Sharkoon - myszy SharkZone M20 i M51+
Strona 1 - SharkZone M20
Prócz mocnego procesora i karty graficznej, do komfortowego grania potrzebować będziemy wygodnej klawiatury i precyzyjnej myszy. Szczególnie ważna wydaje się właśnie mysz, bo to ona w zasadzie namierza cel i służy za "język" spustu. Wybór "gryzoni" dla graczy jest ogromny i w zasadzie słał się chyba już oddzielną gałęzią sprzętu komputerowego. Przemysł Gamingowy obraca miliardami dolarów, napędza sponsoring e-team'ów i w zasadzie każdy liczący się na rynku producent stara się mieć specjalną linię dedykowaną miłośnikom gier. Wśród nich znalazła się również marka Sharkoon, która wyodrębniła serię produktów firmowana znakiem SharkZone. Dziś chciałbym przedstawić Wam dwie myszy z RekiniejStrefy, nieduży model M20 oraz pełnowymiarowy, ergonomicznie zaprojektowany M51+.
Zacznijmy od niższego modelu w ofercie Sharkoon, który mimo że jego pudełko jest może mało kolorowe (czarny mat z jaskrawym, żółtym znakiem), przyciąga oko. Ten optyczny kontrast barw budzi ciekawość, zwłaszcza że ktoś naprawdę się postarał projektując to opakowanie, bo znajdziemy w nim klapkę zatrzaskiwaną na wbudowane w karton magnesy. Całość budzi wrażenie solidności wykonania produktu oraz jego ekskluzywności. Po pokonaniu oporu pola magnetycznego zatrzasków, możemy już podziwiać wygląd zewnętrzny myszy.
Już na opakowaniu znajdziemy podstawowe informacje o produkcie, jak użycie firmowych styków Omron Switch czy możliwość programowania dziewięciu przycisków.
W środku znajdziemy trochę "gamingowych" dodatków, jak zabezpieczający woreczek do transportowania myszy, przewieszkę na klamkę pokoju informującą naszych domowników o naszym "stanie" dostępu cielesno-duchowego oraz mini płytę CD z oprogramowaniem.
Model M20 jest dość niewielki (106mm długości), jak na męską dłoń, ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia dla kogoś, kto do tej pory posługiwał się większymi gryzoniami. Moja prywatna Roccat Kone Pure Optical nie należy do wielkich myszek, ale i tak jest trochę dłuższa od M20 (ale za to wyraźnie szersza).
Już na pierwszy rzut oka dostrzeżemy, że M20 jest trochę inna od większości konkurencyjnych gryzoni. Nowoczesne linie przycisków zgrabnie przechodzących w wyodrębniony skośną linią chwyt, szeroka rolka scrolla i ergonomiczna podpórka na palec serdeczny z prawej strony... No tak nie do końca jest to podpórka, bo kiedy zbyt mocno oprzemy na niej palec, to po prostu klikniemy lewym przyciskiem myszy w przeglądarce Internetowej lub podświetlimy tekst w Wordzie. Tak domyślnie ustawiony jest ten trzeci przycisk, który właśnie wyróżnia M20.
Kolorystyka tego modelu jest równie "prosta", jak jego opakowania, tak więc mamy matową czerń gumowanej powierzchni obudowy i jaskrawo żółte dodatki w postaci niektórych przycisków. Wśród nich znajdziemy tajemniczy napis PRESS. Po jego naciśnięciu otworzy się nam schowek, w którym ukryto 5 ciężarków dociążających mysz. Za ich pomocą możemy dobrać wagę urządzenia do naszych upodobań w zakresie 20 gramów (5 x 4 gramy).
Po lewej stronie urządzenia umieszczono dwa przyciski kierunkowe, a przy zagłębieniu na kciuk (to mysz wybitnie dla praworęcznych), umieszczono kolejne dwa przyciski z czarnego, błyszczącego plastiku. Chwyt dla kciuka niestety nie otrzymał gumowej wkładki, więc przy dłuższym graniu może powodować to jego ślizganie się w razie spocenia ręki. Nieco wyżej umieszczono cztery diody LED informujące nas o stopniu włączonej wartości DPI.
center>
Wspominając o kontrastowej kolorystyce Myszy Sharkoon M20 nie można zapomnieć o jaskrawożółtym kablu ze złoconą końcówką USB (długość 180 centymetrów), zaopatrzonym w rzepowy pasek ułatwiający ogarnięcie przewodu podczas podróży między e-turniejami.