Kolumny Teufel ULTIMA 40 ACTIVE
Strona 3 - Testy i Podsumowanie
Czas przejść do wrażeń z słuchania zestawu Teufel ULTIMA 40 ACTIVE. Przyznam, że nie mogłem się doczekać uruchomienia tych głośników, tym bardziej obawiałem się wrażenia, jakie na mnie wywrą. Ja osobiście lubię dość mocne basy, ale nie dominujące. Muszą być wyważone, by sprawiały wrażenia dudnienia. Jednocześnie powinny oddać głębię niskich strun wiolonczeli i płynnie przejść w średni zakres tonacji tego instrumentu. Akceptacja tonów niskich nie oznacza, że odpuszczam tony wysokie... O nie, tutaj jestem bardzo wymagający. Chodzi o ich czystość. Dzwonki muszą być słyszalne, jak uderzenie w kryształ, ale w żaden sposób nie przesycone nadmierny "sykiem". Trudno to opisać słowami, ale jeśli ktoś kiedyś słyszał kolumny naszej, krajowej firmy Tonsil w postaci modelu Altus 120/140 z tubowymi głośnikami wysokotonowymi, ustawionymi jeszcze na "+" w polaryzacji, to będzie chyba wiedział, o czy mówię. Dużo, nie zawsze jest dobrze...
Ok, ale włączmy najpierw nasz sprzęt. Ja głównie słuchałem zestawu z podpiętym amplitunerem Pioneer VSX 407RDS i odtwarzaczem CD, więc ustawiamy wtedy nasze kolumny na wejście AUX. Jednak bez problemu nasz telefon (przynajmniej u mnie Samsung A50), wykryje i połączy się ze źródłem Bluetooth.
Wbudowany wyświetlacz będzie nam stale pokazywał źródło dźwięku, więc nie będziemy musieli stale zaglądać na górny, dotykowy panel sterowania.
Powiem wprost... Już po pierwszym uruchomieniu zestawu Teufel ULTIMA 40 ACTIVE, ja i żona doznaliśmy opadu szczęki... I nie chodzi tu tylko o moc głośników, ale generowaną czystość dźwięku. Spodziewałem się, że głośniki tej trójdrożnej, rozbudowanej konstrukcji z akustyczną skrzynią o kubaturze 54 litrów, zje na śniadanie moje sporo mniejsze VK, ale to była po prostu kompletna deklasacja.
Byłem niezwykle ciekaw dynamiki wzmacniacza i głośników ULTIMA 40 ACTIVE, więc na początek zapodałem debiutancką płytę Bruno Marsa z niezwykle dynamicznym utworem 24K Magic... Po prostu wgniotło mnie w fotel. Po niepozornym wstępie perkusja i sekcja rytmiczna próbowała wyrwać mi żołądek a wysokie tony mocno, ale jednocześnie miękko koiły moje zmysły. Po prostu uwielbiam takie rytmy, mieszające trochę nowoczesnego brzmienia z klasycznym Funky, a Bruno jest w tym mistrzem. Może nie jestem audiofilem, ale mi osobiście nie brakowało w tym dźwięku niczego, ani dołu, ani środka, a czystość wysokich zmierzała niemal ku orgazmowi...
Od razu przepraszam za bałagan w pokoju, ale jestem przed remontem łazienki i stąd budowlane zbiory ukryte dyskretnie pod kocykiem. Układ kolumn też jest odwrotny, bo zdjęcie było robione zaraz po przyjeździe i chodziło tylko o sprawdzenie ich poprawnego działania (czy nie ucierpiały po podróży).
No dobra, dynamiczna muzyka będzie nam smakowała zazwyczaj na większości sprzętu o dość znaczniej mocy nominalnej. A jak będzie z niuansami brazylijskich stylów Jazzowych, jak na przykład Boosa Nova w wykonaniu ślicznej, aczkolwiek skromnej Joan Chamorro w projekcie THE JAZZ HOUSE SESSIONS -> kliknij tutaj. Wersja wideo (YT) może tego nie oddać (to dla Was, byście wiedzieli o czym opowiadam), bo ja słuchałem studyjnego wykonania tego utworu i po prostu wymiękłem zupełnie... W porównaniu z Voice Kraft usłyszałem tyle nowych szczegółów, że trudno to opisać słowami. Po prostu zupełnie zmienił się klimat tego utworu, roztaczając brzmienia wcześniej nie odkryte dla poszczególnych instrumentów.
Pewnie niejeden audiofil, zwolennik wzmacniaczy lampowych i głośników za 20K za sztukę (tak na start) powie, że szerzę prawdziwą herezję, ale jestem pewien, ze 80 procent "normalnych" użytkowników sprzętu audio przyznałoby mi rację. No cóż, nie wiem jak Was przekonać do mojej opinii, ale po prostu podpisując się swoim imieniem i nazwiskiem pod tą recenzją, nie chcę wciskać Wam marketingowego "kitu"... To po prostu gra naprawdę nieźle...
Dla mnie osobiście o klasie tego sprzętu świadczy też czułość na jakość plików MP3. Jeśli "zapodamy" sobie utwór w dość niskiej pojemności pliku, to natychmiast tego pożałujemy. Różnica między zapisem "oszczędnym", a "pełnym", jest kolosalna. Ten sprzęt nam tego nie ukryje, więc jeśli kolekcjonujesz utwory w postaci plików innych, niż klasyczne audio, posiadając kolumny Teufel ULTIMA 40 ACTIVE, nie oszczędzaj na kompresji.
Zarówno wykonanie kolumn, jak ich ogólny design (jak na mój gust), nie budzi najmniejszego zastrzeżenia. W zasadzie to mam tylko jedno zastrzeżenie... Jak to zwykle bywa z produktami o wysokiej jakości, czyli cena. W zasadzie zestaw Teufel ULTIMA 40 ACTIVE spełnia większość dzisiejszych wymagań uniwersalnego sprzętu multimedialnego. Bez problemu połączyłem się z nim zarówno ze smartfonu, jak i komputera PC, który w swoim wyposażeniu posiada napęd optyczny w postaci nagrywarki CD/DVD, więc od biedy można by pominąć brak wbudowanego napędu dla płyt audio CD. No chyba, że jesteśmy tradycjonalistami, takimi jak ja, więc nadal biorę pod uwagę zakup zestawu ULTIMATE 20 Kombo, rozszerzonego o opcjonalny subwoofer, zwłaszcza że taki zakup jest podobny cenowo lub nawet niższy od ULTIMA 40 ACTIVE. no ale różnica w kwocie około 200-400 PLN, jest już do waszego osobistego rozpatrzenia. W podobnej kwocie pewnie jest też na pewno sporo "wieżowej" konkurencji (amplitunery Yamacha, Denon, Onkyo, Pioneer, Marantz, Sony + głośniki), ale takie zabierają znów sporo miejsca, a czy grają lepiej? Tego wam nie powiem. Za to nie każdy zestaw kolumn ma taki czar w postaci "miedzianego" głośnika, jaki daje nam średniotonowiec z kopułką Phase Plug, czyli coś dla ucha i coś dla oka...
No dobrze... Ile Nam zatem przyjdzie zapłacić za ten niewątpliwy luksus posiadania zestawu Teufel ULTIMA 40 ACTIVE? Na stronie producenta oficjalna podana cena wynosi 3399 PLN. To nie mało, zwłaszcza że może nam brakować odtwarzacza CD i radia, ale też uważam, że jest to dobra alternatywa do jakiegoś zakupu wieżowego sprzętu stereo, na pewno lepiej brzmiącego od wariantów sprzedawanych, jako kilku kanałowe kino domowe. Tutaj wolę solidne stereo z wbudowanym wsparciem dla układów Dolby Digital, niż niskobudżetowe konstrukcje tworzone dla sieci sklepów typu Media Expres czy Media Markt. Za te dość spore pieniążki, mógłbym doczepić się chyba tylko braku nóżek w postaci stożków w zestawie. Myślę, że podkreśliłoby to charakter tego sprzętu. Mimo wszystko, dla mnie zestaw ten jest godny polecenia, więc w pełni świadomy i zdrowy na umyśle polecam go dla Was, drodzy czytelnicy, a na jesień całkiem możliwe, że stanę się osobistym posiadaczem sprzętu audio tej firmy...
Podziękowania dla firmy Teufel za udostępnienie sprzętu do testów.