2022-03-11 15:59
Autor: Sławomir Kwasowski (SlawoyAMD)
0

Audictus DOPAMINE PRO

Strona 1 - Wygląd

Dopamina należy do związków chemicznych z grupy katecholamin. Jest wytwarzana i uwalniana między innymi przez komórki nerwowe w mózgu i rdzeniu kręgowym. Pełni funkcję przekaźnika w synapsach w ośrodkowym układzie nerwowym. Jej działanie wpływa na samopoczucie, energię i chęć do działania, motywację, a także wiele innych procesów. Odpowiada również za uczucie szczęścia – słynne „motyle w brzuchu” to właśnie wynik jej działania... Skąd ten wywód chemiczny? Ano stąd, że dotarły do mnie bezprzewodowe słuchawki polskiej marki Audictus, które właśnie mają dopaminę w nazwie. Czy faktycznie nas uszczęśliwią? Ze sprzętem audio marki Audictus miałem już sporo do czynienia, bo w testach IN4 zagościły już modele ADRENALINE 2.0, Voyager i Leader. To produkty o świetnym stosunku ceny do prezentowanych możliwości, a najlepszym dowodem na to jest fakt, że ja wciąż przy swoim komputerze stacjonarnym używam modelu Voyager, bo lepszych w podobnej, a nawet nieco wyższej cenie jeszcze nie znalazłem. Dobra jakość materiałów i niezłe brzmienie, to do tej pory były mocne zalety tych produktów.
Audictus DOPAMINE PRO należy do bezprzewodowych słuchawek TWS (True Wireless), popularnie zwanymi "pchełkami", bo przetworniki są relatywnie niedużych rozmiarów. Na rynku mamy całą masę podobnych produktów, a każdy z nich chce się czymś nowatorskim wykazać. Nie inaczej jest z dawką dopaminy wydanej w eleganckim pudełku z uchylanym wiekiem.



Do najciekawszych nowinek technicznych należy technologia ANC, która pozwala wyciszyć niepożądane dźwięki z otoczenia (efektywnie 25 dBa), przetworniki Crystal Tone (10mm), łączność Bluetooth 5.1 (A2DP, AVRCP, HFP, HSP) z trybem niskiego opóźnienia sygnału oraz wodoodporność według normy IPX4. Dynamika 90dB (przy impedancji 32 omów), może nie poraża, ale jak na tą klasę cenową nie jest źle. W środku opakowania znajdziemy prócz etui-powerbanku, znajdziemy jeszcze skróconą instrukcję obsługi, komplet wymiennych, silikonowych wkładek dousznych (trzy rozmiary S, M, L) oraz kabel USB/USB-c do ładowania głównego akumulatora (o pojemności 400 mAh).



Do mnie dojechał egzemplarz w kolorze czarnym, ale do wyboru mamy jeszcze model w barwie śnieżnobiałej.


Etui skrywające przetworniki nie należy do najmniejszych (50 mm wysokość, 60mm szerokość, 22mm głębokość), ale otrzymało kształt bardziej spłaszczony, co z pewnością będzie ułatwiało jego przenoszenie w kieszeni. Nie jest może tak dyskretne, jak to w modelu TRUST Nika Touch, ale sporo subtelniejsze od grubasa firmy BOSE (model Sport Earbuds). Jako, że mam te modele wciąż w posiadaniu, będę je porównywał właśnie do nich.


Czerń opakowania ładującego słuchawki, jest niemal nieprzenikniona. Robiąc jego zdjęcia, miałem wrażenie, że pochłania światło jak czarna dziura. Nawet frontowe logo marki, niezbyt się wyróżnia od całości. Na tyle umieszczono maleńką kropkę diody LED, która wskazuje nam proces ładowania baterii.



Nieduże wieczko skrywa dwa przetworniki w smukłej, podłużnej obudowie. Seryjnie są na nim założone piankowe wkładki douszne (rozmiar M), które potrafią się układać do anatomii naszego kanału słuchowego i "zapamiętać" ten kształt przez dłuższy czas. Ponieważ otwierałem fabrycznie zamknięte opakowanie (plomba), pianki te dość długo ulegały naciskom w etui, więc na zdjęciach wyglądają na trochę "poszarpane", ale wierzcie mi, podczas używania szybko wróciły do normy i najbardziej lubiłem używać właśnie tych wkładek (świetnie tłumiły zewnętrzne odgłosy, bez konieczności włączania systemu ANC).







Strona 1 z 2 12>>>