RYZEN R5 1600X - AMD po Intelu???
Strona 1 - Wstęp
Jeśli ktoś w tym artykule spodziewa się kolejnego z dziesiątek testów, to w zasadzie może już zakończyć czytanie. W tym krótkim eseju chciałbym raczej poruszyć "problem", przed którym może część z Was właśnie stanęła. Być może dojrzeliście już do decyzji o zmianie komputera, zastanawiacie się nad wyborem kolejnego procesora, płyt głównej, pamięci itp. Ja miałem niedawno podobnie i stwierdziłem, że czas już na wymianę mojego leciwego (służył mi dzielnie przez dobre pięć lat), ale wciąż jeszcze wystarczającego Core i5 3570K. W pierwszej decyzji sprawdziłem ceny płyt z gniazdem LGA 1151 i logicznym następcą mojej i5-ki był oczywiście i5 7600K. Świetne OC (w zasadzie nie kręciłem nigdy zbyt wysoko, ale te stałe, "darmowe" 4.2 GHz, było pod ręką) plus świetna wydajność w grach, budziły normalny objaw u potencjalnego nabywcy następnego komputera.
Jednak zanim wrzuciłem upatrzone części do koszyka, zacząłem czytać testy. Nie dawno przecież AMD zaprezentowało światu swoje najnowsze dzieło, czyli procesory RYZEN. Tym razem rozgłos przed ich premierą był bardziej stonowany. Chyba wyciągnięto wnioski z "nadętego" marketingu architektury Buldozer i z tego, co później się stało. W zasadzie te procesory nie były aż tak złe, choć w grach i zastosowaniach nie korzystających z wielowątkowości, dostawały mocne "kopy" od niebieskiej konkurencji. Nie wiele pomógł fakt, że w wielu dostosowanych programach użytkowych, układy FX dorównywały lub przewyższały jednostki Intelowskie. Do tego pobór energii i ilości wydzielanego ciepła spowodowały, że ogólny "hejt" na ten produkt, utwierdziły potencjalnych klientów w wyborze układów Intela.
Po takich doświadczeniach nie łatwo jest już zdobyć zaufanie, dlatego procesory RYZEN nie miały łatwego startu, zwłaszcza że wpierw pokazano najwyższe w ofercie modele R7 1800X i 1700X.
Oczywiście pierwsze oficjalne testy i znów pojawiła się fala krytyki... No jak to, Ryzeny nie biją Intela w grach. Z tym, że szybko okazało się wraz z wprowadzeniem nowszych sterowników, wyniki zaczęły gonić, a nie rzadko wyprzedzać konkurenta cenowego i wyżej. Oczywiście nie w każdym tytule, bo to podobnie, jak przy porównaniu kart graficznych, jedne gry lepiej działają na produktach firmy X, a drugie firmy Y. Mnie jednak zainteresowało coś innego.
Jakieś 80 procent recenzji porównawczych Ryzena z Intelem, redakcje przeprowadzały najczęściej w rozdzielczości FullHD (1920 x 1080p). To oczywiście wciąż najpopularniejsza obecnie rozdzielczość na monitorach w naszych domach, ale coraz częściej klienci wybierają już rozdzielczość 2K lub nawet 4K (choć na tą, chyba zdecydowanie jeszcze za wcześnie). I tu właśnie dzieje się coś innego. Ryzeny zaczynają pokazywać moc, ale dokładniej o tym wspomnę trochę dalej. Wróćmy do mojego wyboru.
Po pierwszych przeczytanych recenzjach podjąłem decyzję i zamówiłem w Proline.pl Core i5 7600K i płytę Gigabyte na układzie 270X. Przelew poszedł, ale że była to niedziela, potwierdzenie przyjęcia zamówienie przyszło dopiero w poniedziałek. W między czasie jednak dorwałem w sieci reckę na renomowanej stronie AnandTech, która mocno na mnie wpłynęła. W skrócie poruszono tam fajnie zagadnienie rozwoju oprogramowania i gier, gdzie wszystko zaczyna coraz szybciej zmierzać ku wiolowątkowości i optymalizacji instrukcji. Po prostu era MHz zaczyna się już kończyć. Wtedy przypomniało mi się, jak w jakimś z nowych tytułów gier przeczytałem w wymaganiach minimalnych "Czterordzeniowy Procesor AMD / Intel Core lub więcej"... W minimalnych!
Ja nie wymieniam zbyt często komputera, bo jest to zazwyczaj czynność drążąca dość mocno kieszeń. Myślę, że następny komputer też posłuży mi około pięciu lat... Tylko co np. za trzy lata będzie z oprogramowaniem i grami? Intel już zapowiedział, że będą nowe procesory klasy High End dla zasobniejszego w gotówkę Nowaka (i9 na architekturze Kaby Lake-X dla gniazda LGA2066), gdzie będziemy mieli do wyboru 6, 8, 10 i 12 rdzeni plus HyperThreading. Jeśli gigant wchodzi w mnogą ilość rdzeni, może to oznaczać rychłą zmianę kierunku prac programistów, albo przynajmniej znaczne przyśpieszenie oprogramowania wykorzystującego więcej, niż cztery wątki. Czy mam więc kupić przyszłościowe "minimum", kiedy w tej samej cenie mogę kupić 6 rdzeniowy, 12 wątkowy odpowiednik w postaci AMD RYZEN R5 1600X?
No cóż, może podjąłem trochę pochopną decyzję, ale czas naglił, bo potwierdzenie zamówienia już obowiązywało i pewnie szło do realizacji. Raz kozie śmierć, więc chwyciłem za telefon i szybko dryń, dryń na infolinię Proline. Zdążyłem odwołać zamówione części Intela i zacząłem poszukiwania odpowiedniej płyty głównej pod zagadkowego Ryzena.
Trochę w tym i mojej sympatii dla AMD, z którą byłem od czasów pierwszego zakupionego ich układu K6. Większość starych "INforowiczów" pamięta historię mojego nicku, z którego powodu na tych łamach nie raz zarzucano mi "fanboy’stwo", stronniczość itp... Dla młodszych starzem czytelników przypomnę, że SlawoyAMD powstał w zasadzie przez przypadek, bo dawno, dawno temu (brzmi, jak w bajce), procesory Intela były bardzo, bardzo drogie (i tutaj niewiele się zmieniło), a jedyną dla nich alternatywą były "konkurencyjne" układy firm AMD i Cyrix (no, teraz wybór jest mniejszy). Znalazłem jeden z interesujących mnie układów w dość korzystnej cenie, a był nim AMD K6 III 400 MHz, pierwszy procek, w który sprawiał, że głos w filmach Divx nie wyprzedzał mi akcji (takie to były czasy). No ale nie miałem jeszcze konta na Allegro, więc musiałem szybko je zakładać. Okazało się, że samo Slawoy było już zajęte, wiec jakoś tak przyszło mi do głowy dopisać to AMD z upragnionego procesora. I tak już zostało.
A były to czasy trudne, bo na pytanie, jaki masz procesor w komputerze, odpowiedź AMD skutkowała odwróceniem się znajomych i rodziny oraz groźbą konsultacji z psychiatrą. Jednak za jakiś czas sytuacja zaczęła się robić ciekawa. AMD wyskoczyło jak Filip z konopi z świetnymi procesorami Athlon i tańszymi, ale zaskakująco szybkimi Duronami. Pierwsze CPU tych serii mocno zbliżyły się do konkurencji, by w postaci Athlona 1000 i ciut później 1200 mocno zagrozić dominacji procesorów Pentium!
To wzbudzało wtedy niesamowite emocje w świecie IT. Na forach całego świata zaczęły się prawdziwe wojny między zwolennikami "niebieskich", a "zielonych", moderatorzy mieli pełne ręce roboty wykreślając epitety i nawołując do rozsądku. Przyjemnie było patrzeć, jak ortodoksyjni fani Intela z dozą niedowierzania czytali wyniki recenzji pierwszych XP i późniejszych, rewelacyjnych Bartonów, a jeszcze przyjemniej było obserwować zmieniające się konfiguracje w stopkach użytkowników forum.
Były to złote czasy AMD i wydawać by się mogło, że rośnie nam drugi wieki producent procesorów na rynku. Wprowadzenie modelu 64 i dwurdzeniowego 64 X2 w 64-bitowej architekturze, tak przyszłościowego, że Intel mógł na tamtą, dłuższą chwilę tylko o tym pomarzyć, dawało wiarę w przełamanie hegemonizmu niebieskiego logo.
Utwierdził w tym zwolenników AMD kolejny ich układ, czyli legendarny, pierwszy FX, który liczbą prawdziwych czterech rdzeni (Intel stosował dwa rdzenie z HyperThreading - cztery wątki), wgniatał konkurenta w podłogę... Niestety ceną też, bo najwyższy model kosztował cztery tysiące złotych.
W końcu Intel otrząsnął się z zaskoczenia i pokazał światu Core2Duo... Od tego czasu AMD dostało zadyszki. Na szybko stworzono Phenoma, który jednak nie ustrzegł się drobniejszych i poważniejszych błędów, co konkurencja zgrabnie i szybko nagłośniła. Powstała więc druga generacja - Phenom II - moim zdaniem naprawdę dobry procesor, który jednak nie zdołał konkurować ze stale poprawianym C2D, do tego doszły kłopoty finansowe firmy i dalszą historię już znamy do początków tego roku.
Nie bez powodu przytaczam tutaj tą krótką historię "wyścigu" AMD z Intelem, bo premiera Ryzena trochę przypomniała mi początki równorzędnej walki Dawida z Goliatem, w której wielu spisywało AMD od początku na szybką porażkę. Ja po długiej eksploatacji platformy Intela też podchodziłem do Ryzena ze sporą ostrożnością, a w tym artykule chciałbym Wam przybliżyć ten układ w postaci R5 1600X, który chyba jest najbardziej opłacalnym zakupem dla chcących uzyskać spora wydajność bez zabaw w overclocking. Jak wspominałem, jego cena jest zbliżona do modelu konkurencji w postaci i5 7600K, więc nie jest on taki tani. niektórzy powiedzą że 1600 bez X-sa (oznaczenie technologii XFR - eXtended Frequency Range), jest znacznie lepszym wyborem, bo możemy go kupić za około 900 PLN i dzięki odblokowanemu fabrycznie mnożnikowi (u Intela taka możliwość, jest tylko w CPU z oznaczeniem K), możemy zmienić mu zegary na takie same jak w droższym modelu lub nawet wyższe. Niemniej ja wyrosłem już z OC, więc postanowiłem, że nowa platforma będzie pracować w kompletnym Stock’u.
No dobrze, skoro wiemy co Slawoy’a skłoniło do zamiany z Intela na nowe AMD, to zobaczmy co z tego wynikło...