Philips E-Line 242E2 - Niepozorne FHD...
Strona 1 - Wygląd
24-cale monitora... Pamiętam, jak jeszcze stosunkowo niedawno rozmiar ten wydawał się niespełnionym marzeniem "wielkiego" ekranu na naszych biurkach. Ich cena zwalała z nóg, a wymiary przypominał małą "szafkę", jednak do dziś pamiętam testy modelu BenQ FP241VW z 2007 roku, kiedy taki ogrom matrycy przed nosem, wydawał się niemal ekranem kinowym. No, swoje robiła też pękata obudowa z grubymi ramkami takich wyświetlaczy, która jeszcze mocniej potęgowała wrażenie jego monstrualnego wymiaru. Ja wtedy pracowałem na akranie LCD o przekątnej 19-cali (w formacie 4:3), więc 24-ka budziła niemal zwierzęcą chęć posiadania czegoś takiego.
Dziś technologia matryc, ich podświetlania i elektroniki sterującej, tak poszła do przodu, że nawet konstrukcje przekraczające 30-cali, wydają się dość filigranowe. W zasadzie 24-cale stało się podstawowym rozmiarem "na start" w naszych domach, albo stanowią alternatywę dla pracy z laptopem, dając nieco większy obraz, niż zintegrowane 15.6 lub 17-cali. Sam od dwóch lat siedzę już na rozmiarze 32-cali i wpierw wydawało mi się, że to już będzie docelowa, sensowna wielkość ekranu na wprost moich oczu, ale teraz myślę, że chyba 40-cali, będzie niedługo konieczne...
Czy zatem 24-calowe monitory mają jeszcze czego szukać na współczesnym rynku? Marka Philips chce nam udowodnić, że tak, a to za sprawą ciekawego modelu E-Line 242E2. Mnie osobiście na początku zaskoczył mikry wymiar opakowania i niewielka waga tego pakunku. W porównaniu do mojego 32-calowego AOC Agona, ten Philips niemal nic nie waży...
![](/recenzje/1109/20220410_135007.jpg)
W środku znajdziemy całkiem sporo dodatków, jak kable HDMI, DisplayPort, zewnętrzny zasilacz, płytę CD ze sterownikami, instrukcję obsługi oraz skręcaną z dwóch elementów nogę monitora.
![](/recenzje/1109/20220410_142708.jpg)
Bardzo fajnym rozwiązaniem, jest beznarzędziowy system składania stopy podstawki (za pomocą nakrętki-motylka) oraz zatrzaskowego systemu montażu z tyłem monitora.
![](/recenzje/1109/20220410_142855.jpg)
![](/recenzje/1109/20220410_142909.jpg)
![](/recenzje/1109/20220410_142947.jpg)
![](/recenzje/1109/20220410_143009.jpg)
![](/recenzje/1109/20220410_143044.jpg)
Kiedy usłyszymy głośne "klik" dołączonej podstawki nasz nowy monitor, jest już w zasadzie gotowy do pracy. Teraz możemy również zobaczyć, jak filigranowa jest jego budowa. Ramki okalające matrycę 23.8-cala są minimalne, a i sama martwa strefa obrzeża ekranu nie jest zbyt szeroka. Jej obrys nie zakłóca żadne logo (to trafiło na stopę pod ekranem), żaden guzik, a jedynym "odchyleniem" od całości, jest biała kontrolka Power LED umieszczona bardziej po prawej stronie dolnej ramki.
![](/recenzje/1109/20220410_143155.jpg)
![](/recenzje/1109/20220410_150322.jpg)
Gdyby nie konieczność umieszczenia gdzieś elektroniki, zapewne całość tyłu monitora byłaby tak płaska, jak jej górna część. Ale dół i tak nie jest zbytnio głęboki (głównie dzięki użyciu zewnętrznego zasilacza) i pozwolił w niedużych zagłębieniach umieścić tam dżojstik do sterowania funkcjami Menu OSD (EasySelect) oraz komplet portów do połączeń wideo/audio.
![](/recenzje/1109/20220410_143113.jpg)
![](/recenzje/1109/20220410_143123.jpg)
![](/recenzje/1109/20220410_143215.jpg)
![](/recenzje/1109/20220410_175944.jpg)
![](/recenzje/1109/20220410_143019.jpg)