@Cursed
Nie no...pytam poważanie teraz. Jeżeli się z tym nie zgadzasz to słucham

Albo ma się jakiś konkretny fach w ręku ( jest się DOBRYM murarzem, tynkarzem, elektrykiem etc jak napisał @1084 ) to można zarobić bardzo dużo, bo ludzi którzy chcieliby mieć dobrze wykończone mieszkanie również jest sporo.

Albo ma się dobre wykształcenie, plan na przyszłość, dobrze "zainwestowało" się w swoje życie przez pryzmat np nauki języków obcych, to też się pracę dostanie dobrze płatną.

Albo nie jest się żadnym tynkarzem, malarzem, a do tego nie skończyło się żadnej szkoły to pozostaje równie cenna zaradność życiowa, która też jest w cenie.

Albo jest też przykład człowieka który nie potrafi nic, nie ma wykształcenia, nie ma planu na życie, ewentualnie skończył jakiś marketing, czy zarządzanie, również jest leniem i nic mu się nie chce, to jak ma godnie zarabiać?

Ja rozumiem że chciałbyś dla każdego po 5000 zł na rękę, ale niestety...Życie jest brutalne. Też nie wszystko mi się układa tak, jakbym tego chciał ( jestem bardzo ambitny i ciągle mi mało ), ale uważam że warto ponieść 100 porażek, aby wygrać chociaż ten jeden raz.

@TonySoprano
Te wszystkie Twoje 'albo' sprawdzają się w każdym systemie, od imperium rzymskiego, 3 rzeszy, ZSRR, 3RP po kraje względnie normalne. Dlatego mówię o tym per 'mądrości'.

"Ja rozumiem że chciałbyś dla każdego po 5000 zł na rękę,"

Nic podobnego, chciałbym żeby pracownik zarabiający 2k brutto dostawał 1.8k zamiast obecnych niecałych 1.5k. I chciałbym żeby koszt jego zatrudnienia wynosił 2k, zamiast obecnych ponad 2.4k.

"ale uważam że warto ponieść 100 porażek, aby wygrać chociaż ten jeden raz."

Zapamiętam jak będe obalać system

@Cursed

No a widzisz..ludzie uparcie robią na przekór wszystko - szczególnie młodzi Ani języków, ani dobrego wykształcenia ( najbardziej popularne kierunki w kraju to socjologia, zarządzanie, marketing, psychologia, ekonomia ). Fachu też żadnego nie posiadają, bo jaki niby? Teraz okres w liceum przesiaduje się w barach i klubach, a nie u " mistrza ". Za to wymagania mają okrutnie wysokie

@1084
Zacytowany murarz to bardzo dobry fachowiec. Ciężka murarka bez wykończeniówki (czyli kafelek). Ale do własnej firmy to on się po prostu nie nadaje. Uwierz mi, nie da rady. Całe życie kielnia i łopata. Wszystko zrobi ale firmy nie poprowadzi. Księgowa da sobię radę i bez internetu.

Kupujesz mąkę, jaja, mięsko, serek, kapustę. I zapylasz pierogi. W weekend na okoliczny bazarek i wielka kartka, swojskie pierogi, własnej roboty. Zarobek na pewno większy niż te 1000zł i pracy niej. Sprawdziłem, można utrzymać się bez trudu.

A sanepid?
@TonySoprano
Mam podobne zdanie jak Cursed Jak wymyślę jak Ci to w miarę kulturalnie naświetlić to napiszę

Chyba mówicie o czymś innym. Pani kasjerka z Lidla w Polsce zarabia 1200 zł, a z LIDLA w Niemczech 1200 euro. Obie to tak samo ambitne, "ogarnięte", poliglotki. Pierwsza zarabia na czynsz i opłaty, a druga może sobie odłożyć z tej pensji na wczasy we Włoszech. Na świecie nie ma miejsca dla samych ambitnych, ogarniętych fachowców bo by się pozabijali ! Pod nimi musi być rzesza mniej ambitnych co po prostu chcą pracować, żeby mieć za co żyć.

Twoje Tony porady są adekwatne, ale dla tych co chcą w danej grupie zawodowej czy innej wyjść ponad przeciętną, lub ją przeskoczyć wyżej. Tak samo to działa w każdym systemie i na każdym poziomie zamożności.

@Fulko

Wal. Bez kultury też może być. Nie obrażę się Zakreskuj tylko %@#%@@# aby @Straszny się nie czepiał

@Fulko

A sanepid?

A sanepid nie gania pań ze stołeczkiem po bazarach bo niczego nie wskóra.

@TonySoprano
Masz rację i jest to istotny problem, ale jest to tylko ułamek tego chorego systemu.

@TonySoprano
Pięknie się pisze i mówi mając zaplecze finansowe lub mając 20 pare lat. Niestety jesst jak pisze Cichy. Bez tych ludzi na dole drabinki góra też by nic nie miała. Tylko czy ci na dole mają być murzynami we własnym kraju ?



[LINK]
czy te oczy(przekrwione) mogą kłamać

W Polsce handel się wali i rozrywka ledwo się trzyma zwłaszcza w małych miastach, bo ludzie z prac minimalnych 1-2 etaty, a nie jest to mała ilość ludzi to nie mogą sobie za bardzo pozwolić na podstawowe dobra konsumpcyjne oraz usługi.

Dla przypomnienia z pracy minimalnej na pełny etat na 3 zmiany z ok. 1500 zł brutto z jednego miesiąca pracy (reszta na czarno od czasu do czasu) z poprzedniego roku to koszty pracy z podatkami miałem 314,5 zł (ubezpieczenia społeczne - 205 zł, a zdrowotne - 100 zł oraz podatek 92 zł), a dochód po opodatkowaniu miałem 1273 zł - dane z druku Pit-11. Tak miałem z pracy 8 godzinnej z branży produkcyjnej (kabli do samochodów) jako operator maszyn z firmy tej, która zatrudnia ok. 1000 ludzi i bije ogromną kasę (sprzedając) na tych wiązkach kablowych, a produkcja jest ciągła. Pomijam stratę codziennego dojazdu do pracy - 150 zł. Zostaje mi na koncie bankowym z wypłaty 1123 zł. Z tego koszty swojego utrzymania na conajmniej 800 zł bez jedzenia, ubioru, edukacji i rozrywek, bo to tylko sam lokum z opłatami na minimum. Zostaje 473 zł na przeżycie. Od tego momentu zakup produktu lub produktów/usług opodatkowanego Vatem 23% (kolejny podatek) to 108 zł. Nie ma możliwości odłożyć na dobre szkolenie. Inaczej wygląda sprawa jak ktoś startuje od 2000 zł do ręki. Najdroższy podatek to ubezpieczenia społeczne na które jestem zmuszony wpłacać przymusowo, a wolałbym wpłacać to na swoje konto bankowe (choćby oszczędnościowe na kilka %), które lepiej się sprawdzi niż te od ZUS/OFE. Bo kiedy będę w wieku emerytarnym to do tego czasu państwo zrobi skok na moją kasę z ZUS i prawdopodobnie tez z OFE i wypłaci mi mniej (złodziejstwo) niż tam wpłacałem. Z konta ZUS jeszcze jest odprowadzone tylko kilka procent na konto OFE (34,40 zł, opłata pobrana od OFE 1,20 zł - pozostało 33 zł na inwestowanie) - dane z druku od OFE. To tylko miesiąc pracy (łatwiej policzyć przykładowo na okres roku, kilku i kilkudziesięciu lat), bo pracodawca tyle może zapłacić za pracę na etacie. Żadnych podwyżek, nagród, premii, 13-tki, benefitów, bonów, itp. po nawet kilku latach pracy - czyli krótko mówiąc typowy "wyzysk pracownika" - prawie niewolnictwo, ale w cywilizowanej formie. Mają wolne stanowiska pracy, a zwalniają tam ludzi i nowych ludzi tam zatrudniają. Resztę ludzi co tam zostali z czasem zmuszają do większych norm niż są w stanie zrobić w przeciwieństwie do Niemców, którzy w takiej samej pracy mają większe pieniądze na normalne życie, posiłek na przerwie opłacany przez pracodawcę, zapewnione napoje podczas pracy i o połowę normy do wykonania. Jedyny plus to te 8 godzin pracy, wypłata w terminie, opłaty na ZUS i zapewniony dojazd przez pracodawcę, ale to wszystko. To daje sporo do myślenia. Można zmienić pracodawcę można jak najbardziej i to przy wielu branżach, ale wszędzie są te same niemal warunki pracy i ta sama pensja minimalna, a można trafić jeszcze na gorszego pracodawcę, który nie wypłaca pensji i zalega nam. Ryzyko nie zawsze się opłaca, ale trzeba próbować aż się trafi na normalną firmę i normalnego pracodawcę. A resztę takich wyzyskiwaczy to mam nadzieję, że kryzys z hukiem brutalnie zajmie ich prędzej czy później.

Z moich obserwacji wynika, że różnica między pensją minimalną na pełny etat, a umową śmieciową (umowa-zlecenie) jest taka, że jest prawie taka sama godzina brutto (ok. 8 zł) za godzinę pracy. Pracuje się tak samo jak na pełnym etacie + dodatkowe nadgodziny. Nie ma weekendów wolnych oprócz świąt czyli dni wolnych od pracy. Maksymalnie miałem 15 godzin pracy (3 dni pod rząd), ze 2 nocki po 10 godzin. Za nadgodziny zapłacili tyle samo co za stawkę normalną godzinową i po miesiącu pracy było ok. 1500 zł do ręki (1700 zł brutto). Główne oszczędności to brak opłat na Fundusz Pracy i ubezpieczenie społeczne (conajwyżej same grosze), a składka do ZUS była znacznie niższa. I praca na umowie-zlecenie nie liczy się do stażu pracy, a być powinno. Tyle miałem jako pracownik ochrony w Tesco i dogoniłem tą pensję zastępcę kierownika (kobieta) co nie było jej miło jak miałem prawie tyle samo wypłaty do ręki co ona. A różnica była taka, że jej praca była bardziej męcząca niż moja, ale jej gwarantowali max. 8 godzin pracy, bo nadgodzin to nigdy nie miała. Tu miałem szczęście, że zaoszczędziłem na kosztach dojazdu do pracy, bo była na miejscu.

I tak po prostu opłaca się robić, prowadzić działalność i inne wszelkie usługi dorabiające samemu "na czarno" niż robiąc na kogoś, bo mam więcej dla siebie pieniążków i z nikim się nie dzielę. Dopiero wtedy można jakoś żyć w Polsce.

U mnie w miasteczku prawie zniszczyli rodzinny handel w małych sklepikach (zostały tylko te, które są bardzo długo na rynku) oraz i na targowisku, bo dla kilku supermarketów to jest konkurencja. bo ktoś sprzedaje prawdziwe dżemy, miody, chleb czy warzywa i owoce w lepszej jakości. Do tego dodałbym lepsze proszki do prania z Niemiec, które żaden sklep nie chce sprowadzać, a także bielizna, buty i perfumy, które w supermarkecie są do niczego. Za chwilę ma powstać jeszcze u mnie w miasteczku Czerwona Torebka, ale to co innego, bo jedynie pouciekają kupcy z galerii handlowej (ledwo minął rok od otwarcia po wybudowaniu obiektu, a wciąż są pustki z lokalami do wynajęcia), która sobie życzy za dużo na wynajem, a tam będą mieli po prostu taniej.

@Cursed mam podobne przemyślenia i też nie wiem jak to Tonemu napisać

@Fulko to w nawiasnie w pierwszym momencie przeczytalem jako: "przeku$%$#$#e" i tak się zastanawiam jak to przeszło?

@Krzys81 nie doliczyłeś ZUSu pracodawcy! To kolejne (wbrew nazwie TWOJE) koszta pracy.

Dwa lata z rzędu jeździłem do Francji. Robiłem tam jako biały murzyn, wykonując pracę, której normalny Francuz ani ciapaty imigrant na socjalu się nie podejmie. Pracując średnio po trzy miesiące, przywoziłem do kraju tyle pieniędzy, ile "wykształcony i obrotny" na średniej krajowej w Polsce zarabia w ciągu roku. Płace u nas są tragicznie niskie. Nie liczę, że szybko dogonimy pod tym względem zachód, ale sześcio-, ośmio- lub więcej krotna różnica to przegięcie. Nikt na pełnym etacie nie powinien dostawać 1100 z groszami. Nawet pracownikom najniższego szczebla należy się godne wynagrodzenie, zwłaszcza że to na nich stoi gospodarka i podnoszenie kwalifikacji nie rozwiązuje problemu, bo oni są niezbędni na swoich obecnych stanowiskach.

@rikimaru

To sobie pomyśl ile może zarobić wykształcony obywatel RP na zachodzie mając konkretny fach Dlatego dziwię się wielu ludziom. Bo sytuacji niestety nie zmienią, a tracą tylko swoje cenne lata życia

@rikimaru
No mówiłem grochem o scianę
@TonySoprano
Jak już wszyscy zrobią inżyniera w naszym kraju to kto za przeproszeniem naprawi sracz jak się zepsuje albo zerwie jabłka w sadzie albo do @#$&^& nędzy sprzeda na kasie w biedroce?

Siostra mojej kobity w zeszłym roku na szparagach zarobiła 6tys za 6 tygodni pracy (fakt po 10 godz i 7 dni w tygodniu ale wyżywienie i mieszkanie gratis) Najniższa murzyńska płaca. Jak sie to ma do obecnej gdzie zarabia 1kzł za 8 godz 6 dni w tygodniu na 3 zmiany? Bangladesz? Zimbabwe?

@Fulko

No ale po co wylewasz swoje żale tak nagminnie co? Gadaniem jeszcze człowiek nic nie osiągnął. A tutaj wklejasz po 10x dziennie artykuły z wp/onetu od radarów, po kobity w sklepie. Jak zarobiła 6 tys , co i tak było niewiele jak na możliwości jakie tam są, to mogła tam zostać, poszukać ciut lepszej pracy.

W Niemczech standardem dla takiego Polaka, bez konkretnego wykształcenia czy specjalizacji, przy pracach polowych, linii produkcyjnej, jest otrzymywanie 10E/h x 8h dziennie od pon-pt + jak chce weekendy tak samo płatne. Czyli 1600E, a "maksymalnie" 2400E pracując dzień w dzień. Jest to ok zarobek jak dla człowieka, który wykonuje pracę fizyczną. "Dostanie" 6500 zł, albo blisko 10000 zł.

Całkiem sensowny zarobek. Znajomy wyjechał do Niemiec 4 lata temu z dziewczyną i w tym roku wrócili. W kraju znaleźli jako taką pracę ( on dostaje 2000 zł na rękę w firmie która pośredniczy w zatrudnianiu ludzi w Niemczech -> nauczył się super Niemieckiego i zna się na tym bo poznał tamten kraj, a ona jak dobrze pamiętam dostaje 2300 zł, ale nie pamiętam jako kto. Też coś związanego z Niemcami- pośrednik ). Dużo? Tak "Se", ale mają spore odsetki z lokaty na której trzymają kasę zarobioną w Niemczech, więc żyje im się fajne. Bite 4 lata pracowali bardzo ciężko, aby mieć ten kapitał. Z samych odsetek mają ponad 2000zł

No i mają dopiero po 23 lata ( wyjechali jak mieli po 18-19 ) i z tego co wiem, planują jeszcze śmignąć na 2-3 lata, a potem wrócić i godnie żyć ( bo akurat w Niemczech nie podoba im się życie, więc chcą wracać )

Zresztą...aby przyjąć konkretne cele w dyskusji i zarobkach w Niemczech to należy znać branżę, wykwalifikowanie, region, język etc. My tutaj rozmawiamy o pewnym minimum i typowo "murzyńskiej" pracy. Z tego co się orientuję i wiem, to najmniej zarabiają kelnerzy. Oficjalnie jest to 1200 euro, ale bycie dobrym kelnerem w dobrym miejscu dostarcza również dobre napiwki.

A powiem Ci że szwaczka w Niemczech jest całkiem fajnie opłacanym zawodem. Średnio dostaje się koło 1900-2000 E. No ale trzeba znać język. We Frankfurcie jest cała masa ogłoszeń o pracę.

----

Koniec gadki bo przez całyyy tydzień jestem praktycznie nieosiągalny

@Lukxxx

Nie doliczyłem tego ponieważ tego nie ma zawarte u mnie w PIT. Przekonam się jak otrzymam coroczny druk z ZUS, którzy się wleczą z przesyłaniem listu do mnie.

Na to nie mam wpływu, że pracodawca płaci nam część kwoty na ZUS. I tak to jest wypracowane z naszej pracy. Nie ma nic za darmo poza obibokami, którzy siedzą w związkach zawodowych i udają, że pracują. Powinni to zlikwidować. Ostatecznie liczy się i tak kwota netto do wypłaty. Byłbym zapomniał, że w Polsce płacą nadal na pełnych etatach 1.5-2 EURO za godzinę brutto, a jestesmy w Unii.

@TonySoprano
Niestety nie dogadamy się Mówimy w różnych narzeczach a tłumacza brak. Rozumiem Twoje zadowolenie z własnej sytuacji. Z własnej też jestem raczej zadowolony. Z tym że ja patrzę trochę dalej niż czubek własnego nosa i nie podoba mi się to co się dzieje w naszym kraju. I dopóki to się nie zmieni będę wklejał i rozmawiał z ludźmi na ten temat. Bo jeszcze wolno ... Tym optymistycznym akcentem kończę i daję osobistego ignora.

@Fulko

Z tym że ja patrzę trochę dalej niż czubek własnego nosa i nie podoba mi się to co się dzieje w naszym kraju.

A zauważyłeś też pewną rzecz ? Ja jak zarobię tam 6x więcej, to wrócę tutaj ( i wracam co weekend +/- ) i wydaję kasę ( oddaję znacznie więcej państwu jak pracowałem jeszcze kiedyś u nas ). Dodatkowo mam w planach zrobienie doktoratu i przekazywaniu wiedzy ( piszę obecnie też książkę odnoszącą się do Telematyki w Logistyce/Dystrybucji, bo nasza Polska literatura z tego zakresu jest mizerna ) którą zdobywam OBECNIE innym ludziom. A że warunki do zdobywania tej wiedzy, jak i sami specjaliści są tutaj o niebo lepsi jak w kraju to mam pewność, że będę mógł przekazać coś naprawdę pożytecznego, mając pewność że uczyłem się od najlepszych. Nie patrz tylko i wyłącznie pisząc " własny czubek nosa " na perspektywy związane z narzekaniem na forum. Bo liczą się czyny, a nie słowa.
Dla niektórych patriotyzm ukazuje się przez pryzmat walki, dla innych przez pryzmat przekazywania zdobytej wiedzy na obcym terenie, a jeszcze inni wolą jechać z siekierą na wroga.

Natomiast cieszę się jedynie z tego że wszystko mogłem połączyć w jedno Zarówno to co mnie interesuje, z zarobkami, pracą i uczelnią.

--
Amen bo teraz już naprawdę lecę bo trasa długa i szeroka

PS. PINIO jak to czytasz, to pamiętaj że dałem Ci namiar na Azjatki, ale chyba Straszny skasował posta

http://podatki.wp.pl/kat,70474,title,Zabiora-ci-dziecko-zaplacisz-podatek,wid,15367660,wiadomosc.html?ticaid=110282

Czekamy na podatek od promocji w marketach. W końcu to też zysk...

Ostrzegam również od zwalania winy za takie podatki na US. US dostają jasne wytyczne z MF jak mają działać. Wiem to z pierwszej ręki.