę.



Korsyka, to już naprawdę sporo zwiedzania i nakręcania filmów oraz robienia zdjęć. Codziennie też robiłem wiele godzin jazdy na motocyklu, co może nie dawało dużych odległości w kilometrach, bo drogi są tam tak kręte, że średnio jedziemy około 40 na godzinę. Powerbank miał zatem co robić, zwłaszcza że pierwsze trzy dni pobytu na wyspie spędziłem na dość tanim kampingu w miejscowości Saint Florent, ale za to bez dostępu do prądu. Tutaj ujawnił się problem, jaki będziemy mieli z doładowywaniem tak dużych magazynów, bo przerywana zwiedzaniem jazda i niska wydajność moje motocyklowej ładowarki nie pozwalała mi dobić "magazynu" do końca (max 10-12 procent), ale spokojnie wystarczyło to na codzienne ładowanie telefonu i osprzętu.



Objechałem z Powerbankiem BASEUS Amblight 30000 całą Korsykę dookoła i nawet trochę w poprzek, bo najciekawsze łańcuchy górskie są właśnie w głębi lądu. Łącznie zrobiłem tam niemal tysiąc kilometrów, zahaczając o najciekawsze miasta, jak na przykład Bonifacio na południowym skraju, gdzie wiekowa cytadela z częścią starego miasta wisi na wysokich klifach, o które rozbijają się fale morza Tyrreńskiego.

W tych niemal tropikalnych warunkach (codziennie od 28 do 35 st.C), BASEUS Amblight 30000 spisywał się dzielnie codziennie dostarczając mi świeżego prądu w namiocie, a szło go całkiem sporo, bo dzięki łączności WiFi na kampingach, mogłem sobie przesyłać swoje przeżycia rodzinie i na mediach społecznościowych, a także oglądać programy telewizji on-line i śledzić subskrypcje na YouTube. Ikonka baterii w telefonie spadała w dół w tempie iście ekspresowym, czemu dzielnie zaradzało podłączenie go do Baseus’a. Ten spory magazyn zobaczył ładny kawałek świata i nadal dzielnie mi służy. Na pewno stanie się on elementem wyposażenia turystycznego na kolejne moje wyprawy.





Podróżujący samochodem zapewne nie odczują kłopotów z koniecznością stosowania ładowarek o niższej mocy, więc aspekt wydajności ładowania zależeć będzie tylko od posiadanego przez nas Charger’a, jedyne co by naprawdę się przydało, to inny wyświetlacz stopnia naładowania, bo ten ukryty w rybim oczku w słoneczny dzień jest zupełnie nie do odczytania, nawet jeśli będziemy chcieli go przysłonić dłonią.
Dodatkowo w zestawie do BASEUS’a Amblight 30000, przydałoby się fabryczne etui zabezpieczające go przed rysami. Można mu oczywiście "uszyć" na miarę ubranko we własnym zakresie, ale miłoby było mieć taki dodatek, już w cenie urządzenia. Poza tym będziecie w podróży w pełni zadowoleni z niego i szczerze go polecam, jeśli ktoś szuka większego magazynu do ładowania sporej ilości turystycznych gadżetów z akumulatorami w środku. Łącznie zrobiłem z nim 6000 kilometrów, które przetrwał bez zająknięcia niezależnie od wilgoci, chłodu czy południowych upałów.
Podziękowania dla firmy BASEUS za udostępnienie sprzętu do testów.

Sponsorem platformy testowej (pamięci RAM i dysku SSD), jest marka VIPER GAMING

Strona 1 z 1
1